250 Victor W. Turner
samodyscyplinę, modlitwę i pracę. W istocie wspólnoty te powinny być jak rodziny, o które troszczy się i które są całkowicie podporządkowane ojcu (opatowi); powinny żyć w całkowitym ubóstwie, celibacie i posłuszeństwie wobec przełożonych i ślubować stałość i posłuszeństwo, porzucenie dotychczasowych manier (manners) [pierwotnie słowo to (manners) oznaczało „wspólne życie”, życie zakonne w odróżnieniu od życia świeckiego]; umiarkowaną surowość narzucają tu liturgia godzin, posty, powstrzymanie się od jedzenia mięsa i umiarkowanie w prowadzeniu rozmów” (A Catholic Encyclopedia 1961: 51 - podkreślenia moje). Podkreśliłem te cechy, które wykazują największe podobieństwo do sytuacji wodza-elekta podczas jego stanu przejścia do publicznej części obrzędów w trakcie wprowadzania go na urząd, kiedy wkracza do swojego królestwa. Obrzędy związane z obrzezaniem u Ndembu (Mukanda) wykazują dalsze podobieństwa między nowicjuszami i mnichami św. Benedykta. Erving Goffman (1962) rozważa to, co nazywa „cechami instytucji totalnych”. Zalicza do nich klasztory i poświęca wiele uwagi „obnażającym i wyrównującym procesom, które (...) stanowią bezpośrednie cięcie poprzez wielorakie różnice społeczne, z którymi przybywają nowicjusze”. Potem cytuje radę, jakiej św. Benedykt udzielił opatowi: „Niech nie wyróżnia nikogo w klasztorze. Niech żaden z nich nie będzie bardziej miłowany niż inny, chyba, że na to zasłuży i prześcignie wszystkich innych w dobrych uczynkach i posłuszeństwie. Niech wysoko urodzony nie będzie wynoszony ponad tego, który urodził się niewolnikiem, chyba, że jakiś rozumny znajdzie się ku temu powód” (Goffman 1962: 119).
Podobieństwa do Mukanda są uderzające. Nowicjusze są „obnażani” ze świeckiej odzieży, kiedy przechodzą przez symboliczną furtę; zostają „zrównani”, bo ich poprzednie imiona zostają odrzucone, a nadaje im się wspólną nazwę mwadyi albo „nowicjusz” i wszyscy są traktowani w taki sam sposób. Jedna z pieśni, którą śpiewają dokonujący obrzezania matkom nowicjuszy w wieczór poprzedzający dzień obrzezania zawiera następujące zdanie: „Jeżeli nawet twój syn jest synem wodza, jutro będzie traktowany jak niewolnik ” - tak samo, jak wódz jest traktowany jak niewolnik przed osadzeniem go na tronie. Ponadto starszy opiekun w chacie odosobnienia jest wybierany częściowo dlatego, że jest ojcem kilku chłopców poddawanych obrzędom i staje się on ojcem całej grupy, rodzajem „opata”, choć jego tytuł Mfumwa tubwiku oznacza dosłownie „męża nowicjuszy”, co podkreśla ich bierną rolę.
Można zapytać, dlaczego niemal wszędzie sytuacje i role liminalne są wyposażane w atrybuty magiczno-religijne lub dlaczego są często uważane za niebezpieczne, złowróżbne, czy nieczyste dla osób, przedmiotów, wydarzeń, czy związków, które nie zostały rytualnie wcielone w kontekst liminalności. Krótko mówiąc uważam, że z perspektywy osób zainteresowanych utrzymaniem „struktury” każda manifestacja communitas musi się jawić jako niebezpieczna i anarchizująca i dlatego musi być otoczona przepisami, zakazami i warunkami. Jak ostatnio wykazała Mary Douglas (1966) to, co nie może zostać wyraźnie zaklasyfikowane według tradycyjnych kryteriów albo trafia gdzieś pomiędzy klasyfikacyjne granice, jest niemal wszędzie traktowane jako „nieczyste” i „niebezpieczne” (Douglas 1966).
Powtarzając to, co powiedziałem wcześniej, liminalność nie jest jedyną kulturową manifestacją communitas. W większości społeczeństw spotykamy inne obszary ich przejawiania się, które można łatwo rozpoznać poprzez symbole, które gromadzą się wokół nich i wierzenia, jakie są z nimi związane, takie jak „moce słabych” czy innymi słowy stałe lub przechodnie atrybuty niskiego statusu lub pozycji. Organizacja stabilnych systemów strukturalnych posiada wiele wymiarów. Jak już zauważyliśmy, mistycznymi i moralnymi mocami nad całkowitym dobrobytem społeczeństwa władają uciśnieni, poddani autochtoni, natomiast ramy polityczne owych społeczeństw tworzą lineaże i terytorialne organizacje przybyłych zdobywców. W innych społeczeństwach - Ndembu i Lamba z Zambii na przykład - możemy wskazać na stowarzyszenia o charakterze kultowym, których członkom udało się wstąpić do nich dzięki zwyczajnie przytrafiającym się ludziom nieszczęściom albo warunkom osłabiającym moce lecznicze odnoszące się do tak powszechnych dobrodziejstw ludzkości, jak zdrowie, płodność i klimat. Owe stowarzyszenia przecinają tak ważne komponenty świeckich systemów politycznych, jak rody, wioski, wodzostwa i podwodzostwa. Możemy także wspomnieć o roli strukturalnie małych i politycznie pozbawionych znaczenia narodów istniejących w systemie większych państw, takich jak Hebrajczycy na starożytnym Bliskim Wschodzie, Irlandczycy we wczesnośredniowiecznym chrześcijaństwie, czy Szwajcarzy w nowoczesnej Europie, które podtrzymują wartości religijne i moralne.
Wielu pisarzy zwracało uwagę na rolę dworskiego błazna. Max Gluckman (1965), na przykład, pisze: „Dworski błazen, z powodu danego mu przyzwolenia na robienie żartów z króla i dworzan czy pana domu działał jako uprzywilejowany arbiter moralności”. Błaznami byli „zwykle ludzie z niskich klas - czasami na kontynencie europejskim byli to księża - którzy wyraźnie odeszli ze swego zwykłego stanu (...) W systemie, w którym trudno było innym krytykować głowę organizacji politycznej, mamy zinstytucjonalizowaną postać błazna, działającego na najwyższym poziomie systemu, (...) żartownisia zdolnego wyrazić uczucia oburzonej moralności”. Opisuje dalej, jak błazny związane z wieloma afrykańskimi królami były „często karłami lub odznaczali się innymi osobliwościami”. Podobną funkcję pełnili wśród Barotse werbliści na królewskiej barce, na której król i jego dwór przenosił się ze stolicy na Nizinie Zalewowej Zambezi na jej krańce, podczas dorocznej powodzi. Mieli prawo wrzucić do wody tego z arystokratów, który „ich obraził albo uraził ich poczucie sprawiedliwości podczas minionego roku” (Gluckman 1965: 102-104). Owe postaci reprezentujące biednych i zdeformowanych symbolizują wartości moralne społeczności, communitas przeciwko represyjnej, dominującej władzy najwyższych władców politycznych.
Literatura ludowa obfituje w symboliczne postaci, takie jak „święci żebracy”, „trzeci synowie”, „mali krawcy”, „prostaczkowie”, którzy obnażają pretensje posiadaczy wyższych rang i urzędów i zrównują ich do poziomu zwykłego