VI l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIA
materjalu, nie byłaby mi się powiodła, gdyby nie znaczna pomoc ze strony bardzo wielu osób. Niesposób jest je tu wszystkie wymienić. Mogę tylko powiedzieć całkiem ogólnie, że byłem zewsząd otoczony wydatną, zadziwiająco życzliwą uczynnością. Prosty obowiązek nakazuje mi jednak osobno podkreślić wprost uderzającą, niedzisiejszą uprzejmość p. Czesława Pietkiewicza: na każde moje pytanie —a było ich dużo — nadsyłał on niezwłocznie, nieraz odwrotną pocztą, szczegółową odpowiedź. Wyżej wspomniałem też o p. J. Obrębskim: jego •chętnej pomocy winienem niejedną ważną wiadomość z etnografji bułgarskiej i niejeden rysunek1. Z szczególną wdzięcznością muszę wyróżnić obok tamtych jeszcze prof. inż. Stefana Biedrzyckiego z Warszawy, który mi we wszelki możliwy sposób ułatwiał korzystanie z własnych zbiorów oraz dzielił się każdą pozyskaną informacją, a dalej — <Jra-Borivoja Drobnjakoyióa, dyrektora Muzeum etnograficznego w Belgradzie, prof. dra Miloyana Gavazziego z Zagrzebia, p. Ferdynanda Leinbocka z Dorpatu, prof. dra Stanisława Poniatowskiego z Warszawy oraz p. Tadeusza Seweryna (co do ostatniego ob. niżej § 28). Subsydja na pracę terenową w Polsce i zagranicą otrzymywałem parokrotnie bądź od Zarządu Kasy im. Mianowskiego, bądź z Wydziału Nauki Min. W. R. i O. P.; winienem je przedewszystkiem, nie wiem ■o ile zasłużonemu, zaufaniu, jakie powziął do mnie p. inż. Stanisław Michalski, obecnie dyrektor Funduszu Kultury Narodowej. Osobne subsydjum z Wydziału Nauki umożliwiło mi wzięcie urlopu w ciągu 2. trymestru roku ak. 1927/28 i zredagowanie 1. części.
Gdy chodzi o ogłoszenie książki i możność wyposażenia jej w liczne ilustracje, nie mogę nie złożyć prawdziwie szczerego podziękowania Zarządowi Polskiej Akademji Umiejętności w osobach panów prof. dra Stanisława Kutrzeby, prof. dra Kazimierza Nitscha oraz byłego prezesa Akademji, prof. dra Jana Rozwadowskiego. Ich to uprzejmej, najdalej idącej życzliwości ukazanie się „Kultury" zawdzięczam. Wreszcie na zakończenie tej, pozornie zbyt długiej, w rzeczywistości jednak o wiele zakrótkiej listy podziękowań niech mi wolno będzie wyrazić żywą wdzięczność zecerowi Drukarni Uniwersyteckiej, p. Stanisławowi Delekcie; doprawdy bowiem chętna staranność, z jaką w ciągu całego niemal roku wywiązywał się z pracy, przeszła pospolitą, znaną mi miarę. Dzięki tej staranności mogliśmy przez cały czas druku obywać się 2 korektami; a choć nie obeszło się bez drobnych omyłek, sprostowanych zresztą, na końcu książki (wraz z niedostrze-żonemi w czasie druku usterkami w oryginale, czy kopji mego rękopisu), jednak z nawiązką zapłaciła za nie oszczędność czasu i do pewnego stopnia także kosztów.
Nieco jeszcze uwag na temat ilustracyj i terminologii. Z pośród oryginalnych moich rysunków następujące sporządziłem według własnych fotografii: 137, 138, 144, 160, 178 A, 203A, 244, 421, 423 i, 430, 436, 464, 465, 472 B, 482 2, 3, <-> i 8. Resztę rysowałem z natury w terenie lub w muzeach i t. p., wyjątkowo zaś według objaśnień i pokazów włościan, co każdorazowo zaznaczyłem w objaśnieniu do danej ryciny. Ilustracje, podpisane nazwiskiem W. Moszyńskiego i B. Żyranika, sporządziłem według ołówkowych szkiców wspomnianych osób. Własnoręcznie też wykonałem wszystkie niemal bez wyjątku ilustracje kreskowe, sporządzone na podstawie cudzych fotografii lub dawniej opublikowanych ilustracyj siatkowych (źródło oczywiście wszędzie podano). Mapki, z wyjątkiem 5,14,15,16 i 19, zostały opracowane przeze mnie, przerysowane zaś na czysto przez pp, T. Katrę i J. Obręb-skiego. Wszystkie moje zdjęcia fotograficzne, reprodukowane w tej książce, wyjąwszy jedno z Litwy Kowieńskiej i parę z Kijowskiej Ukrainy oraz wschodniego Polesia, należących do Z. S. S. R., są wykonane podróżnym aparatem Gaumont’a 4’/2 X 6 cm i powiększone; stąd osiągnięcie większej ostrości odbitek na niekredowym papierze było niemożliwe. Z fotografii innych autorów reprodukowanych tu z oryginałów tabl. XVI, 2 oraz tabl. XXI były ogłoszone już dawniej przez Glogera i innych; podobnież ogłoszony był oryginał rysunku z którego reprodukowałem fig. 42. Fig. 2—5, 342, 343, 346 i 501 powtó' rzyłem za J. Rostafińskim, zaś fig. 1 za „Florą Pol-ką“.
Co do terminologii, to przedewszystkiem zaznaczę, że dla spre' cyzowania określeń geograficznych używam obok terminów Białorui i Małoruś terminu Polesie jako równorzędnego. Skutkiem tego w nie jednem miejscu można się u mnie spotkać z dziwnem napozór, zwła szcza dla językoznawcy, oznaczeniem zasięgu jakiegoś wytworu w tei np. sposób: „Białoruś, Polesie i MałoruśTerminów ruski, Ruś uży wam jako równoznacznych z terminami wschodnio-słouńański, Sło wiańszczyzna Wschodnia. Terminem Ukraina określam, według od wiecznych przyzwyczajeń polskich, kraje, położone na wschód i po łudniowy wschód od Podola i Wołynia. Jestem przekonany, że ter min ten zczasem i w Polsce, zgodnie z życzeniami Ukraińców-narodu rozszerzy swe znaczenie; narazie jednak nie jest jeszcze w tern roz szerzonem znaczeniu przyjęty przez ścisłą naukową literaturę.
Wreszcie nie od rzeczy będzie dodać, co rozumiem przez taki' określenia, jak kultura, kultura ludowa, ludy .niecywilizowane, war stwy niecywilizowane albo nieoświecone, kultura warstw wy zszyci ludów cywilizowanych albo cywilizacja. Poczęści określenia te co prawda dość jasno przedstawiają się w pracach najwybitniejszych polskich badaczy, zajmujących się etnologją ogólną. Już Ludwik Krzy|
Niestety, p. Obrębski, rozpocząwszy zbieranie materjałów na Bałkanach w r. 1927, główną ich część nagromadził dopiero w ciągu zeszłego lata, opracowywać zaś je zaczął w końcu tegoż roku i w pierwszej połowie bieżącego. Ponieważ druk mojej książki rozpoczął się latem ubiegłego roku, więc tylko w bardzo niedostatecznej mierze mogłem się opierać na wynikach pracy wspomnianego etnografa.