Jacąues Derrida
starałem się wskazać przy innej okazji i o którym tnidtj byłoby mi mówić teraz w wielkim skrócie.
Różnice są więc „wytwarzanie” — różnione — prz<!
lóżnia (diff&rance)
gę osobnikiem mówiącym jedynie wtedy, gdy pod-Brządkuje własną mowę — nawet w tzw. „twórczości , fiwet w tzw. „transgrfesji” — systemowi przepisów ję-
Hcowych jako systemowi różnic, a przynajmniej ogólne-Hu prawu diffirance, stosownie do zasady języka, o któ-ym powiada de Saussure, że jest to „mowa minus mowa dnostkowa”. „Język jest konieczny, by mowa jednostkowa była zrozumiała i mogła wytworzyć wszystkie swoje utłri".*
IrJeśli przyjąć przeciwstawienie mowy jednostkowej I języka za absolutnie ścisłe, różnią będzie nie tylko grą liźnie w języku, ale stosunkiem mowy jednostkowej do
różnię (diffirance). Ale czym jest t o, co różni, czy te» kto różni? Innymi słowy, czym jest różnią? To pytąflg prowadzi nas do innego punktu i innych warstw tej prcj blematyki;
Czym jest tp, co różni? Kto różni? Czym jest różni!®
Gdybyśmy próbowali odpowiedzieć na te pytania taflą# zbadawszy ich uprzednio jako pytań, nie odwróciwszy! icM i nie odniósłszy się z podejrzliwością do ich formy, dćfjB kając tego, co wydaje się w nich najbardziej naturalna
poprzedzający pismo literalne, jakieś prapismo pozba
ani w drugim wypadku taki byt obecny nie byłby „ukofiw wionę źródła, początku, archii. Stąd bierze się przekreślę
i konieczne, cofnęlibyśmy się poza to, co już zostaS fizyka, drogą, którą trzeba przejść, aby . zacząć mówić, ujawnione. Istotnie, gdybyśmy przyjęli formę pytaiflS Śnieżącym dowodem, który muszę dać i który zachowuje jego sens i składnię („co?’, „kto”...), musielibyśmy uznaal |fą ważność również w całej semiologii ogólnej, reguł że różnią jest wywodzona, wydobywana na jaw, opaUpi Ejąc wszelkie odniesienia użycia do schematu, przekazu wywana i rządzona dzięki odniesieniu jej do jakiegffisfo kodu itp. (Próbowałem zasugerować w innym miejscu, bytu obecnego, który może być czymś, pewną formą,':śtll»e owa różnią tkwiąca w języku oraz w stosunku mowy nem, mocą tkwiącą w świecie, czymś, czemu można ńaąfcdnostkowej do języka wyklucza zasadniczy rozdział, dać najróżniejsze nazwy, czymś lub bytem obecnyijffiakl de Saussure pragnął — na innym poziomie swoich ujętym jako podmiot, jako ktoś. W tym ostatnSwywodów— zaznaczyć zgodnie z tradycją między mowc zwłaszcza przypadku uznalibyśmy implicite, że ów bjtjpdnostkową a pismem. Skoro użycie języka lub kodu za-obecny — dla przykładu jako byt obecny dla siebie, jaj||w(tłada grę form bez określonej i niezmiennej substancji świadomość — ulegałby ewentualnie zróżnieniu: bądź :;p®|a także ,w praktyce- tej gry retencję i protencję różnic to, aby odroczyć spełnienie „potrzeby” lub „pragnienia^ rozsunięcie i zwłokę, grę śladów, byłby to rodzaj pism bądź po to, aby się odróżnić od siebie. Ale ani w jednyiiij
stytuowany” przez tę różnię.
pje archii oraz przekształcenie semiologii ogólnej w grs patologię, która poddaje krytycznemu badaniu wszelki Nałożenia metafizyczne, nie do pogodzenia z różnią, n Parto w semiologii, a nawet w jej matrycowyłn poj tern — znaku.)
EMożna by tu się pokusić o sformułowanie następuj lego zarzutu: oczywiście, podmiot staje się podmiotę
bie) jest wpisany w język, jest „funkcją” języka i stajjlBjń-ó w i ący m jedynie wtedy, gdy obcuje z systeme
Otóż, jeśli odwołamy się raz jeszcze do różnicy semiffl logicznej, o czym w szczególności każe nam pamiętać|d<| Saussure? O tym, że „język [polegający wyłączniekgffl różnicach] nie jest funkcją osobnika mówiącego”. WyniKS z tego, że podmiot (rozumiany jako tożsamość ze sobą| albo jako świadomość takiej tożsampści, świadomość sig