514 Niebezpieczna gra o sukcesję, 1945-1949
zagarnęli dla nas tyle ziemi na wojnie. To czyni naszą walkę z kapitalizmem łatwiejszą”.1
Dworzanie Stalina zauważyli jednak, że jego triumf zawrócił mu w głowie. „Stał się zarozumiały - wspominał Mołotow - a to nie jest dobra cecha u męża stanu”. Jego prestiż był tak ogromny, że zapewniał mu władzę absolutną we wszystkich dziedzinach: jego słowa traktowano jak „rozkazy partii i natychmiast wykonywano”. Ale teraz rządził w zupełnie inny sposób: „odsunął się od bezpośredniego rządzenia”, wspominał jeden z dygnitarzy, i przywdział olimpijski płaszcz najwyższego przywódcy, niczym Przewodniczący Mao, który lubił kierować swoimi podwładnymi za pomocą anegdot, znaków i przypowieści. Posługiwał się tajemnicą, kaprysem i niedomówieniem, by utrzymać przewagę nad młodszymi, silniejszymi, ambitnymi palatynami. Zdominował otoczenie zagadkowością.
Nigdy nie wydawał bezpośrednich rozkazów - napisał gruziński przywódca Czarkwiani - toteż trzeba było wyciągać własne wnioski. Stalin rozumiał, że nie ma znaczenia, w którą część stawu wrzuci się kamień, kręgi i tak się rozejdą. Kiedyś pokazał abchaskiemu przywódcy, Mgeładzemu, swoje ukochane drzewka cytrynowe i robił to tak długo, aż aparatczyk wreszcie zrozumiał i oświadczył, że Abchazja będzie uprawiać cytryny dla całego ZSRR.
- Teraz chwytacie - uśmiechnął się Stalin. Jeśli nie był w złym nastroju, zwykle kończył swoje polecenia słowami: „Róbcie, jak wam się podoba”, ale nikt nigdy nie zrozumiał go opacznie. Jeśli, z drugiej strony, wydawał bezpośredni rozkaz, pisząc: Nie uważam, żeby trzeba było roztrząsać moje powody, są one zupełnie jasne, lub po prostu wykrzykiwał swoje życzenia, słuchano go natychmiast. W MGB samo wspomnienie najwyższej „instancji” usprawiedliwiało każdy akt barbarzyństwa.
Generalissimus był jednak coraz starszy i słabszy. Na krótko przed defiladą zwycięstwa Stalin doznał czegoś w rodzaju ataku serca, który Świetlana nazwała „lekkim zawałem”, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę napięcie, w jakim żył przez wszystkie lata wojny. „Najwyraźniej przemęczony”, jak zauważył Mołotow, Stalin już wcześniej cierpiał na artretyzm, ale stwardnienie naczyń krwionośnych, arterioskleroza, zmniejszyło dopływ krwi do mózgu i osłabiło jego zdolności umysłowe. Po powrocie z Poczdamu znów zachorował, co sprawiło, że w momencie, gdy jego pozycja była najmocniejsza, poczuł się słaby. Oddano go pod opiekę lekarzy, którymi pogardzał i których zdeprawował (zmuszając własnego lekarza, Winogradowa, do składania zeznań na procesach pokazowych w latach trzydziestych). Poskriebyszow, były felczer, stał się jego sekretnym lekarzem przepisującym mu pigułki i zioła.