ZNACZENIE DZIEJOWE PITAGORASA. 225
W tern jest znaczenie dziejowe Pitagorasa, źc pierwszy z pośród mędrców Grecyi zamieni! wiedzę w potęgę moralną. Przed nim albo głoszono zasady etyczne, nie powiązane żadną teoryą naukową, albo uprawiano naukę z zaniedbaniem doskonalenia moralnego. W życiu praktycznem przekazywano sobie pełne doświadczenia zdania słynnych mędrców', jako niechybną regułę postępowania w sprawach domowych i publicznych, ale nie troszczono się wiele o pogląd jednolity na świat i jego dzieje. Nieliczni znowu uprawiacze teoryi naukowćj dbali więcój o zaspokojenie ciekawości lub potrzeb utylitarnych niż o nabywanie cnoty. Że matematyka, astronomia, muzyka mogą być dźwignią moralności, przeczuwano może, ale nie wiedziano jasnym, świadomym sposobem. Dopiero Pitagoras oznajmił, że wszystkie czyny człowieka, teoretyczne czy praktyczne, powinny zmierzać do jednego celu, do harmonii duchowej. A połączywszy myśl tę wspaniałą z losem, który nas oczekuje poza grobem, nadał jćj interes żywotny, poruszający do głębi całą naturę naszą. Wskazał drogę, u końca którćj znajduje się szczęście zupełne; powiedział, że już w tern życiu powinien zamienić się w ton czysty i strojny, kto pragnie diwięczyć na wieki w rozkosznćj melodyi Bóstwa 1 Jego wybranych.
Czuję, jak niedokładny obraz nakreśliłem wielkiego mistrza i potężnćj szkoły, ale przy niedostatku dawnych źródeł a podejrzanej obfitości późniejszych, była mi nakazana wstrzemięźliwość. Wszak uczony Tannery w pięknćj książce swojćj: Pour l'histoire de la science helttne pominął Pitagorasa zupełnie, dla sprzeczności świadectw i wątpliwćj ich autentyczności1). Miałem także wzgląd na to, żeby nie powtarzać się niepotrzebnie; dlatego niektóre szczegóły pitagorejskie odkładam do osobnego rozdziału, gdzie okaże się, że bez Pitagorasa nie mielibyśmy Platona. Rzeczywiście założyciel Akademii wiele skorzystał od uczniów Samijczyka a nawet ważniejsze ich dogmy do swego wcielił systemu. Jego budowa w tym samym stawiana stylu, tylko większa, świetniejsza, prawdziwsza. Kto chce przeniknąć same wnętrze Pitagoreizmu, niech jedzie do Pa es tum, a tam stanąwszy przed świątynią Pozejdona, do którćj wchodzili niegdyś uczniowie tćj szkoły, niech stara się
') Str. 13. Przy końcu dzieła (str. 369—391), traktuje w osobnym dodatku »o arytmetyce p it ago r e j sk ie j«. Ponieważ tam mowa głównie o neopitagorej-skich matematykach, zużytkujemy te ważne badania w tomie następnym.
*5