LXXXVIII MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
Dwie te opinie współczesnych Reymonta nie należą wcale do odosobnionych. Sprawa tworzywa językowego Chłopów do dziś budzi zainteresowanie literaturoznawców i historyków języka polskiego. Ale bo też język tego utworu nie przylega do żadnej z form polszczyzny, które współistniały obok siebie w systemie języka polskiego u progu XX w. Nie jest to polszczyzna literacka owych lat. Nie jest to także gwara ziemi łowickiej. To język synkretyezny. w którym obce sobie elementy zostały ze sobą połączone, „oswojone”.
Podstawowym kodem językowym Chłopów jest oczywiście język literacki z przełomu XIX/XX w. Dominuje on wyraźnie w partiach narracyjno-opisowych utworu. Trudno wszakże spotkać jego odmianę czystą. Autor stopniowo wprowadza w jego system elementy gwarowe czy archaiczne./ Nie są to wszakże wstawki obce, które miałyby na celu charakterystykę środowiska; to komponenty w całej pełni równoprawne z systemem języka literackiego. Czytelnika uderza nie tyle obecność owych elementów gwarowych w tekście powieści, ile różny sposób nasycenia nimi owego tekstu. Oczywiście, największe nasycenie gwarą obserwujemy w dialogach. Sprawa ta nie budzi zdziwienia; chodzi wszak w tym wypadku o typowy zabieg stylizacyjny, mający na celu środowiskową charakterystykę poszczególnych bohaterów. Inaczej wygląda to w partiach narracyjno-opisowych. Tutaj spotykamy fragmenty bardzo silnie nasycone słownictwem gwarowym, odwołujące się także do typowej dla gwary fleksji i składni. Obok zaś znajdujemy fragmenty, w których odnaleźć można zaledwie ślady owej gwarowej stylizacji. Jako przykład niech posłuży opis budzących się do życia wiosną Lipiec z pierwszych stron tomu trzeciego. Najpierw mamy fragment o stosunkowo bardzo niewielkim nasyceniu gwarą:
Dzień się już czynił coraz większy, zorze rozsączały się w martwe siności, że na niebie poczynały gorzeć jakoby krwawe łuny pożarów jeszcze nie dojrzanych, i tak się galanto rozwidniało, iż ano bory wyrastały dokoła czarną obręczą, a wielka droga, obsiadła rzędami topoli
I ii u hylonych, utrudzonych jakoby w ciężkim chodzie pod wzgórze, dźwigała się coraz widniej na światłość, zaś wsie, potopione w mrokach przyziemnych, wyzierały gdzieniegdzie pod zorze, kieby te czarne kamienic spod wody spienionej, i poniektóre już drzewa co bliższe srebrzyły się całe w rosach i brzaskach. (II, s. 6)
(idyby nie wprowadzone tu słowa: „galanto”, „ano”, „kie-by", można byłoby przyjąć, iż mamy w tym wypadku do czynieniu z czystą odmianą języka literackiego. Okazuje się wszakże, iż fragment ten sąsiaduje bezpośrednio z innym, w którym ■ leinenty gwarowe wyraźnie dominują nad elementami języka lllernckiego. Czytamy bowiem:
Słońca jeszcze nie było, czuło się jeno, że leda pacierz wyłupie się łych zórz rozgorzałych i padnie na świat, któren dolegiwał ostatków, o/wlorał ciężko mgławicami zasnute oczy, poruchiwał się ździebko, przet ykał z wolna, ale jeszczech się lenił w słodkim, odpoczywającym ilmlilku, bo cichość padła barzej w uszach dzwoniąca, jakoby ziemia dccii przy taiła — jeno wiater, jako to dychanie dzieciątka, cichuśki powiał od lasów, aż rosy potrzęsły się z drzew. (II, s. 6)
I cklura tego fragmentu sprawia już pewne kłopoty czytelniko-wi, który nie zna gwary. Przekonuje ona jednak zarazem, że pisarz •dliwln na jednej płaszczyźnie język literacki i gwarę, jako dwa w pcliu uprawnione komponenty języka jego powieści. Zagadkę lo/nogo nasycenia gwarą tekstu w partiach opisowo-narracyjnych Ihmiitczy jedynie przyjęta przez pisarza koncepcja narratora. Zmie-nllljiiey raz po raz swą rolę narrator Chłopów musi przemawiać luźnymi językami, choć wciąż przypomina, że jest tym samym l ii miś tytanicznym chłopem” opowiadającym dzieje Lipiec.
I Hulcktyzacja obejmuje w powieści wszystkie warstwy języka. W u kresie fonetyki najbardziej bodaj rzuca się w oczy wy-dępuwnnio prejotacji (np. Jantoś, Jewka), przydechu (np. hale iiiulusl ale), a także mieszanie ch i k (np. chto i kto). Trzeba Mk ** odnotować liczne ściągnięcia (np. pódę, pedzieć, trza, d/|e|)ko). Spośród licznych zjawisk morfologicznych na pod-I o 'ilt nie zasługuje częste wprowadzanie przez pisarza form nie-