1508 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
Wielkorusów; Ugrowie zaś — co jest szczególnie ważne — nie znają ich ponoć zupełnie. Podobnież inni badacze wskazali, że i Finowie zachodni pierwotnie nie posiadali tradycyjnych, utrwalonych formuł magicznych, lecz wzięli je dopiero ze świata germańskiego. Do Germanów zaś nadeszły one z południa. Mielibyśmy więc tu do czynienia z jedną z owych licznych fal kulturalnych, podobnych na przykład do fali roznoszącej złożone zamki (ob. cz. I § 532). Podobieństwo to jest tym znaczniejsze, że w obu porównywanych w tej chwili wypadkach roznoszone wytwory dają się wykazać w południowo-zachodniej Azji (w Babilonii) już na parę tysiącoleci przed Chr. — Zaznaczmy jednak, iż stwierdzenie obcego pochodzenia mn. w. ustalonych, rozwiniętych redakcji pewnej ilości formuł słowiańskich, mających wyraźnie epicki charakter, oraz stwierdzenie takiejże proweniencji licznych wątków nie wyłącza bynajmniej możliwości, że zaczątki improwizowanych czy nawet tradycyjnych zamawiań, zwłaszcza towarzyszących magicznej akcji (cf. §§ 207 sq.), istniały u Słowian w czasach przedchrześcijańskich. W każdym zaś już razie bezwarunkowo musimy przyjąć istnienie u nich pewnych mniej albo więcej improwizowanych modlitw do chorób, ognia, demonów (duchów wodnych i innych)...; a widzieliśmy przecież, w jak ogromnym stopniu zacierają się nieraz granice między zamawianiem i modlitwą (§ 181, cf. też w tym związku § 178).
Drugie zastrzeżenie, o jakim pamiętać trzeba, przyjmując wywody w rodzaju wypowiedzianych przez Mansikkę, wynika z możliwości faktu, że fala kulturalna, roznosząca z południowo-zachodniej Azji formuły rozwiniętych zamawiań, niekoniecznie musiała dosięgnąć Słowian dopiero w chrześcijańskich czasach; poniekąd mogła ona dotrzeć do nich już w czasach pogańskich, a ten najdawniejszy jej osad mógł zostać następnie przysłonięty przez nowe nawarstwienia redakcyj i wątków, przetworzonych w sferze chrześcijańskiego Kościoła. Badania Mansikki pomimo całej swej sumienności są oparte na zbyt szczupłym materiale, aby te wszystkie, bardzo trudne kwestie móc rozstrzygnąć w sposób ostateczny. Jak w języku zamawiań w niezmiernie charakterystyczny, nieraz dziwaczny i groteskowy sposób krzyżuje się pierwiastek uczony, kościelny z dosadnym i aż nazbyt często prostackim wysłowieniem się ludu, tak mieszały się zapewne od wieków oba pierwiastki: kościelno-książkowy oraz ludowy, również i w treści wspomnianych utworów.
Jaskrawy dowód tego, w jak wielkim stopniu tzw. zamawiania, wygłaszane czy szeptane przez znachorów, bywają nieraz podobne do modlitwy, podaliśmy już w § 181, przy czym podniosłem tam, że odmawiająca zacytowany tekst Poleszuczka, nawet wtedy, gdy mi go recytowała dla zanotowania, odruchowo przybrała swą twarz w ła-siadają bardzo liczne „formuły" uważane za zamawiania. Do zamawiań więc ma na przykład należeć taka oto najbardziej typowa modlitwa, zapisana w rdzennej Polsce w Kieleckiem: O mój bólu, o mój piękny, mój najpiękniejszy, mój najśliczniejszy, proszę cię imieniem Panny ilarii, proszę cię imieniem Kry-stusa, Ducha Świętego, Świętej Trójcy nierozdzielnej ze wszystkimi świętymi, żeliś ból kołtunowy, zastrzałowy albo różowy, albo bolączkowy, upatrz se miejsce na Szklanej górze1 na Perzowej górze1 i na Włoszczowej górze1. Jak sięwanielija2 rozchodzi pokościołach, tak się i ty, bólu, rozeiść (rozejdź) po gałęziach, po tarninach, po kamieniach, po korzeniach. Wyjdź z ciała i kości, proszę cię do Boskiej miłości3.
936. Dobrym przykładem prastarego zamawiania opisowego może służyć następujący fragment pochodzenia wielkoruskiego: „Zastawiam paść-zastawkę na białego, na szarego, na czerwone zwierzęta; jak czerwone słońce idzie, tak białe-szare zwierzęta szły, nie wróciły się po jednym tropie, po jednym śladzie do mnie itd.“4.
Piękne i nadzwyczaj charakterystyczne zamawianie o cechach mieszanych opisowo-apostroficznych powiodło mi się zapisać w r. 1914 od znachorki ze wsi Dereszewicze nad środkową Prypecią. Stosują je, kiedy dziecko nie może sypiać po nocach, tzn. gdy krzyczy i płacze; innymi słowy kiedy - mówiąc językiem mieszkanek Deresze-wicz — jest napastowane przez jakieś mityczne, bliżej nieokreślone kryksy i płaczki (płaksy) czy nocnice (noćnicy; ob. § 140)5: „Spod ciemnego lasu wybiegło dziewięć dziewiątek dziewic, a wszystkie one — siostry. I porwały od mego dzieciątka kryksy i płaczki i nocnice; pobiegły po urwistych brzegach, po żółtych piaskach za ciemne lasy, na zieloną murawę. Tam one się bawią i odpoczywają. Tam wy się bawcie i odpoczywajcie, a mego dzieciątka nie napastujcie! Niechaj moje dzieciątko śpi, niech się bawi, niech rośnie i krzepnie... Hu! pobiegły, poniosły! Biegnijcie, nieście, a mego dzieciątka nie napastujcie" 6.
Przykładów zamawiań śpiewanych, towarzyszących magicznym czynnościom, dostarczają m. i. obrzędowe pieśni wygłaszane na Bałkanach podczas obchodu z tzw. dodolą, tj. nagą dziewczyną, okrytą liśćmi czy gałązkami i spryskiwaną od czasu do czasu wodą. Ma-
Nazwy własne gór okolicznych w stosunku do wsi, skąd tekst pochodzi.
Ewangelia.
8 Zbiór wiadomości do antropologii krajowej t. 3, r. 1879, s. 54 nr 14. — Przy odpisywaniu tekstu ze źródła zastąpiłem formy gwarowe przez literackie.
A. Ermołov, Narodnaja selsko-chozjajstvennaja mudrost', t. 3, s. 271.
Przesąd — bardzo pospolity na Rusi i gdzie indziej.
9 „Polesie Wschodnie", r. 1928, s. 140 sq.