570 Niebezpieczna gra o sukcesję, 1945-1949
przesłuchań. Jeśli w Politbiurze wybuchały spory, wzywał palatynów na Salomonowy sąd. Przerażało ich spędzanie wakacji ze Stalinem, ponieważ „były gorsze niż obiady”, jak wspominał Chruszczów, który pewnego razu musiał wytrzymać cały miesiąc. Walcząc z głodem i ukraińskim separatyzmem, pozostawał tymczasowo w niełasce. Stalin rozkazał Kaganowiczo-wi nadzorować Chruszczowa i tępić każdy przejaw nacjonalizmu wśród Ukraińców, czego ten dokonał już pod koniec lat dwudziestych. Chruszczów i Kaganowicz, starzy przyjaciele, mieszkali obok siebie, a ich rodziny chodziły razem na spacery. Jak łatwo zgadnąć, niebawem stali się śmiertelnymi wrogami. Obaj zwrócili się do Stalina, który wezwał ich do Zimnej Rzeczki. Przy obiedzie i filmach zażegnał waśń, wymusił pokój i ostatecznie odwołał Kaganowicza do Moskwy.
Jego wschodnioeuropejscy wasale, zwłaszcza Gottwald, Bierut i Hodża, nie śmieli nie stawić się na wezwanie. Ale ulubieńcami Stalina byli dwaj miejscowi przywódcy, przy których mógł wypocząć, po części dlatego, że obaj nie mieli jeszcze czterdziestu lat, po części dlatego, że byli Gruzinami. Dopuszczając ich do większej poufałości niż własne dzieci, nabierał w ich oczach cech boskich, a zarazem ojcowskich.
Kandid Czarkwiani, pierwszy sekretarz gruzińskiej organizacji partyjnej, odwiedzał Stalina „co drugi dzień”. Niepoślednią rolę odgrywał fakt, że Stalina nauczał niegdyś alfabetu pop nazwiskiem Czarkwiani, chociaż nie był spokrewniony z Kandidem. Stalin ufał Czarkwianiemu do tego stopnia, że nie tylko informował go, gdzie zamierza zatrzymać się na noc, ale kiedy Czarkwiani opowiedział mu o gruzińskim księciu, który codziennie zmieniał bieliznę, Stalin otworzył szufladę pełną „białej bawełnianej bielizny”.
-To nietrudne, kiedy jest się księciem-zażartował. - Ale ja jestem chłopem i robię to samo.
Drugim powiernikiem Stalina był Akaki Mgeładze, bezwzględny i ug-rzeczniony, przystojny szef partii w Abchazji, którego Stalin nazywał „towarzyszem Wilkiem”. Stalin lubił Czarkwianiego za jego znajomość literatury, a Mgeładzego za talent do intryg politycznych. Czasami podjudzał Mgeła-dzego, by przyjechał ze swego biura w Suchumi na daczę w ciągu siedemnastu minut. Czarkwiani i Mgeładze nienawidzili się nawzajem, podobnie jak ich poprzednicy, Beria i Łakoba.1
Powyższa relacja jest oparta na wspomnieniach Czarkwianiego. Wspomnienia Mgeładzego, dorównujące niemal pamiętnikom Mikojana, jeśli chodzi o szczerość, zostały dopiero niedawno opublikowane w Gruzji. Gruzińscy i abchascy sekretarze byli naturalnymi rywalami: w przypadku Berii i Łakoby przywódca gruziński zniszczył abchaskie-go, ale z Czarkwianim i Mgeładzem było odwrotnie.