B82 Hermeneutyka i Mstoryon
poza .dwuznaczność, jaką między psychologią a hermeneutyką ustanowił Dilthey. Gdy dla wyjaśnienia możliwości rozumienia w humanistyce Betti musi założyć, że tylko umysł z tego samego poziomu może rozumieć innego, to niowystarczulność i niejasność takiej psychologicznej hermeneutyki staje się oczy wista'.
Nawet jeśli zasadniczo jasno widzimy różnicę psychicznej jednostkowości i znaczenia historycznego, to i tak trudno znaleźć przejście od wąskiej z istoty psychologii do hermeneutyki historycznej. Już Droysen w pełni rozumiał to zadanie (Historik, § 41), ale jak dotąd tylko u Hegla w dialektycznym pogodzeniu ducha subiektywnego i obiektywnego w duchu absolutnym przejście wydaje się rzeczywiście ugruntowane.
Można to wyśledzić także u osób bardzo bliskich Heglowi, na przykład u R. G. Collingwooda, na którego silnie wpłynął Croce. Mamy obecnie dwie prace Collingwooda w przekładzie na niemiecki: jego autobiografię, po wielkim sukcesie wydania oryginalnego dostępną także czytelnikowi niemieckiemu pod tytułem Denkenr, oraz pośmiertnie wydaną The Idea of History, przetłumaczoną jako Philosophie der Geschichte\
O autobiografii uczyniłem w przedmowie do wydania niemieckiego kilka uwag, których nie chciałbym tu powtarzać. Edycja pośmiertna zawiera dzieje dziejopisarstwa od czasów starożytnych po współczesne, kończąc jc, co znamienne, na Crocem, oraz jako piątą część własne rozważania teoretyczne. Ograniczę się do tej ostatniej części, bo i tu części historyczne, jak to się często zdarza, są tak zdominowane przez narodowe tradycje myślowe, że wręcz niezrozumiałe. Na przykład rozdział o Wilhelmie Diltheyu musi zdecydowanie rozczarować niemieckiego czytelnika:
1 Por. też artykuł Bettiego w „Studium Generale” 12 (1959), s. 87, z którym zgodził się F. Wieacker w swych Notizen... (wyżej, s. 4, przypis 1). - Wstęp H.-G. Gadamera, Stuttgart 1955.
5 Stuttgart 1955.
„Dilthey dostrzegł pytanie, którego nic rozpoznali Windcl-band i inni, gdyż nie dość głęboko wniknęli w problem: pytanie, jak jest możliwe poznanie czegoś jednostkowego - obok i w odróżnieniu od bezpośredniego doświadczenia. Odpowiada on na to pytanie stwierdzeniem, że takie poznanie nic jest możliwe, i przyjmuje pozytywistyczne przekonanie, że to, co ogólne (faktyczny przedmiot poznania), można poznać tylko z pomocą przyrodoznawstwa lub jakiejś nauki opartej na naturalistycznych zasadach. Nie udaje mu się więc, tak jak całemu jego pokoleniu, uniknąć wpływu myślenia pozytywistycznego” (184). Nawet jeśli ten sąd zawiera jakąś prawdę, staje się ona niemal nierozpoznawalna z powodu podawanego tu przez Collingwooda uzasadnienia.
Jądro systematycznej teorii poznania historycznego stanowi niewątpliwie nauka o odtworzeniu doświadczenia przeszłości 2re-enaetment). Autor wstępuje tym samym w szeregi tych, którzy zwalczają to, „co można by nazwać pozytywistyczną interpretacją, lub lepiej deformacją, pojęcia dziejów” (239). Zadaniem historyków jest „wniknięcie w myślenie ludzi z przeszłości, których działanie badają”. W przekładzie może być nader trudno zrozumieć poprawnie, co tu Collingwood rozumie przez „myślenie”. Oczywiście pojęcie „aktu” występuje w języku niemieckim w zupełnie innym kontekście niż u angielskiego autora. Odtworzenie myślenia działających osób (lub też myślicieli) nie oznacza u Collingwooda ich realnych aktów psychicznych, lecz ich myśli, tzn. to, co namysł może ponownie pomyśleć w tej samej postaci. Pojęcie myślenia ma obejmować także całość tak zwanego wspólnego ducha (tłumacz podaje nieszczęśliwie „ducha wspólnoty”) jakiegoś społeczeństwa lub epoki (230). Jakże jednak osobliwy okazuje się żywot tego „myślenia”, skoro Collingwood uznaje biografię za antyhistoryczną z tego względu, że nie opiera się ona na „myśleniu”, lecz na procesie przyrodniczym. „Tę podstawę - cielesne życie człowieka od dzieciństwa poprzez dojrzałość ku starości, z chorobami i wszelkimi innymi