572 Niebezpieczna gra o sukcesję, 1945-1949
Często chodzili na przechadzki i czasem nawet spacerowali po ulicach Suchumi, gdzie Stalin zadawał dzieciom pytania w rodzaju:
- Co chcesz robić, kiedy dorośniesz?
* * *
Podczas gruzińskich biesiad urządzanych zwykle na powietrzu, Stalin otwierał butelki. Te „niekończące się posiłki” były niezwykle męczące dla palatynów, ale fascynujące dla młodych Gruzinów. Przynoszono mapy, podziwiano imperia, rozmawiano o postaciach z przeszłości, opowiadano dowcipy, wznoszono toasty. Poskriebyszow pochwalił Stalina za zniszczenie Bucharina i Rykowa:
- Mieliście rację, towarzyszu Stalin: gdyby oni zwyciężyli...
Poskriebyszow mógł sobie pozwolić na pewną swobodę wobec Stalina,
który często mianował go tamadą.
- Teraz pijemy za moje zdrowie!
Poskriebyszow rozkazywał. Stalin słuchał. Mołotow prawił Stalinowi wyszukane komplementy:
- Gdybyście nie byli Stalinem - mówił - ZSRR nie pokonałby Trockiego, nie wygrałby wojny, nie zbudował bomby i nie zdobył takiego imperium dla socjalizmu.
To sprawiało gospodarzowi przyjemność. Picie często przeistaczało się w pijatykę, jeśli obecni byli członkowie Politbiura lub zagraniczni wasale, lecz z Gruzinami odbywało się w bardziej radosnej a zarazem nostalgicznej atmosferze.
Gdy Stalin śpiewał, Poskriebyszow i Własik wtórowali, jak para groteskowych chórzystów. Po obiedzie goście zwykle zostawali na noc. Stalin potrafił być niebywale uprzejmy: kiedy brat Mikojana, Artiom, konstruktor samolotu MiG (Mikojan-Guriewicz), zachorował na anginę i trzeba go było położyć do łóżka, uświadomił sobie, że ktoś wchodzi do pokoju i troskliwie okrywa go kocem. Ze zdumieniem spostrzegł, że to Stalin.
Jedna rzecz łączyła wszystkich jego gości: pragnienie, by uciec od tego dziwacznego, nerwowego starca z jego gwałtownymi, niebezpiecznymi wybuchami, użalaniem się nad sobą i śmiertelnie nudnymi wspomnieniami. Ich gorączkowe i pełne inwencji wysiłki, by znaleźć pretekst i opuścić wszechpotężnego, lecz przewrażliwionego gospodarza, nie obrażając go, stanowiły komiczny temat przewodni tych długich nocy.1
Tego roku Świetlana była jednym z pierwszych gości i spędziła prawie trzy tygodnie we własnym małym domku. Obiady z Berią i Malenkowem męczyły ją i nudziły. Jej łatwiej było uciec, lecz mimo to musiała toczyć