110
Następnego ranka, ujrzawszy żałobną znaną mi już panią, u stóp ołtarza we łzach tonącą, pożałowałam niektórych mych o niój wniosków, a lękając się mą przytomnością przykrość jćj sprawić, wyszłam z kościoła.
O kilkadziesiąt przed nim kroków siedział ów blady blondyn, ze swym na kolanach albomem, w którym coś rysował czy pisał.
Miałam go wyminąć, gdym spostrzegła w ulicy ogromny tuman kurzu; tętent galopujących koni i kilka naprzód biegących psów, oznajmiały myśliwską wyprawę.
Ustąpiłam jćj z drogi: a gdy się zbliżyła, ujrzałam na jej czele młodąi piękną kobietę. W amazonce i męzkim kapeluszu, w ustach trzymała cygaro, w ręce zgrabny pejczyk, którym zdaleka po kilka razy pozdrowiła rysującego mężczyznę; ten mocno zarumieni wszy się powstał przed nią; ona wstrzymała konia, a rzuciwszy swe cygaro, kilka zamieniła z nim słów, i znów galopem z całym swym puściła się orszakiem.
Liczny i hoży ten orszak, składał się z młodzieży, w czerwonych angielskich surdutach, lub w inszym myśliwskim stroju, i z kilku zwinnych dżokejów. Wszystko razem wcichćj i smutnćj Pizie, wydało się jakby coś nadnaturalnego. Zdało mi się iż różnofarbnćj tęczy jasna wstęga, raptownie szary horyzont swym łukiem przecięła.
—Kto jest ta pani? zapytałam, mego cicerona.
—JesttojakaśAngielka,czy tam może Francuzka, odpowiedział.
Trzeba wiedzieć, iż każdy Włoch, z tej klassy do jakićj mój cicerone należał, gdy tylko obcą postać spostrzeże, oblicza najprzód jakie z tego nieboraka będzie mógł wyciągnąć korzyści, jak na-przykład, dobry owearz wić zawczasu, ile mu która owca funtów wełny przyniesie; a po takićm ocenieniu człowieka, klassyfikuje go wedle jego wartości. I tak: każdy pićrwszćj klassy człowiek (tojest taki, co w najdroższym hotelu mieszka, i chłopcom byle za co, na piwo hojnie daje), zowie się zawsze Anglikiem, choćby się nawet w Chinach urodził.
Gdy więc mój cicerone nazwał tę panią Angielką, nie dowodziło to bynajmniej ii ona nie Hiszpanka lub Niemka; tylko że nie Włoszka, i że jest policzoną do tych ofiar, przeznaczonych do wzbogacenia oberżystów i do zasilania wszystkich próżniaków, którzy