446 MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA
szanie czy _tęż. nawet identyfikowanie go z Bogiem chrześcijańskim. Tak kobiety bułgarskie i ruskie w rozmowach z małemi dziećmi używają wyrazu bóg (pospolicie w formach zdrobniałych) nietylko w zwykłem rozumieniu: ‘bóg; obraz święty; krzyż’, lecz także w znaczeniu 'słońce', 'księżyc’ i ogień’. Matka-Rusinka, wskazującnp. dziecku ogień, objaśnia, że to jest bóg; albo, pytając je, gdzie jest bóg, pokazuje słońce i t. p. Nie będziemy się w tym związku, rzecz prosta, powoływali na dawne świadectwa, oskarżające Słowian o ubóstwianie słońca, księżyca i ognia; wystarczy stwierdzić, że w zacyto-wanem wyżej, pospolitem zaliczaniu obu wspomnianych ciał niebieskich oraz ognia — chociażby tylko w rozmowach z małemi dziećmi do kategorji „boga“ zdradza nain bądź co bądź lud, iż wyczuwa lub wyczuwał w nich największą świętość, podobną mn. w. do świętości Boga, a może też — i ową szczególną potęgę, którą, posługując się językiem inteligencji, możnaby określić jako nadludzką moc, jako boskość.
Jeśli wierzyć zresztą dość nieoczekiwanej wiadomości, podanej w r. 1914 przez D. Kovaćeva z pewnej wsi w okolicy Radomira, niektórzy Bułgarzy dziś jeszcze dosłownie mają słońce za boga (czy też raczej całkiem mieszają je w jakiś sposób z Bogiem chrześcijańskim?). „To je— prawią o słońcu — n a ś i j a Bogi s v e t i j a, dava ni 2ivot, pazi ni ot złoto, a, kato zajdę, nije ostayame sira-ćeta bez pokrovitel“ („To jest nasz Bogi święty, daje nam życie, chroni od zła, a gdy zajdzie, zostajemy, sieroty, bez obrońcy"; ma to być jakoby autentyczne, ludowe uzasadnienie tej radości, jaką sprawia włościanom widok wschodzącego słońca, a zarazem wytłumaczenie nieprzyjemnego uczucia, rozbudzanego przez zachód). Mówiąc nawiasem, żywą ilustracją dla ostatnich słów przytoczonego wyznania jest pospolite u Słowian wierzenie, według którego chwile zachodu i po zachodzie są „złe“, i w ciągu nich należy zachowywać szereg środków ostrożności
_ Oczywiście prócz przejawów czci, w rodzaju omówionych powyżej, znajdujemy też inne, mające postać zakazów, normujących zachowanie się ludu w stosunku do obchodzącej nas gwiazdy. Między czynnościami, ^zakazanemi w obecności słońca, znajdujemy takie np., jak stawanie don~Tyrem,~óddawanlfcT moczu, wyrzucanie śmieci w jego stronę, jedzenie, zarzynanie zwierząt, pozostawianie niezakopanej zabitej żmii (ob. § 364), przeklinanie, a dalej — patrzenie na słońce, pokazywanie nań palcem etc. W niektórych okolicach Rusi zakaz stawania tyłem
’ Najbardziej zajmujące jest tu wystrzeganie się spania podczas zachodzenia słońca, gdyż żywo odpowiada identycznej ostrożności, przedsiębranej w chwili pogrzebu, i nawiązuje do wierzeń, iż dusze zmarłych (chętnie wogóle zabierające ze sobą napotkane dusze żywych, o ile te opuściły ciało, pogrążone we śnie) „zachodzą" wraz ze słońcem.
do słońca jest bardzo przestrzegany; podczas żniw nawet t. zw. postać 1 „zachodzą" na wprost słońca i pilnują się, by, przerwawszy pracę, nie stanąć doń plecami, gdyż byłoby to „ciężkim grzechem". (Jak się zdaje, bliższe poszukiwania wykazałyby, że szczególnie wiele resztek kultu słońca przetrwało na Rusi w związku ze żniwami. Porówn. też wyżej str. 441).
359. Słońce — podobnie jak Bóg — ^jest d obre“ i — j.ak. On — wywiera różnorakie dobroczynne „wpływy na Ziemię _oraz na ludzi. Jak powszechnie wiadomo, światło słoneczne nie sprzyja złym duchom czy demonom^ panującym przedewszystkiem w nocy; według mniemania bułgarskiego ludu nie sprzyja też chorobom, które przed niem “uciekają. W niewątpliwej zależności od przyznawania słońcu dobroczynnych cech pozostają interpretacje kierunku, obieranego normalnie przy magicznem i obrzędowem okrążaniu pewnych przedmiotów czy osób, względnie przy takiemż krążeniu. Kierunek ten, zgodny z ruchem strzałki zegarowej, lud stale określa jako idący „za słońcem" lub „po słońcu", „w posłoń" i t. p. (u Wielkorusów mówią: pósołoń; u Serbochorwatów: oposun, naoposun). istotnie jest on zgodny z kierunkiem (pozornego) obiegu słońca, które, jak wiadomo, nigdy u nas nie idzie wprost od wschodu na zachód po niebie, lecz zawsze zbacza ku południowi, pozostawiając zenit po prawej stronie; jeśli więc wyobrazimy sobie człowieka, który w ciągu dnia pragnąłby, stojąc w miejscu, stale być zwrócony twarzą do słońca, to jasne jest, że musiałby się obracać dokoła własnej osi właśnie w kierunku zegarowej strzałki. Jednak genetycznie kierunek „za słońcem", grający tak doniosłą rolę w wierzeniach, praktykach i obrzędach wielu ludów Europy i Azji, może nie mieć nic wspólnego z pozornym ruchem słońca. Oczywiście rozstrzygnęłyby to jedynie badania, przeprowadzone u różnych ludówr na rozległych przestrzeniach Ziemi. Niespo-sób jednak narazie nie ostrzec, że okrążanie „za słońcem", t. zn. w ten sposób, iż okrążany przedmiot pozostaje po prawej stronie osoby okrążającej, jak również obracanie czy wirowanie „za słońcem", t. zn. zlewa na prawo, wywodzić się może od tej zdecydowanej przewagi, jaką ma strona prawa nad lewą w wierzeniach, magji, kulcie i wo-góle całem religijnem życiu (a także i życiu fizycznem) ludzkości. Podane więc wyżej nazwy tego „prawego" kierunku, określające go jako zgodny z kierunkiem ruchu słońca, i specjalna wartość, jaką on w związku z tem posiada, byłyby to rzeczy wtórne, późniejsze.
Oczywiście bez względu na to, czy ów kierunek „za słońcem" jest od pierwszych chwil swego zastosowania w obrzędach, praktykach i t. p. przejawem swoistego „heljotropizmu", czy też kontynuuje orjentację, pierwotnie podyktowaną przez przypisywanie większej wartości kierunkowi ku stronie prawej, osobne badania byłyby potrzebne dla wyświetlenia, czy i o ile bywa on i jest wyrazem kultu
Ob. cz. I, str. 190.