60 Te cudowne czasy: Stalin i Nadia, 1878-1932
- w archiwach Stalina można znaleźć mnóstwo takich listów. Syrcow musiał się stawić przed Komitetem Centralnym. Obciążył pierwszego sekretarza partii na Zakaukaziu, Beso Łominadzego, starego przyjaciela Stalina i Sergo. Łominadze przyznał się do udziału w potajemnych spotkaniach, ale utrzymywał, że sprzeciwiał się jedynie porównywaniu Stalina z Leninem. Reakcja Stalina była, jak zwykle, melodramatyczna:
„To niesłychana podłość [...]. Planowali zamach stanu, chcieli się znaleźć w Politbiurze i unurzali się w rynsztoku...” Po tym wybuchu Stalin spytał Mołotowa: „Co o tym myślisz?”.13
Sergo domagał się wykluczenia ich z partii, lecz Stalin, który po epizodzie z Tuchaczewskim zrozumiał, że jego pozycja nie jest jeszcze dostatecznie silna, poprzestał na usunięciu ich z Komitetu Centralnego. Cała sprawa miała jeszcze inny, znaczący epilog: Sergo Ordżonikidze ochraniał swego przyjaciela Łominadzego, nie ujawniając przed KC wszystkich jego listów. Poszedł natomiast do Stalina i wręczył mu je osobiście. Stalin był wstrząśnięty - dlaczego nie do KC?
- Ponieważ dałem mu słowo - powiedział Sergo.
- Jak mogłeś? - odparł Stalin, dodając później, że Sergo zachował się nie jak bolszewik, ale „jak [...] książę. Powiedziałem mu, że nie chcę nic wiedzieć o jego sekretach...” Później miało to nabrać złowieszczego wydźwięku.
Dziewiętnastego grudnia zebrało się plenum, by ugruntować zwycięstwo Stalina nad przeciwnikami. Plena były posiedzeniami wszechpotężnego Komitetu Centralnego, który Stalin przyrównał do „Areopagu”, zwoływanymi w ogromnej sali Wielkiego Pałacu Kremlowskiego z ciemnymi boazeriami i ławami jak w purytaftskim kościele. To tam stołeczni palatyni i regionalni wicekrólowie, którzy rządzili krajem jako pierwsi sekretarze republik i miast, zbierali się niczym średniowieczna rada baronów. Owe posiedzenia przypominały raczej surowe protestanckie nabożeństwa, przerywane nieustannie okrzykami „Słusznie!” lub „Na pohybel!”, bądź po prostu wybuchami śmiechu. To plenum było jednym z ostatnich, gdzie stara bolszewicka tradycja intelektualnej dyskusji odgrywała jeszcze jakąś rolę. Woroszyłow i Kaganowicz starli się z Bucharinem, który obecnie, gdy jego prawicowi stronnicy zostali rozgromieni, popierał linię Stalina.
- Mieliśmy słuszność, że zgnietliśmy niebezpieczne odchylenie prawicowe - oświadczył Bucharin.
- I wszystkich, którzy mu sprzyjali! - zawołał Woroszyłow.
- Jeśli mówicie o ich fizycznej eliminacji, pozostawiam to tym towarzyszom, którzy są [...] bardziej żądni krwi.
Rozległ się wybuch śmiechu, lecz dowcipy stawały się coraz bardziej złowieszcze. Członkom wewnętrznego kręgu nadal wydawało się nie do pomyślenia, by mogły ich dotknąć represje, lecz mimo to Kaganowicz naciskał