84 Te cudowne czasy: Stalin i Nadia, 1878-1932
18 czerwca 1932 roku Stalin rozmawiał z Kaganowiczem o czymś, co nazwał „niedorzecznymi pogłoskami” o „głodzie” na Ukrainie.
Pokłosiem tego „niedorzecznego” głodu, który pozwolił zdobyć fundusze na budowę pieców do wytopu surówki i konstruowanie traktorów, było od czterech do dziesięciu milionów ofiar, tragedia bez precedensu w dziejach ludzkości, porównywalna z terrorem nazistowskim i maoistowskim. Chłopi zawsze byli wrogami bolszewików. Sam Lenin powiedział: „Chłopów należy wygłodzić”. Kopielew przyznał, iż „podobnie jak całe moje pokolenie szczerze wierzyłem, że cel uświęca środki. Widziałem ludzi umierających z głodu”. Nadieżda Mandelsztam, żona poety, w swoich wspomnieniach Porzucona nadzieja napisała:
Wypierają się odpowiedzialności za to, co stało się później. Ale jak mogą? To w końcu ludzie z lat dwudziestych zniszczyli stare wartości i wymyślili nowe formuły [...] by usprawiedliwić ten pozbawiony precedensu eksperyment: nie można usmażyć omletu, nie rozbijając jaj. Wszystkie ofiary tłumaczono tym, że budujemy „nowy” wspaniały świat.
Represje i głód wstrząsnęły partią, ale jej członkowie nawet nie mrugnęli powieką. Jak mogli tolerować śmierć na tak ogromną skalę?
* * *
„Rewolucja bez plutonów egzekucyjnych - powiedział podobno Lenin - nie ma sensu”. Przez całe życie wychwalał terror Rewolucji Francuskiej, ponieważ jego bolszewizm był tworem wyjątkowym, „systemem społecznym opartym na rozlewie krwi”. Bolszewicy byli ateistami, ale nie politykami świeckimiw potocznym sensie tego słowa: zabijali w poczuciu moralnej wzniosłości. Bolszewizm może i nie był religią, ale miał z nią wiele wspólnego. Stalin powiedział Berii, że bolszewicy są „czymś w rodzaju zakonu wojskowo-religijnego”. Kiedy zmarł Dzierżyński, założyciel WCzK, Stalin nazwał go „nieugiętym rycerzem proletariatu”. Stalinowski „zakon kawalerów mieczowych” bardziej przypominał templariuszy, czy nawet teokra-cję ajatollahów, niż tradycyjny ruch świecki. Bolszewicy zabijali i ginęli za swoją wiarę w nieuchronny postęp i lepszą przyszłość ludzkości, poświęcając własne rodziny z gorliwością, jaką odznaczali się tylko religijni fanatycy i męczennicy średniowiecza i Bliskiego Wschodu.
Sami uważali się za szczególny rodzaj ludzi „szlachetnej krwi”. Kiedy jesienią 1941 roku Stalin rozważał wraz z generałem Żukowem możliwość upadku stolicy, spytał: „Czy zdołamy utrzymać Moskwę, powiedzcie mi jako bolszewik?”. Podobnie mógłby się wyrazić osiemnastowieczny Anglik: „Powiedzcie mi jako dżentelmen!”.
„Kawalerowie mieczowi” musieli wierzyć z niezachwianą pewnością, działać z absolutną bezwzględnością i przekonywać innych, że mają prawo