231
Gra była taką, iż odjąwszy muzykę, sztuka ta jeszczeby pozostała wspaniałą tragedyą, a muzyka tak szczytnie we wszystkich swych częściach wykonaną, iż mistrzowska ta gra zdawała się już zbytkiem. Trzeba do tego dodać stroje najsumienniej historyczne, bogate i świeże, by pojąć tej reprezentacji zachwycającą doskonałość.
Uproszono jej powtórzenie. Mimo bardzo wysokićj ceny wszystkie loże zawczasu pozamaw .ano, miejsca przepełnione były, i to w Pergoli, jednćj z największych scenicznych sal włoskich. Zapal był niesłychany, wszystkie laurowe drzewa postradały swe liście, w wieńce dnia tego uplecione, a bogate Florency: ogrody, na kolosalne bukiety zaledwo dość kwiatów dostarczyć zdołały. Po każdym akcie, koszami je ze sceny zbierano. Poczćm nastąpiły sonety, na scenę ciskane, i nam po lożach rozdawane. Sonet jest bow iem we Florencji koniecznym w każdćj nadzwyczajnej okoliczności finałem.
Rzadką jest rzeczą i podziwu godną widzićć całą rodzinę muzykalną i z tak znakomitem scenicznćm usposobieniem, jak jest ta gałęź książęcego rodu naszego, na obcój zazieleniała ziemi: tem dziwniejszy jest ten wrodzony talent, iż matka, lubo Włoszka i z nizkiego rodu, nie była jednak nigdy śpiewaczką ni aktorką; a ojciec syn księcia Kazimierza, brata Stanisława Augusta, lubo miłował kunszta, i dlatego zapewne we Florencyi osiadł, nie był jednak artystą, ani muzykiem.
Książę Karol, starszy z braci, jest na czele instytutu fiłar-monieznego we Florencyi, który pod jego pieczą co tydzień kon-certa gratis dla zapioszonćj publiczności daje, i artystów kształci ; a książę Józef wielce jest cenionym kompozytorem, i już niejedną operą scenę włoską wzbogacił.
Lecz ci dwaj bracia, z Włoszkami ożenieni, jak i dwie ich siostry za Włochów wyszłe, polskie tylko noszą imię. Książę Karol, najstarszy z rodziny, ma wprawdzie rysy i postać cechującą jeszcze pierwotny ród jego. Spotkawszy, możnaby go wziąć, za Polaka. Lecz jak kraj, tak mowa i zwyczaje polskie zupełnie mu obce; a reszta rodzeństwa tćj zwodniczej nie nosi nawet powierzchowności.