xcn MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
zabiegów: animizacji i personifikacji (np. „młode niebo”), konkretyzowania pojęć abstrakcyjnych (np. „dzień się podniósł ku południowi, wiosna ledwie trąciła ziemię i tknęła drzew”) to znów odkonkretniania realnych elementów kształtowanego obrazu (służą temu liczne porównania: olchy „niby w dychaniu cichuśkim poruchiwały żółtymi baziami”, „pędy topól rdzawe, lepkie i pachnące, a jakby miodem ciekące, otwierały się na światło niby te dzioby pisklęce”). Znamienne, że twórca z upodobaniem sięga po epitety kolorystyczne, które jednak nie nazywają bezpośrednio kolorów, raczej wnoszą określony ładunek nastroju („niebo przemodrzone i dziwnie łyskliwe”). Przywołane wyżej zabiegi stylistyczne, mające na celu włączenie czytelnika w proces współtworzenia wizji świata Chłopów, wpływają także na sposób ich odbioru: jako dzieła będącego w pewnym zakresie także własnością czytelnika!
Nie sposób pominąć tu milczeniem zabiegów pisarza mających na celu nadanie powieści swoistego dostojeństwa, podnio-słości. Służą temu często stosowane przez niego inwersje, powtórzenia i paralelizmy zdaniowe (np. Maciej Boryna „domie-rał se tak z wolna, dochodził swojego czasu po ździebku z dnia na dzień” — II, s. 50; podkr. F. Z.). Nie unika Reymont odwołań do utrwalonych w tradycji retorycznej apostrof i eks-klamacji (np. „O dolo człowiekowa, dolo nieustępliwa! O boskich przeznaczeń mocy” — II, s. 50). Dzięki takim zabiegom całe partie powieści rozgrywane są na wyższym poziomie emocjonalnego zaangażowania. Wyraźnie odbiegając od mowy potocznej, przez swe bezpośrednie sąsiedztwo z partiami dialogowymi, nawiązującymi do tej mowy, nadają tymże dialogom charakter bardziej podniosły. Kiedy indziej, dla nadania dziełu swoistej patyny dawności i podniosłości, odwołuje się Reymont do tekstów obcych. Inkrustuje nimi tekst swej powieści niby wielką kamienną mozaikę diamentami i brylantami. Chodzi tu w tym wypadku o wprowadzone do Chłopów w wielkiej ilości przysłowia, sentencje, porzekadła. Znamienne, że spośród ponad dwustu różnych sentencji, idiomatyzmów i przysłów tylko niewidką liczbę odnotowuje Adalberg (Księga przysłów, przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich) czy Nowa księga przysłów polskich. Wszystko wskazuje na to, że pochodzą one przede wszystkim z ustnej tradycji ludowej. Obecność tych skamielin językowych w żywej tkance powieści Reymonta to kolejny dowód jego dbałości o nadanie jej wymiarów dzieła ponadczasowego.
VII. KSIĘGA CHŁOPÓW POLSKICH
II progu swej kariery literackiej, w dniu 4 stycznia 1894 r., pisał Reymont w „Notatniku”: „Bezwzględny obiektywizm jest laką samą farsą, jak subiektywizm w literaturze jest niemożliwością Kopie może robić fotografia, a i to niezupełnie — a cóż dopiero człowiek”1. Wydaje się, że uwaga ta w dużej mierze objaśnia strategię pisarza w Chłopach. Oczywiście, jest ta powieść w pewnym sensie fotografią wsi polskiej z II połowy \IX w., ale jest nade wszystko dziełem sztuki. Przed ukształtowaniem wizji artystycznej Lipiec Reymont zbierał, to sprawa naturalna, materiały. Zbierał je w ciągu wielu lat, przede wszy-'.Ikim w okolicach rodzinnych. Z materiałami tymi postąpił (uilnak podobnie, jak postępuje twórca wielkiej mozaiki, który .mim przystąpi do pracy nad swym dziełem, wyprawia się na poszukiwanie tysięcy różnorodnych, o przedziwnych kolorach i kształtach kamyków. W potokach i żwirowiskach kamyki te niczym szczególnym się właściwie nie wyróżniają. Dopiero dzięki umiejętnościom i talentowi twórcy nabierają nowych znaczeń. Powstała w ten sposób mozaika do złudzenia przypomina wszy-akic le okolice, skąd pochodzą kamyki. Do żadnej jedak z nich
' W. S. R e y m o n t, „Notatniki”, rkps w Bibliotece Ossolineum Isygn, 6954/1, z. 5, s. 53), cyt. za: J. Rurawski, Władysław Reymont, Warszawa 1977, s. 88.