74 Te cudowne czasy: Stalin i Nadia, 1878-1932
jak kręgle, a Nadieżda Siergiejewna grała w tenisa. Stalin i Budionny grywali w kręgle z Wasilijem i Artiomem. Budionny był taki silny, że kiedy rzucił kulą, przewracał wszystkie kręgle i stojącą za nimi tarczę. Wszyscy śmiali się z jego siły (i głupoty).
- Jesteś taki silny, że nie potrzebujesz mózgu. - Szydzili z niego, gdy zranił się podczas skoku ze spadochronem. - Myślał, że zeskakuje z konia!
- Tylko dwaj ludzie są znani jako najlepsi kawalerzyści świata: napoleoński marszałek Lannes i Siemion Budionny-bronił go Stalin - powinniście więc słuchać uważnie wszystkiego, co mówi o kawalerii!
Po latach Woroszyłowa mogła jedynie napisać: Cóż to były za cudowne czasy!14
We wrześniu 1931 roku Stalina i Nadię odwiedzili dwaj gruzińscy działacze, jeden, którego kochała, i drugi, którego nienawidziła. Uwielbianym był Nestor Łakoba, stary bolszewik i przywódca Abchazji, którą rządził jak niezależnym lennem z niezwykłą łagodnością. Bronił miejscowych chłopów i sprzeciwiał się kolektywizacji, utrzymując, że nie ma abchaskich kułaków. Kiedy gruzińska partia zwróciła się do Moskwy, Stalin i Sergo poparli Łakobę. Smukły i elegancki, z błyszczącymi oczami, zaczesanymi do tyłu czarnymi włosami i aparatem słuchowym, ponieważ był częściowo głuchy, włóczył się po ulicach i kawiarniach swojego małego królestwa niczym trubadur. Jako gospodarz wakacyjnych kurortów bolszewickiej elity znał wszystkich i zawsze budował dla Stalina nowe domy i organizował bankiety - tak opisał go Fazil Iskander w powieści Sandro z Czegemu. Stalin uważał go za wiernego sojusznika.
- Ja Koba - żartował - ty Łakoba!
Łakoba był kolejnym członkiem bolszewickiej rodziny, który spędzał popołudnia, przesiadując na werandach ze Stalinem. Kiedy Łakoba odwiedzał daczę, ze swymi biesiadami i abchaskimi pieśniami, Stalin wołał: „Niech żyje Abchazja! ”. Artiom wspominał, że przybycie Łakoby „było jak światło wlewające się do domu”.
Stalin pozwalał, by Łakoba doradzał mu w sprawach partii gruzińskiej, wyjątkowo podzielonej i opierającej się poleceniom z centrum. To właśnie było powodem przybycia drugiego gościa, Ławrientija Pawłowicza Berii, szefa GPU na Zakaukaziu. Beria był łysiejącym, niskim i zwinnym mężczyzną o szerokiej, mięsistej twarzy, wydatnych zmysłowych wargach i „wężowych oczach” połyskujących za szkłami pince-nez. Ten utalentowany, inteligentny, bezwzględny i niezwykle kompetentny awanturnik, którego Stalin nazwał później „naszym Himmlerem”, odznaczał się służalczością,