211
tości tej części świata. Jest też ona rzeczywiście zbyt niedostatecznie uczłonkowana o tyle, że jój brak półwyspów, a zatoki są tak słabo zarysowane jak syrty, albo też istnieją w postaci wklęsłych węgłów jak np. zatoka Gwinei lub brzegi czerwonego morza z wybrzeżem Somali. Lecz i czerwone morze samo jest tak mało przystępne żegludze żaglowej, że pomiędzy środkami kupieckiego i towarzyskiego ruchu swojego rodzaju bardzo nizkie zajmuje miejsce. Gdyby tak wielkie rzeki, jak w Ameryce Mississipi, lub rzeka Amazonek, albo też rzeki bratnie La Plata, wnętrze jój były uczyniły dostępnem, toby się kultura była do niej szybcej dostać mogła, jak tego Nil dowodzi, którego brzegi promienieją blaskiem nadzwyczaj dojrzałej i jak dotąd jeszcze przypuszczać musimy, najdawniejszśj kultury. Do wszystkich powyżej przytoczonych trudności przyłączyła się jeszcze i ta okoliczność, że z wszystkich prawie skutecznych ponęt do przyciągnięcia osadników prawie całkiem ogołoconą była. Złoto znajduje się tylko w obrębie źródeł Senegalu i Nigru, jako też nad brzegami niektórych nadmorskich rzek zatoki Gwinejskiej, było wreszcie niegdyś w okolicy Sofala a znajduje się obecnie w obrębie krainy kafirskiej, wszędzie jednak w małych ilościach, tak że Afryka, nie posiadająca złotego runa, nigdy też Argonautów do siebię nie przyciągała, gdyż nadaremnie poszukiwalibyśmy tam obszarów, któreby co do bogactwa w kruszcach z Peruwiją, Mexykiem, Kalifornią, a nawet choćby z Minas Geraes mierzyć się mogły. Dla tego też { do dziś dnia pozostały wszystkie osady Portugalczyków, Francuzów, Anglików i Holendrów tamże ubo-giemi i bez znaczenia w porównaniu z tćm, co w sąsiedniej południowej Ameryce miało miejsce. Tylko kraje nad przylądkiem dobrej nadziei? przeznaczone z początku na miejsce odpoczynku dla żeglarzy do In-dyj, później na kolonie rolnicze, rozwinęły się dość pomyślnie od chwili pozamorskiej wędrówki ludów. Bez kruszców szlachetnych, bez korzeni, bez leczniczych ziół, bez jakiejkoiwiekbądź roślinnój osobliwości pozostała Afryka nietknięta i wolna od napaści konkwistadorów, ale też i niedotknięta gładzącą ręką kultury i musiała przez trzy stulecia europejskie świecidełka i europejskie upijające napoje, jak ze smutkiem wyznać należy, własnemi opłacać dziećmi. Kupczenie niewolnikami tłomaczy się więc do pewnego stopnia, chociaż nie usprawiedliwia, brakiem ważniejszój rimessy. Lecz kupczenie niewolnikiem prowadzi wprawdzie z wnętrza kraju ku brzegom, nie sprowadza jednak wyższej kultury od brzegów ku wnętrzu. Po długich wiekach znaleziono w końcu za naszych czasów i w Afryce ponętę, która w niedalekim czasie tak długo przechowywane tajemnice jój wydrze. Nie
14*