660 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
Prymitywne duhy, w rodzaju tych jakie często widzimy na wschodniem Mazowszu i zachodniej Rusi, składają się ze zwykłego obłego, dość cienkiego drążka, stosunkowo niezbyt nawet wygiętego (fig. 528, i); szerokie zaś i mocne o przekroju nie okrągłym lecz pła-skawym, zgięte na podobieństwo odwróconej litery n (fig. 528, 8), nadeszły na Ruś zachodnią od wschodu i są powszechnie używane w krajach wielkoruskich.
Szczególnie zajmująca jest południowa granica duhy w Lubelskiem; bowiem zbiega się ona tam z południową granicą gleb piaszczystych. Według objaśnień ludu mieszkańcy piaszczystych okolic dlatego chętnie używają duhy, ponieważ, zaprzęgniętemu w nią, koniowi łatwiej jest ciągnąć wóz po piasku, niż koniowi, zaprzęgniętemu w szle i t. p. Nie od rzeczy będzie dodać, że duha musiała się dostać na ziemie rdzennej Polski z Rusi; wszędzie bowiem u nas nosi ona nazwę, będącą przekształceniem nazwy ruskiej.
530. Zaprząg w szle. S— szła; N — naszelnik, zaczepiany końcem a o hak na przedzie dyszla. Małopolska. Rys. autor.
czas chomąta i postronki
657. Natomiast szle (i naszelniki; fig. 530), noszące nazwę niemiecką, przyszły do nas z zachodu, od Niemców. Rozpowszechnione są ogromnie u Słowian zachodnich i na zachodniej Małorusi aż do Dniepru a z drugiej strony także u Litwinów i u części Łotyszów. W Polsce zasiąg ich obejmował przed kilkunastu laty Pomorze, Kujawy, północne Mazowsze, Lubelskie i przyległą część byłej Galicji, a dalej Pokucie, Podole i Wołyń, wkraczając dość głęboko w południowe Polesie. Na południowo-zachodniem Mazowszu oraz w zachodniej Małopolsce panowały podów-(w Krakowskiem — naogół lepsza uprząż i tak zwane chomąta krakowskie, nieco różne od prymitywnego, opisanego wyżej w § 655); na północno-wschodnich krańcach Mazowsza, Podlasiu, Polesiu i rdzennej Białorusi - chomąta i duhy. Jak widać z powyższego, szle miały na północy od Karpat zasiąg dwuskrzydłowy, charakterystyczny dla wytworów, przychodzących z zachodu
kołysanie odbija się jako uderzenie na szyi i ramionach konia; jasnem się wtedy dla nas stanie, dlaczego nasze (francuskie [tak jest w „Trudach"; przyp. autora]) konie, tak często mają rany na ramionach i kłębie".
Jak mi komunikuje p. F. Leinbock, etnograf estoński, obserwował on w zachodniej części wyspy Dago zaprzęganie wołów pojedyńczo w chomąto i duhę (jak na fig. 529); gdy zapytał włościan, czy dawno jest w użyciu ten sposób zaprzęgu, odpowiedziano mu, że jeńcy wojenni z Dago nauczyli się go w Niemczech. (Należy jednak chyba przypuszczać, że w Niemczech widziano woły, zaprzęgane tylko w chomąto, i dopiero na Dago dodano do chomąta duhę).