problemów i podejmowania decyzji w warunkach znacznego ograniczenia czasu i ciągłego niedostatku informacji.
Warunki sprzyjające efektywnemu uczeniu się są niewątpliwie bardzo złożonym zagadnieniem, a pedagogika jest ciągle daleka od ich poznania. Nie podlega jednak dyskusji teza. że poszczególni nauczyciele, szkoły, a także całe systemy szkolne - w zależności od tego, jakie tworzą warunki wrzenia się - mogą w różnym stopniu wywiązywać się z postawionych przed mmi zadań. W języku H. Bacha można powiedzieć, że im warunki te są korzystniejsze, w tym mniejszym stopniu i zakresie szkoła upośledza swoich uczniów.
Na powstawanie zakłóceń, ich siłę i zasięg ma oczywiście wpływ także zakres i poziom wymagań, jakie szkoła stawia swoim uczniom. Niewielkie obniżenie wymagań może okazać się wystarczające, aby większość dzieci, które posiadały problemy w nauce i doznawały niepowodzeń szkolnych mogła z powodzeniem funkcjonować w roli uczniów. Jednak możliwości zapobiegania zakłóceniom w ten sposób przez system szkolny, a także poszczególne szkoły, jest bardzo silnie ograniczony, gdyż obniżenie poziomu kształcenia uniemożliwiałoby systemom szkolnym wypełnianie ich społecznych funkcji
W świadomości zarówno fachowców, jak i laików zadomowił się pogląd, że programy kształcenia można z powodzeniem uprościć, a tym samym przybliżyć do możliwości uczniów, ale trudno znaleźć mocne argumenty na jego poparcie. Wbrew bowiem rozpowszechnionemu przekonaniu wysoki, a nawet rosnący poziom wymagań wobec uczniów jest nie tyle symptomem alienacji szkoły z żyda, co chęci sprostania oczekiwaniom, jakie ono stawia. Świat życia człowieka staje się niewątpliwie coraz bardziej złożony, trudniejsze musi być zatem przygotowanie do udziału w nim.
Jak zauważy! Klaus KJemm (1990, s. 14) znamienne jest, że pojęcie kształcenia zastępowane jest coraz częśdęj terminem kwalifikacje. Wysokie kwalifikacje są dzisiaj potrzebne jednostce nie tylko po to, aby mogła wyraźnie zwiększyć swoje szanse na podjęcie pracy zawodowej, ale takie po to, aby mogła rozumnie korzystać z posiadanych praw politycznych, założyć i utrzymać rodzinę, naleźyde wychowywać własne potomstwo, a nawet rozumnie korzystać z rynku dóbr konsumpcyjnych (por. Hurreiłman, 1994, s. 129; KJemm, 1990).
We wszystkich wymienionych, a także w wielu innych sferach współczesny człowiek - zwłaszcza żyjący w społeczeństwach, które Anthony Giddens (2001) określa mianem „późnej nowoczesności” - musi dokony-116 wiać nieustannych wyborów, od trafności których zależy jego źydowe
powodzenie. Nabyte w wyniku kształcenia - także kształcenia szkolnego -przygotowanie do dokonywania tychże wyborów jest środkiem redukującym poziom ryzyka, które z kolei - jak zauważył Ulrich Beck (za: Tillmann, 1996, s. 250-257) - jest najbardziej charakterystycznym rysem współczesności. Tak zwane wysokie wymagania i trudne programy kształcenia leżą zatem zasadniczo w interesie uczniów, gdyż gruntowne wykształcenie jest warunkiem życiowej emancypacji jednostek.
Przekonanie o potrzebie wysokich wymagań szkolnych nie wyklucza możliwości, że wiele programów kształcenia zawiera treści stanowiące dla uczniów zbędny balast. Nie kwestionuje ono także słuszności, często zgłaszanego postulatu (np. Wilson, 2002, s. 65), zgodnie z którym należy stale i wnikliwie rozważać, jaki zakres nauczania jest naprawdę niezbędny, w przeciwieństwie do bycia tylko pożądanym dodatkiem. Ono jedynie uświadamia, że możliwość redukcji zakresu zakłóceń przez ograniczenia poziomu wymagań szkolnych jest niewielka, jeśli nie iluzoryczna.
Wyzwolenia od trudu opanowania obszernego i trudnego materiału nauczania nie przynoszą także - wbrew obietnicom - teorie pajdocen-tryczne, w tym popularne dzisiaj teorie rozwojowe. Teorie te są wykorzystywane często przez pedagogów do sformułowania i uzasadnienia nowej wersji formalizmu dydaktycznego. Jednak postulat nauczania myślenia zamiast faktów jest pozbawiony sensu na tyle, na Oe myślenie ma fakty i pojęcia za swoją materię. Tymczasem myślenie jest bardzo silnie zależne od materiału, czego dowodzą już klasyczne próby piagetowskie. Wszak różnice w opanowaniu tego samego - z logicznego punktu widzenia - pojęcia, np. stałości, sięgają kilku lat w zależności od tego. o stałość czego pytamy.
Liczne i zróżnicowane uwarunkowania ograniczają co prawda możliwość i celowość obniżania poziomu wymagań względem uczniów, jednak nie wykluczają ich całkowicie. Wszystkie systemy szkolne posiadają -zróżnicowaną co prawda - gotowość do tolerowania niskich osiągnięć uczniów, w tym osiągnięć odbiegających od zakładanych standardów minimalnych. Przykładowo, na wiele lat przed tak zwaną próbną nową maturą Andrzej Bogaj (1992) wykazał, że kilka procent polskich maturzystów uzyskuje świadectwa dojrzałości tylko dlatego, że system egzaminowania jest nader liberalny. Także inne badania ewaluacyjne ukazują, jak szerokie jest nieformalne spektrum wiedzy dzieci, którą system szkolny uznaje za wystarczającą do sukcesu szkolnego.
117