LXXIV MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
A cóżo są te wszystkie znojne trudy? Cóże ten żywot człowieczy, co jako śniegi spływa bez śladu, że o nim nawet dzieci rodzone nie przypomną?
Żałością jeno, płakaniem jeno, cierzpieniem jeno...
I cóże są one szczęśliwości, dobroście, nadzieje? (II, s. 398)
We fragmencie tym pisarz stara się oddać stan przeżyć całej gromady wiejskiej podążającej na cmentarz. Prowadzi on narrację nie z pozycji wszystkowiedzącego narratora, ale narratora „zbiorowego”, swoistego chóru. Występujący tu narrator — w 3. osobie liczby pojedynczej — przypomina znanego z tragedii greckiej koryfeusza: wprawdzie przewodniczy on rzeszy pogrzebników, ale jest jednym z nich, występuje w ich imieniu. Wprowadzone przezeń w drugiej części tekstu inkantacje należy, sądzimy, traktować jako bieg rozmyślań całego orszaku pogrzebowego. Zostały one jedynie podane przez narratora jako pozornie niezależne.
Oba przywołane tu przypadki odwołania się przez Reymonta do mowy pozornie zależnej pozwalają związać tę powieść silnymi więzami z doświadczeniami prozy polskiej przełomu wieków XIX/XX. Związki te zresztą jeszcze wyraźniej widać w partiach, w których narrator występuje w roli „młodopolskiego poety”. Zwraca tu uwagę wyraźnie zaznaczająca się tendencja do tzw. „bogatego mówienia”, do gromadzenia obok siebie słów równoznacznych, zestawiania zdań synonimicznych, licznych powtórzeń. Owo wyraźne dążenie do „spoetyzowania” prozy, o czym przyjdzie nam jeszcze mówić, świadczy o mocnych więzach Chłopów z literaturą młodopolską i dominującymi w niej tendencjami.
Wskazując na różnorodne aspekty narratora w powieści Reymonta, pamiętać trzeba przecież o jednym: iż jest to opowiadacz oryginalnie pomyślany, który jawi się nam jako ów „tytaniczny chłop”, o którym pisał w r. 1909 Józef Weyssenhoff. W opowieści swej Reymont odwołuje się do tradycji prozy klasycznej polskiej, ale także pamiętającej czasy romantyzmu tradycji gawędy. Pobrzmiewają w niej echa typowych dla epoki Młodej Polski koncepcji, ale także dają się zauważyć odwołania do piśmiennictwa ludowego, samorodnego, spod znaku Jana Krzep-towskiego-Sabały i Jakuba Bojki. To swoista synteza, summa doświadczeń prozy polskiej z początku wieku XX.
Przestrzeń. Akcja powieści rozgrywa się we wsi Lipce. Od kilkudziesięciu lat krytycy, a także publicyści usiłują owe powieściowe Lipce umieścić na mapie Polski. Nieledwie powszechnie zgodzono się, że pierwowzorem była w tym wypadku wieś leżąca koło Skierniewic1. Na swój sposób potwierdzili tę tezę autorzy 13-tomowej Wielkiej Encyklopedii Powszechnej z r. 1965, którzy w t. VI pod hasłem „Lipce” podali: „wieś w pow. skierniewickim, woj. łódzkim, na pd. zach. od Skierniewic; opisane w powieści W. Reymonta Chłop?’. Czy istotnie tak sprawy się przedstawiają? Czy Reymont rzeczywiście „opisał” w swej powieści realnie istniejące na mapie Polski Lipce (obecnie noszące przydomek: Reymontowskie)?
Na fakt istnienia wielkich różnic między powieściową wizją wsi Lipce a ich rzekomym pierwowzorem ze skierniewickiego powiatu wskazywał już w r. 1936 tłumacz Chłopów na język serbo-chorwacki, Julije Benesić2. O „pewnej artystycznej nieścisłości*” w tym zakresie szeroko pisała w swej monografii Chłopów Maria Rzeuska3. Badaczka ta zresztą rozszerzyła krąg swych rozważań na wymienione w Chłopach z nazwy łącznie 23 wsie i przysiółki leżące jakoby w bezpośrednim sąsiedztwie Lipiec. Mimo iż wsie takie rzeczywiście istnieją na mapie
Por.: W. Parkott, Reymontowska wieś Lipce. dod. do: .Polska Zbrojna" 7 X 1934; W. Bazie lich. Szukał kto „Chłopów” w Lipcach?!, „Kurier Literacko-Naukowy” 1936. nr 23; J. Jastrzębski, Tam. gdzie rozgrywa się akcja ..Chłopów”, „Kurier Literacko-Naukowy” 1938, nr 19; S. Marat, W Reymontowskich Lipcach, „Dziennik Ludowy” 1957, nr 157.
J. Beneśić swe wrażenia z wyprawy do Lipiec ogłosił na łamach „Hrvatskiej Reviji" w r. 1936. Szczegółowo zreferował ten artykuł W. Ba-zielich we wzmiankowanym wyżej artykule (przyp. 4).
M. Rzeuska, „Chłopi" Reymonta, jw., s. 33 passim.