648 Lalka — Opracowanie
Rzecki nie może pojąć wielu poczynań przyjaciela — Wokulskiego, choć wciąż jest mu wiemy i lojalnie go broni w towarzyskich dyskusjach. To on politycznie „uświadamiał” młodego Stanisława, opowiadając mu o Napoleonie i rewolucjach. Nie rozumie, jak dawny powstaniec może wkładać tyle energii w zdobywanie kobiety. W swych marzeniach wciąż przypisuje Wokulskiemu różne poczynania polityczne, będące usprawiedliwieniem jego wielkich przedsięwzięć, jest z natury człowiekiem spokojnym, preferuje ciche, skromne, ustabilizowane życie. W młodości przeżył zawód miłosny, dlatego nigdy się już nie ożenił. Tym bardziej chciałby, aby Stach znalazł szczęście, którym według niego jest spokojne życie w sklepie z kochającą żoną i gromadką dzieci. Nie rozumie sensu zdobywania majątku wyłącznie dla powiększenia swego stanu posiadania: „Narażaćsię dla majątku, gdy się ma spokojny kawałek chleba!” (str. 30) — mówi ze zdziwieniem do Wokulskiego, który właśnie wrócił z Bułgarii, gdzie toczyła się wojna rosyjsko-turecka i opowiada o swoich finansowych sukcesach.
Boli go to, iż zanika solidność kupiecka, że wkoło tyle nieuczciwości, niesprawiedliwości, szachrajstwa. Nie jest zgorzkniały, patrzy na świat trochę z ironią; nieobca jest mu też autoironia, gdy dostrzega własny anachronizm i dziwactwa. Prus obdarza go płynącą z życiowego doświadczenia mądrością domorosłego filozofa, który wypowiada zdania w rodzaju; „Głupstwo handel... głupstwo polityka... głupstwo podróż do Turcji... głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy. Gdzież prawda?..." (str. 14).
Wzruszający jest stosunek Rzeckiego do Wokulskiego: jest mu ojcem, przyjacielem, najwierniejszym, niezawodnym współpracownikiem. Nie rozumie jego poczynań, ale je akceptuje, broni go i tłumaczy nawet przed samym sobą. Życzy mu szczęścia, naiwnie stara się swatać go z panią Stawską, gdyby był młodszy, pewnie sam chętnie pojąłby ją za żonę. Przytacza w swym pamiętniku opinie innych o Wokulskim, boleje nad ich niesprawiedliwością, cierpi, że poczynania przyjaciela nie znajdują zrozumienia wśród zawistnych kupców i wśród tyle mu zawdzięczającej arystokracji.
To właśnie w usta Rzeckiego Prus wkłada najbardziej gorzką ocenę całego XIX w., będącą uzasadnieniem diagnozy o stanie rozkładu społeczeństwa: „I to ma być wiek, który nastąpił po XVIII, po tym XVIII wieku, co napisał na swoich sztandarach: wolność, równość, braterstwo? Za cóż ja się, u diabła, biłem z Austriakami? Za co ginęli moi kamraci?" (str. 548). Przytoczona wypowiedź jest wyrazem żalu za ideałami demokratycznej równości, walki „za wolność naszą i waszą”, które zastąpione zostały pod koniec wieku hasłem bogacenia się za wszelką cenę.
Z kart Pamiętnika... wyłania się ciekawa osobowość słabego, niezaradnego życiowo safanduły, ale jednocześnie człowieka niezwykle dobrego i mądrego życiowym doświadczeniem i własnymi, głębokimi przemyśleniami, które sprowadzają się do refleksji, iż światem wcale nie rządzą racjonalne siły i ideały, ale bezsensowny przypadek.
Rzecki tworzy mity polityczne nie po to, by się okłamywać, ale by znaleźć pociechę i nadzieję, bo coraz częściej dochodzi do wniosku, że wraz z całym pokoleniem poniósł życiową klęskę. Dlatego też m.in. pojawiają się refleksje tego rodzaju: „Stary głupcze, nazywający się Ignacym Rzeckim! Ty wyobrażasz sobie, że Napoleonidzi wrócą na tron, że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego, bo jest zdolny i będzie szczęśliwym, bo jest uczciwy? Ty myślisz, ośla głowo, że chociaż hullajom zrazu dzieje się dobrze,