139
wy te najczęściej po teatrze sig zaczynają, toczą się wjgzyku narodowym, a cudzoziemcy mało (żeby nie powiedzieć żadnego}, udziału w nich mają.
Włoszki obcych w ogólności nie lubią; od cudzoziemek mianowicie stronią. Mówią, iż różnica ich wychowania, a z drugićj strony nienawiść wszelkiej żeny, ten w nich rodzi wstręt czy nieśmiałość; a mężowie ich i synowie wiedzą iż do ich kraju nie dla towarzyskich przyjeżdża się rozrywek, że ich ziemia inne ma ponęty i uroki, i jej zostawują staranie zajęcia obcych, odpowiedzenia ich oczekiwaniu.
Każde jednak znaczniejsze miasto, posiada domy, w których cudzoziemiec oświetlony dla siebie znajdzie salon, i zaproszenie zawsze gotowe.
W Rzymie, wbraku balującego jak gdzieindziej dworu, prócz ambasadorskich salonów, księżne Borghćse i Doria swoje w zimie otwierają; bankier książę Torlonia kilka zawsze świetnych daje balów, a brat jego książę Braciano, także na wieczory zaprasza. Lecz wszystko to wykwintnej elegantki nie odpowie życzeniu. Nie sąlo bowiem te wyborowe towarzystwa, gdzie zpomiędzy stu powołanych, dziesięć wybranych się znajdzie; gdzie bal z samego młodzieży kwiatu jakby piękny tworzy bukiet, wpośród którego jedna lub dwie, świeższych i wyższych od innych lilij, otrzymuje ■berło.
Te domy włoskie dla wszystkich są otwarte. Ktokolwiek nieco przyzwoitćj postaci tym księżnom się przedstawi, w icb pałacu wyrzuci wizytowy bilet, a do tego z tytułem i herbem (bez jakich za granicą żadnego nie zobaczysz wizytowego biletu), zaproszenie otrzyma. Wyboru wielkiego spodziewać się tam nie trzeba.
U księcia Torlonia wstęp jeszcze łatwiejszy. U niego już nieuherbiony bilet podwoje salonu otwiera, ale innego rodzaju większćj wagi kartka. On gruntownićj rzeczy biorąc, i jak na niego przystało, czeka do swej kassy wexlu. Kto go przyniesie, obok wypłaty, zaraz otrzymuje na wszystkie mające się dać 'V przeciągu zimy uczty zaproszenie; a spojrzawszy na procent jaki mu policzono, może śmiało brać w nich szeroki udział.