90
Lecz ta praca, gdzie Buonarotlemu już nie rzeźbiarzem, ni malarzem, ale architektem być rozkazano, została przerwaną innego rodzaju zajęciem. Papież mu kazał być budowniczym, a rzeczpospolita wypowiedziawszy mu wojnę, nakazała strategikiem zostać.
Przebiegając niektóre ustępy Florencyi dziejów, opowiedziałam ci, jak Michał-Anioł ufortyfikował miasto, jak je bronił, jak nawet dla ochronienia od kul pięknćj dzwonnicy kościoła Sgo Miniata, materacami ją obwinął.
Klemens zwyciężywszy, nie mógł zrazu przebaczyć artyście, ale ten się przed zemstą jego ukrył. Gdy gniew ochłonął, papież kazał rozgłosić że mu przebaczy, byle do kunsztownego wrócił zawodu, i dokończył grobową Medyceuszów kaplicę, za Leona X już zaczętą. Michal-Aniol na to przystał i zaraz wziął się do tćj zakrystyi laurentyńskiego kościoła, o którćj we Florencyi dość ci obszernie mówiłam. Tam już sam był architektem i rzeźbiarzem, i wszystko tćż największą odznacza się harmonią, pięknością i siłą.
Szczegóły jej niezupełnie są dokończone, gdyż Buonarotli mając powody niedowierzania Aleksandrowi, synowcowi papieża, naówczas panującemu we Florencyi, a pod przyjaznemi oznaki przeczuwając chytre jego względem siebie zamiary, do Rzymu zemknął.
Lorenzino wkrótce tyrana zgładził, ale papież mając Buona-rottego pod ręką, już go wypuścić nie chciał, i nowe mu dał polecenie. Wtóm Klemens umarł, a synowcowie Juliusza II odżywili o pomnik stryja proces.
Michał-Anioł zmuszony raz skończyć z niemi, przystał na uciążliwe dla siebie warunki, lecz następca Klemensa, Paweł III, nie dał mu nawet czasu ich wykonania. Nową, ciężką obarczając go pracą i nie w artysty duchu, znów mu kazał być malarzem.
Wów’czasto, gdy ucznie rzeźbiarza kończyli Juliusza pomnik, on sam zaczął ów sławny ostatecznego sądu obraz: dokonanie ozdób kaplicy syxtyńskićj, konkluzya na suficie rozpoczętćj epopei. Obraz ten kosztował artyście dziewięć lat pracy, a w niektórych częściach daje się spostrzegać pośpiech; gdyż to nie jest jeden, ale raczej jedenaście obrazów. Na tyle bowiem części