191
We Florencyi. wspólnie z ojcem, panował naówczas Franciszek I. Bardziej jeszcze ponury, bardziej podejrzliwy niż Kozmus, prócz spowiednika , małój faworytów liczby, nikt do i-ego nie miał przystępu, tak dalece,iż zostawszy regentem, własnych nawet braci od siebie usunął.
Wiadomo iż przy młodych książętach głównóm dworzan zajęciem bywa zwykle wynajdowanie ładnych kobiót. Dworzanie Franciszka tóm bardziój ubiegali się o to, iż ta jedynie żostawała im do skąpych łask jego droga, iż w ićm spoczywała nadzieja rozjaśnienia czoła ponurego księcia.
Gdy we Florencyi o niczóm nie było mowy jak o ucieczce Bianki, jeden z dworzan, spostrzegłszy ile się książę tym wypadkiem zajmuje, najżwawszych przyłożył starań do wykrycia miejsca jej pobytu; wykrył i swemu panu doniósł.
Od tej chwili regent, jedyną zajęty myślą, co ranek, co wieczór, pod oknem wenecjanki się przechadzał. Lecz cóż z tego! Bianka, albo się nie pokazała wcale, lub gęstym zasłoniona welonem, rnożna ją było czasem tylko za spuszczoną spostrzedz żaluzyą.
Książę się niecierpliwił: zajęcie jego, to zajęcie tak już do miłości podobne, iż jeśli nie samą miłością, najlepszym do nićj może się zwać wstępem, codziennie wzrastało. Lecz gdy przeciwność co je podniecała, zbyt się w miarę chęci księcia i dworzanina przedłużać zaczęła, gdy pierwszy zaczął w gniew swą obracać namiętność, a drugi z nadziei wpadł w obawę swój przyszłości, oba uznali nowych środków potrzebę.
Dworzanin miał szczęściem żonę: żona dała radę.
Następnego ranka przyszła do Bianki niemłoda i poważna jakaś kobićta; zaczęła jćj opowiadać jak wielka jedna pani, dowiedziawszy się o jćj smutnem położeniu, radaby ją poznać by jćj przyjść w pomoc.
Bianka zdziwiona tern poselstwem, przelękła się i podziękowała odmownie.
Na drugi dzień przyszło od tej wielkiej pani zaproszenie na obiad.
Bianka odpowiedziała że nie ma w co się ubrać.
Wielka paui kazała jćj oświadczyć że wszystko u nićj się znajdzie czego tylko żądać będzie mogła. Bianka po dlugićj z mężem naradzie, przyjęła ofiarę.