670 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
067. Serbochorwaci (Bośniacy) obchodzili się przy wyrobie czółen li tylko ręcznemi narzędziami, nie stosując żadnych szczególnych dodatkowych zabiegów. Bośniak, zamierzający wygotować sobie wielkie czółno, czyli t. z w. korab (od 8 do 14 m długi), zabierał ze sobą siekierę, topór (siekierę ciesielską) i ciosłę oraz żywność na kilka dni i szedł wraz z uproszonym sąsiadem w las. Tam obaj wybierali jak-najroślejszy i zdrowy dąb, rąbali go i z okrzesanych gałęzi robili sobie szałas. W nim to mieszkali przez cały czas pracy, odchodząc tylko w niedzielę >do wsi.po żywność. Obróbka postępowała w sposób następujący. Naprzód odcinano ze strzały kloc pożądanej długości i układano go odpowiednio. Następnie sieczono w klocu zgóry nadół wręby w odległości i -m. Gdy to uczyniono, wtedy kawały drzewa od wrębu
do wrębu wybijano za-pomocą siekiery, klinów i drewnianych młotów. Dalej wysiekano pewną część przyszłego czółna, obij ano korę dokoła i pod-siekano przód oraz tył, nadając dębowi' kształt łodzi. Reszta pracy poświęcona była wykończaniu „korabia14 zewnątrz i wewnątrz, przyczem prócz siekiery i topora wchodziła w grę ciosła.
W rdzennej Polsce, gdzie panowały ciężkie korytowate czółna sosno-537. Czółna z Bośni {a, b i c Glasnik Zemaljskog we iub inne ciosano je Muzeja u Bośni i Hercegoyini t. 22, r. 1910, str. 395, . dłuban0 r6wnież tylko
fig. 11; d ib. str. 184, fig. 6). . . ,
zapomocą najprostszych
narzędzi, nie posiłkując się żadnemi osohliwemi technikami. Jednak na Kaszubach obok czółen zwyczajnie dłubanych bywały też wypalane, a więc sporządzane w podobny sposób, w jaki np. na Polesiu wyrabia się stępy ręczne. Według I. Gulgowskiego potężną wybraną sosnę, zrąbaną i okrzesaną z konarów, spuszczano tam naprzód na wodę i obserwowano położenie, jakie przybierze; bowiem spód pływającego drzewa powinien był się stać dnem czółna, zaś jego wierzch — wnętrzem; to zapewniało statkowi dobrą równowagę na wodzie. Po tej próbie wodnej wytaczano okrąglak na brzeg, wysiekano w nim toporem lub siekierą wgłębienie i rozpalano w tern wgłębieniu ogień. Uważnie przytem pilnowano, aby żar nie rozchodził się zbyt daleko i nie wypalił za wiele; w miarę potrzeby zasypywano go piaskiem.