265
miej siły, że nareszcie obawa zniszczenia nieba i ziemi przez niego samych bogów ogarnia ]). Gdyby zaś, według przypuszczenia szamanów, bogowie przez modlitwę i śpiewy, a nadewszystko przez ofiary, spełnione śród symbolicznego obrzędu, mogli być zmuszeni do spełnienia wymagań, to na mocy loicznego myślenia wypadałoby przyjąć, że modlitwa i ofiara są silniejsze od bogów. Tym to sposobem Indowie doszli do pojęcia Brahmy, owćj duchowćj potęgi, która w tajemnicach obrzędu spoczywa i nad bogami króluje. Bramini zaś sami, jako wiedzący, którym jedynie była znana utajona myśl i siła działania obrzędu i słowa w przypowieściach, musieli sobie w końcu z konieczności nadludzkie własności przypisać i wznieść się do znaczenia wcielonego bóstwa. Według ich nauki, zależy wszelka szczęśliwość od należytego spełnienia ofiary. Tej wiedzy zawdzięczają oni i swoją godność i rozkosze swego życia. Ofiary same, z początku proste, stały się coraz bardziej powikłane. Wkrótce potrzeba było na nie więcej niż jednego dnia, potem całych tygodni, miesięcy, a nawet lat, zarazem wzrastała liczba usługujących kapłanów przez ciągłe zdwojenie aż do 6T, jak to wszystko u Marcina Haug znaleźć można, który z wszystkich Europejczyków pierwszy tajemnice braminów wyśledził.
Jeżeli istota szamanizmu leży w wykonaniu czaru, wywierającego swą władzę na potęgi za bogów uważane i zmuszającego je do spełniania jakiegokolwiekbądź żądania lub do objawienia przyszłości, to w takim razie jest widocznie rzeczą zupełnie obojętną, czy środek użyty polega na bębnieniu wr bęben, wstrząsaniu grzechotką, ofia-rze, modlitwie, poście lub umartwieniu pokutnćm, na badaniu zwierzęcych wnętrzności lub też biegu ptaka. Wszystkie ludy uległy podobnym przesądom, a mało jest takich, co się z nich zupełnie otrzęsły. Panuje on jeszcze w Ameryce, w Syberyi, w budystycz-nej Azyi, bramańskich Indyjach, w postaci amuletów uMahometań-czyków, w sądach bożych i sprowadzaniu czarem deszczu u Afry-kańczyków, a jako gusło nahakowe u Papuanów. My sami pozbyliśmy się dopiero niedawno sądów na czarownice; wszak jeszcze wielki Kepler musiał do swej ojczyzny w Szwabii jeździć, i t^lko z wielką biedą udało mu się swą matkę, oskarżoną o czary, od śmierci ogniowej wybawić, którą jej protestantscy szamani zagrażali. To jedno wynika jednakże jasno z tego, co dotąd powiedziano, że nic tak mocno nie zagraża moralnemu wychowaniu ludzko-
l) Martin Haugh. Brahma und Brahmanen. Miinchen 1871. s. 12 i 21.