516 Niebezpieczna gra o sukcesję, 1945-1949
Wysp Kurylskich, z jadalni i z kina. Rzucenie wyzwania samemu czasowi jest ostateczną miarą tyranii: światła w jego stolicach - od Warszawy do Ułan Bator, od Budapesztu do Sofii - paliły się przez całą noc.
* * *
Palatyni spotykali się w „Kąciku”, po czym generalissimus zawsze proponował film. Prowadził swoich gości wyłożonymi czerwono-niebieskim chodnikiem korytarzami do luksusowego kina, wybudowanego w dawnym ogrodzie zimowym na pierwszym piętrze Wielkiego Pałacu Kremlowskie-go. Beria, Mołotow, Mikojan i Malenkow towarzyszyli mu stale, ale często przychodzili również jego prokonsulowie w Finlandii i na Ukrainie, Żda-now i Chruszczów.
Był też zupełnie nowy dwór europejskich wasali: największymi względami darzył polskiego przywódcę Bolesława Bieruta, „uprzejmego, dobrze ubranego, dobrze ułożonego”, „szarmanckiego stosunku do kobiet”, ale bezwzględnego stalinowca obdarzonego „fanatyczną wiarą w dogmaty”, jego zastępcę Jakuba Bermana, czeskiego prezydenta Klementa Gottwalda, węgierskiego przywódcę Mathiasa Rakosiego. Dumni Jugosławianie, marszałek Tito i Milovan Djilas, byli mniej łubiani. Każdy z nich przyjeżdżał do Moskwy, aby złożyć hołd i otrzymać kapłańskie błogosławieństwo i cesarskie dyspozycje od Stalina. Oni też musieli się nauczyć, jak mają się zachowywać w kinie i przy obiedzie.
Widok zbliżającego się generalissimusa i jego orszaku mroził krew w żyłach każdemu młodszemu urzędnikowi, który akurat przechodził korytarzem. Ubrani po cywilnemu ochroniarze szli dwadzieścia pięć kroków przed i dwa metry za Stalinem, natomiast umundurowani strażnicy podążali za nim wzrokiem. Wśród tej falangi pretorianów, poruszających się bezgłośnie, ale szybko i dziarsko, szedł ciężkim, niezdarnym krokiem krępy imperator ze swoją piękną głową górala, spadzistymi ramionami i tygrysimi zmarszczkami. Każdy, kto go zobaczył, musiał stanąć plecami do ściany i pokazać ręce. Młody dyplomata, Anatolij Dobrynin, też znalazł się kiedyś w takiej sytuacji: „Przycisnąłem się plecami do ściany”. Stalin „nie omieszkał zauważyć mojego zmieszania” i spytał „kim jestem i gdzie pracuję”. Potem, „podkreślając swoje słowa powolnym ruchem palca prawej dłoni” przed twarzą Dobrynina, oświadczył:
- Nie musicie się bać towarzysza Stalina. To przyjaciel.
Dobrynin zadrżał.
Spacer do kina trwał kilka minut. Stały tam rzędy błękitnych, miękkich wyściełanych foteli ustawionych parami, a pomiędzy nimi stoliki z wodą mineralną, winem, papierosami, pudełkami czekoladek. Na podłodze leżał szary dywan. Przed przyjściem Stalina członkowie Politbiura zajmowali