254 Czystka: Jeżów truciciel, 1937-1938
przywódców chodziła do szkoły nr 175 (lub 110), dokąd odwozili je kierowcy ich ojców packardami i buickami, które z pewnością tak samo rzucały się w oczy, jak rolls-royce’y przed bramami szkolnymi na Zachodzie. Mikojanowie upierali się, aby kierowca wysadzał ich wcześniej, i ostatnie pół kilometra dzieci szły pieszo. W tej szkole dla elity nauczyciele (wśród których była ucząca angielskiego żona młodego przywódcy Nikołaja Buł-ganina) udawali, że nic się nie dzieje, ale dzieci zdawały sobie sprawę, że na ich kolegów spadają represje: najlepszy przyjaciel Stiepana Mikojana, Sierioża Mietallikow, syn ordynatora kliniki kremlowskiej i siostrzeniec Po-skriebyszowa, widział, jak w 1937 roku oboje jego rodzice zostali aresztowani.
Służalczy nauczyciele traktowali w szkole Swietłanę jak carewnę. Jej ławka lśniła jak lustro, gdyż jako jedyna była pucowana do czysta. Ilekroć ktoś z rodziców zostawał aresztowany, jego dziecko natychmiast przenoszono do innej klasy, aby carewna nie musiała się stykać z rodziną wroga.
Czasem aresztowano na młodzieżowych potańcówkach w obecności wszystkich przyjaciół. Wasilij Stalin i Stiepan Mikojan bawili się na przyjęciu u jednego z kolegów z Akademii Wojskowej, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Mężczyzna w cywilnym ubraniu spytał o Wasilija Stalina, a gdy ten wyszedł do przedpokoju, oznajmił mu z niemal feudalną czcią, iż NKWD przyjechało aresztować jednego z chłopców. Wasilij wrócił i powiedział koledze, aby podszedł do drzwi, po czym poinformował szeptem Stiepana, co się stało. Obserwowali z okna, jak czekiści pakują chłopca do czarnego samochodu jako „członka młodzieżowej grupy antyradzieckiej”. Nigdy więcej go nie zobaczyli.
Rodzice starannie „prześwietlali” przyjaciół swoich dzieci. „Mój ojczym bardzo się interesował moimi chłopakami - wspominała Zoja Zarubina. - Zawsze chciał wiedzieć, kim są ich rodzice” i sprawdzał ich na Łubiance. Woroszyłowowie byli pod tym względem bardziej surowi niż Mikojanowie, którzy z kolei byli bardziej surowi niż Żdanowowie: kiedy do jednego z dzieci Woroszyłowów zatelefonował chłopiec, którego ojciec został niedawno aresztowany, Jekatierina Woroszyłowa kazała mu natychmiast zerwać tę znajomość. Syn Żdanowa, Jurij, twierdził, że rodzice pozwalali mu przyprowadzać do domu dzieci wrogów. „Rodzice nie mieli żadnych obiekcji”. Ale była to tylko kwestia czasu: trudno uwierzyć, by coś takiego mogło mieć miejsce w szaleństwie lat 1937-1938. Kiedy Stiepan Mikojan zaczął się umawiać z dziewczyną imieniem Katia, znalazł raport NKWD, który wspominał o jej przyjaźni z synem wroga ludu. „Czekałem, czy ojciec coś mi powie [...] ale nic nie powiedział”. Kiedy jednak na kilka rodzin bliskich Mikojanom padło podejrzenie, zerwał z nimi wszelkie kontakty.7