584 Niebezpieczna gra o sukcesję, 1945-1949
kardiolog, stwierdziła zawał mięśnia sercowego, i niemal na pewno miała rację, ale znani profesorowie kazali jej przepisać kartę choroby i umieścić w niej bardziej mętne rozpoznanie: zaburzenia spowodowane stwardnieniem naczyń krwionośnych i nadciśnieniem, co było typowym przykładem biurokratycznych przepychanek. Lekarze zlekceważyli poważną diagnozę i zalecili spacery po parku. W efekcie Żdanow doznał kolejnego ataku serca.
Timaszuk doniosła na swoich przełożonych, a szef ochrony Żdanowa przekazał list generałowi Własikowi, aby oddał go osobiście Stalinowi. Ponieważ nie było żadnej reakcji, Timaszuk, informatorka MGB, napisała do Abakumowa, który tego samego dnia wręczył list Stalinowi. Stalin przeczytał go, napisał pod spodem: Do archiwum, ale nic w tej sprawie nie zrobił. Był jednak „bardzo zdenerwowany i znowu wysłał Wozniesienskiego, żeby sprawdził, co z ojcem”, wspominał Jurij, który już tam był.
Trzydziestego pierwszego sierpnia niegdysiejszy ulubieniec Stalina wstał z łóżka, aby pójść do toalety, i zmarł na atak serca. Na polecenie Poskrieby-szowa sekcję zwłok przeprowadzono w źle oświetlonej, obskurnej łazience w obecności Kuzniecowa. Profesorowie przerazili się, że ich błędna diagnoza i manipulacje przy karcie choroby wyjdą na jaw, toteż zwolnili i zade-nuncjowali Timaszuk, która napisała wówczas do Stalina i Kuzniecowa, kuratora MGB. Ale i tym razem Własik nie przekazał listu, a Kuzniecow zignorował swój.
Timaszuk odegrała złowieszczą rolę w „spisku lekarzy”, ponieważ jej listy zostały później wykorzystane przez Stalina, co zakrawa na ironię, bowiem z medycznego punktu widzenia miała rację. Żdanow może i był niewłaściwie leczony, lecz pogłoski o morderstwie wydają się nieprawdopodobne. Klinika kremlowska uchodziła za najlepszy radziecki szpital, ale strach przed popełnieniem błędu, naukowy obskurantyzm i rywalizacja polityczna sprawiły, że konsylia przerażonych lekarzy podejmowały niekompetentne decyzje. Słynni pacjenci, od Mechlisa do Koniewa, byli rutynowo poddawani niewłaściwemu leczeniu. Nawet w państwach demokratycznych lekarze nieustannie próbują zatajać głupie błędy. Gdyby Stalin naprawdę chciał zamordować Żdanowa, nie byłoby do tego potrzebne pięć zawałów w ciągu kilku łat - wystarczyłby jeden szybki zastrzyk. Wdowa po Żdano-wie i jego syn byli przekonani, że nie został zamordowany: „Wszystko było znacznie prostsze - wspominał Jurij. - Dobrze znaliśmy jego lekarzy. Ojciec był bardzo chory. Miał słabe serce”.
Dlaczego cierpiący na manię prześladowczą Stalin zignorował donos? Choroba Żdanowa była najwyraźniej bardzo poważna i Stalin mógł się zadowolić oddaniem go pod opiekę najlepszych kremlowskich lekarzy: poza tym był zirytowany Żdanowem. Ale na głębszym poziomie te medyczne