LXX MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
ką spraszali poniektórych na ten chleb żałobny, jak to zwyczajnie bywa po pochówku”. Wreszcie w ostatnim akapicie, w którym przeważa typ narracji prowadzonej spoza świata przedstawionego, widać ślady narracji typowej dla wsiowego gaduły, np. „a wyżalając się nad nimi, a popłakując niekiedy”.
Przykład ten, pierwszy z brzegu, dowodzi, że w Chłopach mamy istotnie do czynienia z narratorem niezwykłym, który, zachowując swą tożsamość niewidocznego dla czytelnika stwórcy świata powieściowego, występuje coraz to w nowej roli.
Powyższa konstatacja nie wyczerpuje wszakże skomplikowanych spraw narratora w Chłopach. Objaśnia ona tylko jego pozycję — i to dosyć ogólnie — jaką zajmuje wobec świata przedstawionego. Równie ważną i nie mniej fascynującą sprawą jest stopień widoczności tego narratora w strukturze dzieła.! Na ogół narrator w Chłopach zachowuje dystans — zarówno'poznawczy, jak moralistyczny — wobec świata przedstawionego. Trzeba jednak tu odnotować podejmowane raz po raz przez pisarza próby przełamania tej konwencji, pamiętającej tradycję klasycznej prozy polskiej, yChodzi o wprowadzanie narracji z punktu widzenia poszczególnych postaci. Przyjęcie takiego założenia przez Reymonta wiązało się niewątpliwie z ograniczeniem wszechwiedzy narratora, ale zarazem z możliwościami pogłębienia wizerunku psychicznego bohaterów, dotarcia do sfery ich przeżyć i uczuć. Można było osiągnąć taki cel tylko dzięki zastosowaniu mowy pozornie zależnej. Oto przykład — jeden z wielu — odwołania się Reymonta do takiego zabiegu: opowiadanie o przeżyciach Hanki po wyrzuceniu jej rodziny z domu Borynowego.
Hanka, chocia powoli, a rychło obrządziła gospodarstwo [...].
Właśnie chciała się z mężem naredzić i coś niecoś pogadać przódzi o tej sprzedaży, ale nie śmiała zacząć, bo Antek wciąż siedział przed wygasłym kominem, zapatrzony gdziesik, ponury, aż strach ją obleciał.
— Co mu jest? — Zezuła trepy, bych go ino nie jątrzyć hałasem, ale coraz częściej spozierała na niego z trwożliwą czułością i niepokojem.
— Ciężej mu, bo nie taki kiej drugie, ciężej — myślała i okrutna
i In,i' |i| wzięła zagadać, popytać, użalić się nad nim, już przystanęła 4 linku, już miała to dobre słowo w sercu wzruszonym — nie śmiała |i 11 mu k Juk tu i rzec było, kiej na nią nie zważa, jakby całkiem nie wliblul nic koło siebie! Westchnęła boleśnie; nieletko jej było na duszy, uli nic drujkość czuła ano w sercu miodową, a ten gorzki piołun! Mij| Jezu, inaczej mają drugie, choćby i te komornice, a lepiej. — A tu lut jej głowie wszystko leży, turbuj się, zabiegaj, starunek o wszy-
i h Iiii miej, klopocz się, ani zagadać do kogo, ni się przed kim wyżalić!
II I. 100 .101)
/wraca uwagę w tym fragmencie znamienne przejście. W pierwszym zdaniu narrator informuje o tym, że Hanka ob-i Tpl/ila gospodarstwo, po czym stara się on/zrekonstruować bieg jej myśli i uczuć, odtworzyć jej wewnętrzny monologi Wszystkie czasowniki dotyczą właśnie tej wewnętrznej sfery życiu Hanki: „chciała się naradzić”, „nie śmiała zacząć”, „myślała'', „chęć ją wzięła”... Wprawdzie występują one w 3. osobie
III z by pojedynczej, jak w typowej narracji klasycznej, nie jest to |i iliiuk wypowiedź narratora wszystkowiedzącego. Urywany jej luk, z przytoczeniami w mowie niezależnej („Co mu jest?”,
Mój Jezu, inaczej mają drugie...”) znakomicie obrazuje stan psychiczny bohaterki. To właśnie z jej punktu widzenia poprowadzona została cała ta narracja.
Reymont — wprowadzając mowę pozornie zależną — nie poprzestaje jednak na tym udanym skądinąd eksperymencie. W |cgo powieści spotkać można także specjalną odmianę tego środku stylistycznego: mowę pozornie zależną, którą Michał < Rowiński za Leo Spitzerem nazywa ,,chóralną”3. Oto przykład odwołania się do takiego chwytu: narrator kreśli przebieg poci,tIui Macieja Boryny. Na cmentarz podąża orszak pogrzebo-"v ksiądz z organistą śpiewają psalm Dawidowy Miserere mei /)(•»,v. Czytamy:
1 Por.: M. Głowiński, Powieść młodopolska. Studium z poetyki historycznej, Wrocław 1969, s. 123—124.