Jacąues Derrida
tóźnia (diffćrance)
Albowiem ekonomiczny charakter różni nie implikuj! folia tych objawów, do odczytania' śladów pozostawi o-w najmniejszym stopniu tego, że odraczana obecność zal jych prllźez „niewiadome” ślady (nie ma śladów pozosta-wsze może się odnaleźć, że jest to tylko kateksja opóźniaj Sianych „świadomie”). Ale nie tylko fenomenolog ucieka jąca doraźnie i bez strat uobecnienie obecności, posfrzJJ f{| do tego sposobu.
zenie korzyści i korzyść postrzeżenia. W przeciwieństwa EStruktura opóźnienia (Nachtrdglichkeit) uniemożliwia do metafizycznej, dialektycznej heglowskiej” int&pSl Bistocie sprowadzenie czasowania (odwlekania) do zwy-tacji ekonomicznego zachodzenia różni, trżeba tutaj zgć« |ej dialektycznej komplikacji żywej teraźniejszości, uję-dzić się na grę,'w której ten, kto przegrywa, wygrywa |j jako źródłowa i nieustająca, stale powracająca do i gdzie się wygrywa i przegrywa za każdym razem, Rlbie, na sobie skupiona, wszystko skupiająca synteza odwrócone uobecnienie zostaje definitywnie i nieubła^ffl jadów retencyjnych i otwarć protencyjnych. Wraz z in-odrzucone, to nie dlatego, że coś obecnego pozost^S Bścią „nieświadomości” mamy do czynienia nie ze zmo-
ukryte lub nieobecne, lecz że różnią narzuca nam zwiąże! z tym, o czym z konieczności nie możemy wiedzieć, Jj|
wfikowaYiymi horyzontami teraźniejszości — mińionej Sb nadchodzącej — ale z „przeszłością”, która nigdy nie
wykracza poza alternatywę obecności i nieobecności.|gg ||a obecna i nigdy nią nie będzie, której „przyszłe na-kaś inność — Freud nadaje jej metafizyczną nazwę nie| ujście nie będzie nigdy wytworzeniem .lub od-
świadomości —jest zupełnie wyłączona z wszelkich pr(§
Krzemem w formie obecności. Pojęcie śladu jest więc
cesów uobecniania wzywających ją do ukazania się Sęwspółinieme z pojęciem retencji, przemijaniem tego,
własnej osobie. W tym kontekście i pod tą nazwą>jnięj świadomość nie jest, jak wiadomo, ukrytą, wirtualną,. ,poj tencjalną obecnością dla siebie. Różni siebie samą; co znaj czy zapewne, że wysnuwa sama siebie z różnic, a takzl że wysyła, deleguje przedstawicieli, pełnomocników;^ al| nie ma żadnej szansy, żeby pełnomocnik „zaistniał”, by| obecny, był „sobą” gdziekolwiek, a tym bardziej,, ,żM się stał siebie świadomy. W tym sensie, w przeciwienl
(To było obecne. Nie można pojąć śladu, a tym samym fożni, wychodząc od teraźniejszości, czyli od obecności tlgo, co obecne.
przeszłość, która nigdy nie. była obecna — ta formuła SRimanuela Levinasa kwalifikuje — zgodnie z kierun-|fem, którym nie jest, oczywiście, psychoanaliza |— ślad zagadkę absolutnej inności: to ktoś inny. W tych ramach fehoćby z tegó punktu widzenia myślenie o różni impli-
stwie do sformułowań dawnych rozpraw, „rneświadcRije w całości krytykę klasycznej óntologii, jaką przed-mość”, wzmocniona wszystkimi metafizycznymi kateksj^Kęw^iął Leyinas. A pojęcie śladu, podobnie jak pojęcie
jjóni, organizuje w ten sposób poprzez owe różne ślady owe różnice śladów, które są śladami w sensie Nietz-
mi, których zawsze się podejmowała, nie jest w więksżyni stopniu tym „czymś”, niż czymś innym, ani samym ęzyn|g niż wirtualną lub zamaskowaną świadomością. W odnffi sieniu do wszelkich iriożliwych sposobów obecności ów|| jedyni
absolutna inność zaznacza się w niesprowadzalnych dój n&szą „epokę” stanowiącą granicę ontologii (obecności) niczego skutkach poniewczasie, z opóźnieniem. Język obecf^ ności i nieobecności, metafizyczny i właściwy fenome™ logii sposób rozprawiania, okazuje się niezdatny do;opffl
i Schego, Freuda, Levinasa (te „nazwiska autorów” są tutaj Ą jedynie wskazówką) — sieć, która otacza i przenika
Czyli bytu albo bytowośd. Albowiem tym, na co róż-Ha nastaje, jest niepodzielne panowanie bytu; nastawać Poznaczeniu starościńskiego sóllidtare — czyli wstrząsać
400