684 Hermenrtttykn / hl.ilnryzin
przypadkami biologicznego istnienia - opływa i obmywa, chaotycznie i nic bacztjc na jej strukturę (własne i cudze} myślenie, niczym fule morskie wrak osiadły na brzegu".
Kto właściwie jest nosicielem tego „myślenia”? Kim || ludzie z przeszłości, w których myślenie mamy wniknąć? Czy swym działaniem człowiek realizuje określony zamysł? Jak się wydaje, Collingwood tak właśnie uważa1: „Gdyby nie przyjmować tego założenia, dzieje jego działali nie byłyby możliwe” (324). Czy jednak rekonstrukcja zamiarów jest już rzeczywistym rozumieniem dziejów? Widzimy tu, że Collingwood wbrew swym intencjom wikła się w psychologiczna partykularność. Bez jakiejś teorii „nosiciela ducha światowego”, tj, bez Hegla, nie wydobędzie się z niej.
Ta perspektywa nie uradowałaby zbytnio Collingwooda. Cała bowiem metafizyka dziejów, również Heglowska, jawi mu się jedynie jako system klasyfikacyjny (276) bez rzeczywistej historycznej wartości w zakresie prawdy. Ponadto nic jest dla mnie jasne, jak jego radykalny historyzm godzi się z jego teoria re-enaetment, skoro zarazem dostrzega on, moim zdaniem słusznie, że sam historyk stanowi fragment badanego przez siebie procesu dziejowego, który może on obserwować tylko z tej pozycji, jaka w nim w danym momencie zajmuje (260). Jak się to godzi z obrona odtworzenia przekazanej przez tradycję „myśli”, ilustrowana przez Collingwooda na przykładzie Platońskiej krytyki sensualizmu w Teajteciel Obawiam się, że przykład jest zły i dowodzi czegoś wręcz przeciwnego.
Gdy Platon w Teajtecie wypowiada tezę, że poznanie jest wyłącznic postrzeganiem zmysłowym, to, zdaniem Collingwooda, jako dzisiejszy czytelnik nie znam kontekstu, który Platona do tej tezy doprowadza. Dla mojego umysłu kontekst ten jest inny, mianowicie dyskusja, która wyrosła na podłożu współczesnego sensualizmu. Ponieważ jednak chodzi o „myśl”,
Zob. wyżej, s. 504 nn.
nic to nie przeszkadza. Myśl można umieszczać w różnych kontekstach, nic pozbawiając jej przez to tożsamości (315). Chciałoby się tu przypomnieć Coliingwoodowi krytykę oks-fordzkiej dyskusji o statement w jego własnej ,Jj>gic of c/ueslion und answer" (Denken 30-43). Czyż nie jest tak, że odtworzenie myśli Platona udaje się tyłko wtedy, gdy uchwy-tujemy rzeczywisty kontekst Platona (jak sądzę, kontekst teorii oczywistości matematycznej, teorii, która nie uświadamia sobie jeszcze w pełni jasno pojęciowego sposobu istnienia tego, co matematyczne)? I czy będzie można uchwycić ten kontekst bez wyraźnego zawieszenia wyjściowych pojęć współczesnego sensualizmu?1
Innymi słowy, Collingwooda teoria re-enaetment unika wprawdzie partykularności psychologii, jemu samemu wszelako wymyka się przebywany we wszelkim rozumieniu wymiar hermencutycznego pośrednictwa.
Do kontekstu krytyki obiektywizmu historycznego należą też przede wszystkim prace Ericha Rothackera. Zwłaszcza w jednej ze swych ostatnich prac Die dogmalische Denkform in den Geisteswissenschaften Und das Problem des Historis-mus2 rozwinął on swoje wcześniejsze idee, podtrzymujące sprzeciw Diltheya wobec wszelkiego psychologizmu (podobnie jak Hans Frcycr w Theorie des nbjektiven Geistes). Pojęcie dogmatycznej formy myślenia ma tu być pojęciem całkowicie hcrmenculycznym '. Dogmatyzm znajduje obronę jako produk-
Przypomnę tu wielki krok naprzód w dziedzinie poznania, jaki się dokonał dzięki sludium Hermanna Langcrbecka ńo^ię cnipuSpiy „N. Ph. U” II (1934) - co trzeba dostrzegać pomimo ostrej krytyki niektórych spraw, przeprowadzonej przez E. Kappa w „Gnomon” 11 (1935).
„Abhandlungcn der geistes- und sozialwissenschaftlichen Klasse der Akademie der Wisscnschaft und Literatur” 6 (1954).
1 Także artykuł Rothackera Siiw mul Geschehnis (w: Sinn und Sein. Ein plHlosopliiscIies Symposion, 1960) pokazuje, że autor w pełni dostrzega konieczność uwolnienia problemu hermeneulyczncgo od wszelkiego psychologicznego badania „zamiarów” - a więc też od „subiektywnego znaczenia” tekstu.