85
Gdym weszła do tej kaplicy, znając już nieco styl Buonarotte-go, a samą kaplice z licznych jćj kopij, (które wprawdzie żadnego o oryginale nie dają wyobrażenia), jeszcze podobnemuż zadziwieniu uległam, a cóż, gdy bez tego przygotowania, po raz pierwszy ujrzano rzecz całkiem w malarstwie przedtem nieznaną!
Tak jest —obrazy Buonarottego o tyle zadziwiają, o ile Sanzia zachwycają, unoszą. Porównania żadnego między niemi stanowić nie godzi się. Gdy się na ten patrzy, o tamtych się nie pamięta, i odwrotnie; bo każdy z nich całą pochłania myśl.
Bardzo leż zrozumiałam piorunujące (jak ówcześni pisarze nazwali), pierwsze syxtyńskiego sklepienia wrażenie; ale wyznać muszę, iż także zrozumiałam tyle wyśmianego Adryana VI, który z grubem rzeczy pojęciem, po Medyceuszu na apostolski tron wstąpiwszy, znalazł iż ten sufit bardzićj do rozkosznej jakićj altany, niż do pobożnego przypadłby przybytku. Z czego proszę nie wnioskować iż podzielam także papieża tego zdanie, gdy chciał Laokoona i Apollina belwederskiego na kawałki potłuc, znajdując w czci im niesionćj bałwochwalcze zarody.
We dwa lata po odsłonięciu sufitu syxtyńskiego, Juliusz II umarł, polecając synowcom pomnika swego dokończenie, w skromniejszych jednak wymiarach. Michał-Anioł już był do niego zrobił potężnego Mojżesza (o którym ci, u Sgo Piotra w okowach, wspominałam), i młodzieńca nazwanego Zwycięztwem, do Flo-rencyi przeniesionego. Pomnik zaś tak długo marzony i upragniony, same tylko zrodził dla artysty niesnaski. Synowcowie papiezcy nań skąpiąc, chcieli mu dowieść, iż ogromne wziął na to sumnry, i brzydki rozpoczęli proces. Robota tym procesem, pó-żnićj innemi jeszcze wypadkami, jak to następnie opowiem, przerwana, nieprędko potem za papieża Pawła III, przez uczniów Buo-narotlego, jakotako tylko dokończoną została; a nagrobek, już nie-kolosalny, zachował dla swej sławy jednego Mojżesza, który naturalnie teraz za duży i nie we właściwćm dla swych wymiarów miejscu, wiele traci. Mimo to, nosząc gieniuszu piętno, ogromne i tam sprawia wrażenie.
Po Juliuszu nastąpił Leon X, całkiem do Rafaelskićj należący partyi. Michał-Aniol, trapiony procesem, wydalił się bezczynny