498 Nancy K. Miller
l)on, Indiana, nio bacząc na okoliczności, przybywa sama do siedziby Raymona. Przerażony skutkami jej gestii samopoświęcenia Raymon odsyła Indianę, a ona, w rozpaczy, rzuca się do Sekwany. Od utonięcia ratuje ją wierny kuzyn Ralph (przywiedziony do niej przez jej sukę Olclię). Ralph powraca na wyspę wraz z nieszczęśliwą parą i wciąż czuwa nad Indianą, która śni o Raymonie i innym życiu. Dalej, powtarzając wcześniejszy epizod, Indiana, ośmielona miłosną retoryką Raymona - który w liście wyraża żal, że nio byl wart jej miłości - sama powraca do Francji, pokonując nadzwyczajne przeszkody Fizyczne (w szczególnie brutalnej scenie zabita zostaje Ofelia, kiedy próbuje iść za nią), po to tylko aby odkryć, że poślubił on pewną bogatą kobietę, Laurę de Nangy, i wszedł w posiadanie jej dawnej własności. Jeszcze raz odrzucona, zostaje odnaleziona i ocalona przez Ralpha i tych dwoje powraca na Ile de Bourbon, tym razem zawierając pakt o wspólnym samobójstwie. (Mąż Indiany zmarł podczas jej wyprawy do Francji). ¥/ przedostatniej scenie powieści Ralph wyznaje Indianie miłość, bierze ją po raz ostatni w ramiona i tracąc równowagę, spadają, znajdując śmierć w przepastnym wąwozie.
Powieść przyniosła natychmiastowy sukces i „stworzyła” George Sand. Ale zakończenie, jakie Sand wybrała dla swej „podpisanej” powieści, pierwszej powieści opublikowanej przez nią bez współudziału Jules’a Sandeau, wtedy i teraz stawiało przed czytelnikami problemy. W recenzji tej powieści, przedrukowanej wPortrails contempora-ins (1870), Sainte-Beuve odwołuje się do „les etranges inwaisemblances vers lajirim, „dziwnych nieprawdopodobieństw [występujących] pod koniec powieści”; a Pierre Salomon we wstępie do wydania Garniera spekuluje:
Ton (...) epilog mógłby być dodany z przyczyn czysto oportunistycznych. Nie jest absurdalne wyobrażenie sobie, że ostatni tom uznano za zbyt szczupły i, aby uzyskać właściwą liczbę stron, wydawca zaproponował dodanie zakończenia zadowalającego pod względem komercyjnym, niekoniecznie jakiegoś szczęśliwego małżeństwa, ale czegoś równoważnego34.
Nie chcę się tutaj spierać co do sposobów kierowania przez ideologię i wyprowadzania na manowce tej interpretacji zakończenia i zamknięcia powieści kobiecej w ogóle. Chciałabym w zamian krótko rozważyć metakrytyczną funkcję końcowego tomu. Co mógłby on nam mówić o tym, j a k czytać tę powieść, której całość ujmuje w ramę? 1, ogólniej, tak jak pytałam gdzie indziej: Co owo „dziwne” i nieprawdopodobne zakończenie mówi nam na temat czytania kobiecej fabuły powieści’55?
1:1 Zol). Ch.A. Sainto-Beuve, Portraits contemporains, Paris 1870, s. 471.
31 U. Sand, Indiana, red. P. Reboul, Paris 1062, s. VI.
James pisze przewrotnie: „Wierzymy Balzacowi, wierzymy Gustawowi Flaubertowi, wierzymy Dickensowi i Tliaekcrayowi i Pani Austen. Dickens jest o wiele bardziej niewiarygodny niż George Sand i przecież l.o on wytwarza więcej iluzji. Pomimo swego prawdopodobieństwa autorka Consuelo zawsze ob-
Arachnologie: kobieta, tekst i krytyka
/|«)‘)
Na stronach, nazywanych często epilogiem, mąjącym odrębnego iidmmiin, (A..I. Nr randa), narrator, z którym czytelnik styka się po raz pierwszy, znajduje się nn wyspie^ i spotyka ową parę, która faktycznie nie wpadła w przepaść; żyje w swoim „indiańskim domlcu”, uwolniwszy niewolników i troszcząc się o ubogich. Dowiadujemy się, że to od samego Ralpha narrator usłyszał historię, którą właśnie czytaliśmy. Narrator, powiada, się w przedmowie, to człowiek miody, który „powstrzymuje się od przetykania osnowy swej narracji z góry powziętymi opiniami, z góry uformowanymi sądami” (s. IW), Coż teraz mamy począć z ową męską „tkaczką”, która błądzi na puszczy i próbuje odcyfro wać tajemnice jej krajobrazu?
Stanąłem u stóp pomnika z kryształów bazaltu, około sześćdziesięciu stóp wysokości, o bokach przyciętych jakby przez kamieniarza. Ma wierzchołku owego dziwnego obiektu pozostawiono, rzekłbyś, jakąś nieśmiertelną ręką napis grubymi literami [...], dziwne hieroglify, tąjomniczc li tery, które zdawały się odbite tam niby pieczęć jakiejś nadprzyrodzonej istoty, wypisana litera mi z kabały.
Stałem długo w tym miejscu, przykuty głupim pomysłem, że mógłbym odnaleźć znaczenie owych szyfrów. To bezużyteczne staranie sprawiło, że zapadłem w głęboką zadumę, zapomina jąc, że czas płynie (s. 316/341).
Hieroglify stanowią, rzecz jasna, znany topos romantycznego pisania i poprzez swój układ semiotyczny ustanawiają automatyczne wezwanie do interpretacji. Ale w tej przerwie, gdy narrator kontempluje przekazy natury i usiłuje odcyfro wać znaczenie ich „tajemniczych liter”, czytelnik, jak myślę, rozważa bardziej przyziemnie los kochanków pozostawionych na „progu innego życia” oraz znaczenie narracji o nich, pozostawionej w zawieszeniu. Innymi słowy, chcę zasugerować, że przychodząc, po osobliwej dezynwolturze narracyjnej, ów literalny uskok, który jest zaznaczony jako wielokropek [...] suspensu (w angielskim przekładzie usunięty), owo nagłe wyeksponowanie aktu hermeneutycznego zmusza nas do zwrócenia szczególnej uwagi na jego działanie. Wchodzi tu w grę coś, co równa się jakby misę en abyme™ sygnatury (ta gra slow jest jawia się niby baśniopisarka. Mówimy: pomimo jej prawdopodobieństwu, lecz moglibyśmy raczej powie d/.ieć, że to jej nadzwyczajne prawdopodobieństwo stanowi powód, dla którego pragniemy wiary” (Notes on Novelists, [w:] French Poets and Novelists} op. dt., s. 156). Zol), też A. Iłótoille, OhJinU „Indiana"? Problemalique dhm dónouement, [w:] „Recherehes Nouvelles”, op. cii., oraz moje Iłmplntsis Addrd [jest to jeden z rozdziałów tej samej książki, z której pochodzi także niniejszy rozdział przyp. timu.|.
™ Misę en abyme (dosłownie „rzucenie w głąb”) to stworzona przez (łide’a (181)3), używana w narra tologii nazwa „struktury zanurzonej” wgłębi innej struktury, czyli kompozycji szkatułkowej, której emble matem jest rosyjska zabawka: „baba w babie”. Samo słowo „abyme" jest innym zapisem słowa „abhne" „przepaść”, „otchłań” (od tac. abyssus) - przyp. tłum.