697
mnogich w Rzymie musiała mieć zwolenników. Na czele komedyopisarzy rzymskich pod względem czasu ci sami stoją, najdawniejsi poeci rzymscy, o których mowa już była przy tragedyi, a mianowicie: Livius Andronicus, Cne-jns Naevius i Quintus Bnnius. Komedye ich bezwątpienia stały nierównie niżej od takichże utworów ich następców; nieliczne też i drobne tylko pozostały nam po nich fragmenta lub tytuły. Z kolei idzie Maccius Plautus, rodem z Sarsina w Urnbryi, który kwitł w epoce drugiej wojny puniekiej i któremu już za panowania Augusta przypisywano przeszło 130 komedyj, których przecież po większej części nie on był autorem. Jedne z nich były tylko naślado-waniami mniej więcej zręcznemi, inne nakoniee, obcego pióra, sam Plautus tylko obrabiał i poprawiał. Z wielkiej tej liczby sławny grammatyk Varro wybrał SI niewątpliwie prawdziwych, znanych ztąd pod imieniem W a rrońskich, których 20, wprawdziwie niecałkowitych, doszło naszych czasów; z innych zaś, oprócz kilku drobnych fragmentów, nic nam prawie nie pozostało. Plautus sam
0 sobie mówi w kilku prologach, że tłomaczył z greckiego (Plautus barbare vortit), ale tłomaczenie to samo w sobie pełnem było oryginalności. Wzory brał nie tyle z Menandra, ile z Diphilosa i Philemoua, a najwięcej z komedyi Sykulskiej, t j. z Epicharma i jego następców. Wprawdzie wzory te w zupełności zaginęły, a dla tego sąd o donośności własnej Plauta zasługi niełatwy, w każdym razie nie rości on sobie prawa do chwały inwencyi, a przecież na pierwszy zaraz rzut oka poznajemy, iż oryginały greckie obrabiał z ową pewnością i śmiałą swobodą, która, jest cechą prawdziwego geniuszu. Plan utworów Plauta w ogóle bardzo prosty, rozwńj jego przytem szybki, siebie pewny i nienaciągany. W sytuacyach pełno najkomiczniejszego efektu, w charakterach, jakkolwiek częstokroć jednostajnie powtarzających się, świeżość
1 wyraźnie odrysowana indywidualność uwydatnia się w kilku śmiaiych, a zarazem subtelnych rysach, z których widać na pierwszy rzut oka, że artysta zdjął je prosto z natury. Wszystko jest tu prawdą, niekiedy może zbyt nagą, ale wypływającą z siebie samej i nieprzekręcaną. Owe komiczne zawikłania i najbardziej awanturnicze przygody snują się nieprzerwanym ciągiem humoru i dowcipu, który najpospolitszym nawet potocznościom niewymownego zawsze dodaje uroku. Wszędzie znać tu przedziwną ową swawole, która co chwila wyrywa widza ze złudzenia, by wnet go tern głębiej w niem napowrót pogrążyć: akcya szybko bieży do celu, aż tu wstrzymuje ją nagle wygodna i rozwlekła expozycya jakichś nowych komicznych charakterów. Wśród życia greckiego napotykamy bez przerwy na szczegóły czysto rzymskie, na rzymskie miejscowości, obyczaje, nazwiska. Śmieszności i podłości przedstawiają się oczom naszym niczern nie ubarwione: demon rozkoszy zmysłowej występuje przed nami w całej swej jaskrawości. Oczywiście poeta obywać się tu nie może bez rozmaitych szczegułów nieprzyzwoitych, ależ te tłomaczą się nietylko duchem wieku i gustem publiczności (który zwłaszcza dla komedyo-pisarza najwyzszem być powinien prawidłem), ile raczej tą pewnością, że je Plautus dla tego tylko wyprowadzał na scenę, by je wyszydzić. Wewnętrznym tym zaletom odpowiadają zewnętrzne, niemniejsze oznaki niepospolitego talentu, głębokiej zdolności poetycznej. Misfrzowstwa dowiódł Plautus w budowie wiersza, którego prozodyi (akcentom) zupełną nadał swobodę, z największą natomiast ścisłością trzymając się prawideł metrycznych. Miary te zastosowywał zawsze do charakterów sytuacyi i sceny: to też pełno w nim najrozmaitszych rytmów, a wszystkie przeprowadzone z sztuką niezmierną. Przestarzałe już dla nas pod wieloma względami formy językowe w komedyach Plauta, są je-