24 Dzień 1 (23 marca 1998 r.)
no jako wsparcie mojej wiary w celowość rzucenia wyzwania wielu elementom tradycyjnych nauk politycznych, jak i źródło oryginalnych i kreatywnych pomysłów, częściowo wynikających zapewne z tego, że nigdy nie poddał się wpływowi ortodoksji nauk społecznych z połowy XX wieku.
Rozpoczęliśmy pracę, która ukazała się jako Rachunek zgody (Buchanan, Tullock 1962). Nie spodziewaliśmy się, że piszemy książkę, która później została oceniona jako przełomowa. Używaliśmy po prostu narzędzi i metod analizy ekonomicznej oraz istniejących koncepcji w odniesieniu do oceny konstytucyjnej organizacji państwa. Czyniąc tak, staraliśmy się także zinterpretować koncepcje filozoficzne Jamesa Madisona i innych Ojców--założycieli, których wizje zostały zawarte w konstytucji amerykańskiej i dokumentach towarzyszących. Stawialiśmy sobie za cel stworzenie pewnych analitycznych punktów odniesienia, w których ramach byłoby możliwe modelowanie funkcjonowania polityki Stanów Zjednoczonych — zarówno na podstawie obserwacji, jak i wyobrażeń — w celu jej zrozumienia, a następnie podjęcia jakichś prób konstruktywnych reform. Z natury rzeczy nasza analiza cechowała się pewnymi ograniczeniami i uogólnieniami, nie czyniliśmy też starań, żeby ukryć zasadniczy rys amerykańskiego prowin-cjonalizmu. tkwiący w każdym modelu.
W swej istocie Rachunek zgody może być interpretowany jako intelektualny atak na zasadę i rządy większości, ponieważ dokonaliśmy ich odhrą-zowicnia, wbrew ich uświęcaniu przez dominujące podejście ortodoksyjne. W rezultacie nasza książka może być rozumiana jako krytyka parlamentarnego systemu rządów, który funkcjonuje na zasadzie większościowej, i jako obrona systemu republikańskiego, który ogranicza zasadę większości. Istotny jest także normatywny aspekt naszych badań, oferujący wsparcie dla ograniczeń konstytucyjnych przy wykonywaniu władzy politycznej.
VII. Lata sześćdziesiąte XX w., anarchia i Lewiatan
Spoglądając z perspektywy końca wieku, można powiedzieć, że przesłanie Rachunku zgody jest optymistyczne, będąc strukturalną podstawą zarówno zrozumienia amerykańskiego porządku społeczno-politycznego, jak i uczynienia tego porządku bardziej efektywnym. Ważne jest dzisiaj również podkreślenie, że Rachunek zgody został ukończony przed wydarzeniami lat sześćdziesiątych. W miarę jak ta burzliwa dekada przemijała, moja
własna postawa wobec słabości i żywotności amerykańskiego systemu spo-łeczno-ekonomiczno-politycznego ulegała dramatycznej zmianie. Nie moglibyśmy napisać Rachunku zgody w 1972 roku. tzn. w 10 lat po jego pierwszym wydaniu.
Zbyt wiele uległo zmianie. Osobiście obserwowałem i odczuwałem kruszenie się starego porządku. Uczelnie zapewniły dekady powolnego — nawet jeśli idącego w złym kierunku — postępu, który teraz był niweczony niemal bez oporu. Standardy, metody i wzorce moralne były nonszalancko wyrzucane na śmietnik historii. W dziedzinie polityki rządy, zarówno lewicowe, jak i prawicowe, przeliczyły się. w oczywisty sposób nic będąc w stanie zrealizować złożonych obietnic. W Stanach Zjednoczonych nie-wybieralni członkowie elity sądowniczej przejmowali władzę, którą uznawano za legislacyjną.
Moje własne spojrzenie na wszystkie te sprawy było takie, że powoli zsuwaliśmy się w głąb anarchistycznego chaosu i poddawaliśmy się nie dającemu się kontrolować wyzyskowi Lewiatana, czyli rządu. Demokracja wydawała się nie być w stanie powstrzymywać swoich własnych nadużyć, a rozumienie konstytucji jakby nagle zanikło.
Ten kontekst sytuacyjny zmusił mnie do zwrócenia większej uwagi na bardziej podstawowe kwestie niż te. którymi zajmowałem się jako specjalista w dziedzinie ekonomii politycznej. Czułem potrzebę przeanalizowania dla swojej własnej satysfakcji fundamentalnych kwestii politycznej legitymacji. Jak jest uzasadniany zorganizowany przymus polityczny wobec indywidualnych obywateli? Jakie są granice działań zbiorowych? Zastanawiając się nad tym. zorientowałem się, że staję się filozofem politycznym. Owocem moich rozważań była książka zatytułowana The Limits of Liberty (Granice wolności, 1975a). Jej podtytuł brzmiał: Berween Anarchy and Le-viathan (Między anarchią a Lewiaianem) i odzwierciedlał moje poszukiwania instytucjonalnych metod, niezbędnych do osiągnięcia i utrzymania w stanie równowagi struktur porządku politycznego — struktur, które panują nad nieustannym napięciem między przeciwstawnymi siłami, między zbyt małym i zbyt dużym upolitycznieniem, zbyt małą i zbyt dużą kolektywną ingerencją w swobody obywateli, stosunkowo zbyt dużymi i zbyt małymi rozmiarami sektora państwowego.
Po wyartykułowaniu swojego rozumienia filozoficznych podstaw' systemu politycznego w Granicach wolności wydawało mi się rzeczą oczywistą.