PODZIEMNA ROSJA
Było tuż po siódmej, kiedy cesarz, synowie i gość podchodzili do Żółtej Jadalni („Żółtą" nazywano ją z powodu koloru ścian). Nagle podłoga pod nimi zaczęła się wyraźnie unosić... i na dole nastąpiła potężna, potworna eksplozja.
Podłoga podniosła się, jakby za sprawą wstrząsów sejsmicznych, gaz w galerii zgasł, zapadła zupełna ciemność, a w powietrzu unosił się nieznośny zapach prochu lub dynamitu. (Książę heski)
Następca zanotował w dzienniku:
Pobiegliśmy do Żółtej Jadalni, skąd dochodził hałas, tam wszystkie okna były powybijane, ściany popękały w kilku miejscach, żyrandole niemal zgasły, a wszystko pokrywała gęsta warstwa pyłu i wapna.
Jadalnię wypełniał dym. Okno było rozbite falą wybuchu i nawet mroźny wiatr, który wtargnął do wewnątrz, nie mógł rozproszyć gęstego dymu i smrodliwego zapachu siarki. Świecił się tylko jeden żyrandol, a przy stole stali wyciągnięci jak struna ledwie widoczni w dymie, obsypani grubą warstwą wapna lokaje. Odświętny serwis pokrywało wapno, z którego sterczały kandelabry. Żdobiące stół palmy pobielił tynk. Cała ta poszarzała przestrzeń ze znieruchomiałymi, widmowymi lokajami i diabelskim zapachem siarki była niczym widmo apokalipsy.
Z dziennika następcy:
Na dużym dziedzińcu panowała zupełna ciemność, dobiegały stamtąd straszne krzyki i rwetes. Niezwłocznie popędziliśmy z Włodzimierzem do głównej warty [do kordegardy - E.R.], co było niełatwe, bo wszystko zgasło i dym unosił się wszędzie tak gęsty, że trudno było oddychać.
W ciemnościach snuła się przerażona służba ze świecami. Pałac ogarnęła panika. Nigdzie nie można było znaleźć komendanta. A komendant wisiał miedzy piętrami. Dełsal z powodu okaleczonej nogi zazwyczaj korzystał z windy. Tego dnia wszedł do windy, która zaledwie ruszyła, kiedy nastąpiła eksplozja. Światło zgasło i kabina stanęła w połowie drogi.
Frejlina Anna Tołstoj wspominała:
Nieszczęsny generał, nie rozumiejąc przyczyny zatrzymania windy, wisiał w powietrzu dwadzieścia minut, które musiały mu się wydać wiecznością. Głęboka ciemność otaczała go ze wszystkich stron.
Na placu bił na trwogę strażacki dzwon. Ku pałacowi pędziły wozy strażackie.
372