524 Niebezpieczna gra o sukcesję, 1945-1949
* * *
W jadalni kelnerki, pulchne chłopki ubrane w białe fartuszki niczym wiktoriańskie pielęgniarki, wnosiły półmiski z gruzińskimi potrawami, które stawiały na kredensie lub na końcu długiego stołu, po czym znikały. Kiedyś jedna z nich, podając herbatę Stalinowi i Polakom, zatrzymała się i zawahała. Stalin natychmiast to zauważył:
- Dlaczego ona podsłuchuje?
Jeśli nie było zagranicznych dygnitarzy, obiad podawała któraś z gospodyń, zwykle Waleczka, i ochroniarz. Goście obsługiwali się sami, a potem dołączali do Stalina przy stole.
Stopniowo Stalin zaczął przejawiać wielkie zainteresowanie jedzeniem -wspominał Mikojan. Starzejący się generalissimus uzupełniał swoje nadwątlone siły ogromnymi ilościami jedzenia, którego wystarczyłoby dla znacznie roślejszego mężczyzny. Jadł dwa razy więcej ode mnie - napisał Mikojan. - Brał głęboki talerz, mieszał w nim dwie zupy, a potem zwyczajem, który znałem z własnej wioski, kruszył do gorącej zupy chleb i przykrywał to wszystko drugim talerzem - później zjadał do czysta. Następnie były przystawki, danie główne i mnóstwo mięsa. Lubił ryby, zwłaszcza śledzie, ale lubił też dziczyznę - bażanty, kaczki, kurczęta i gotowane przepiórki. Wynalazł nawet nową potrawę, którą nazwał aragwi, baraninę z oberżynami, pomidorami, ziemniakami i czarnym pieprzem w pikantnym sosie, i często ją zamawiał. Był jednak tak podejrzliwy, że zwykle starał się przekonać Chruszczowa, najbardziej żarłocznego z palatynów, aby spróbował baraniny lub śledzia, zanim zrobił to sam.
Obiady stały się przejawem swego rodzaju kulinarnego imperializmu, miały wywierać wrażenie swoją prostotą, a jednocześnie onieśmielać potęgą władzy - i spełniały to zadanie. Podczas gdy niezależni Jugosłowianie byli przerażeni prostactwem biesiadników, ulegli Polacy delektowali się „wspaniałą pieczenią z niedźwiedzia” i uważali gospodarza za „czarującego człowieka”, który traktował ich po ojcowsku i zawsze pytał, czy ich rodziny dobrze się bawiły podczas wakacji na Krymie. W przypadku cudzoziemców Stalin nadal wykorzystywał swój dar „ludzkiego podejścia”. Ten czar miał jednak swoje granice. Bierut nieustannie wypytywał Stalina, co się stało z polskimi komunistami, którzy zniknęli w 1937 roku.
-Ławrientij, gdzie oni są? -zwracał się Stalin do Berii. - Kazałem ci ich poszukać, dlaczego ich nie znalazłeś?
Stalin i Beria rozkoszowali się takimi przewrotnymi gierkami. Beria obiecał poszukać zaginionych Polaków, ale kiedy Stalin nie słuchał, zwrócił się do Bieruta: