xc MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
męskoosobowych w miejsce męskoosobowych (np. ludzie kochane, braty rodzone, dobre są ludzie). Najwidoczniejsze bodaj wpływy gwary zauważyć się daje w dziedzinie koniugacji. Autor stosuje często pluralis maiestaticus (ociec mówili, matula idą). W 2. osobie liczby mnogiej trybu rozkazującego pojawia się gwarowa końcówka -ta (lećta, stulta). Najwięcej kłopotu przysporzył przecież Reymont badaczom języka jego powieści wprowadzając końcówkę -ch (byłech, urodziłech się, myślałach, bych pomstowała, ale także: bych zadzwonili). Jeśli użycie aorystycz-nej końcówki -ch w 1. osobie liczby pojedynczej można wytłumaczyć próbą archaizacji tekstu, to rozszerzanie jej zakresu także na inne osoby uznać należy za wynikające z nieznajomości prawideł błędne użycie, które zresztą sprowokowało niegdyś językoznawców do polemiki1.
W ogóle trzeba stwierdzić, że sprawa elementów gwarowych w Chłopach od wielu dziesięcioleci budzi żywe emocje w środowisku historyków języka polskiego. Problem ten podniósł już w r. 1911 Kazimierz Nitsch, który na łamach książeczki Mowa ludu polskiego stwierdzał, iż nie jest język Chłopów „odbiciem określonego, naprawdę istniejącego narzecza”, ale że należy go uznać za „typowo chłopski”, „łączący w sobie różne właściwości spotykane w centrum Polski”2. Z tezą tą nie zgodziła się autorka monografii Chłopów, Maria Rzeuska. Na początku lat pięćdziesiątych rozpoczęła ona żywą batalię o „łowickość” Chłopów. Teza ta nie zyskała ostatecznie uznania w oczach większości językoznawców, którzy nadal podtrzymują prawdziwość twierdzenia Nitscha3. Wydaje się, że tezę tę wspierają nie tylko sprawdzone fakty językowe, ale także przyjęta przez Reymonta strategia pisarska: stworzenia z Chłopów dzieła uniwersalnego, zdecydowanie ponadregionalnego, choć odwołującego Nlę do elementów regionalnych.
Osiągnięciu tak określonego celu służyć miały zresztą różne zabiegi autora. W pierwszym rzędzie odwołanie się do obrazo-^ wania, które historycy literatury nazwali impresjonistycznym, a które polegało „na starannym opisie szczegółów ze skłonno-soli) do pomijania związków przyczynowych. Zjawiska zostają .postrzeżone, ale nie analizuje się ich znaczenia i nie wiąże się leli ze sobą”19. Ta metoda obrazowania zmusza niejako czytelnika do współtworzenia wraz z narratorem właściwego obrazu, do łączenia podanych elementów świata w ciąg przyczynowy. (Mo typowy przykład tej metody — opis Niedzieli Palmowej:
I )/icń już się podnosił ku południowi, cichość zgoła świąteczna ogttralala wieś, że nikaj głosów żadnych nie było, tyle jeno, co te wróble ćwierkania i świegoty jaskółek lepiących gniazda pod okapami. Czas był uluply, pierwsza wiosna ledwie co trąciła ziemię i tknęła drzew; niebo w lutnio młode, przemodrzone i dziwnie łyskliwe; sady stały bez ruchu, ku słońcu podając gałęzie, nabite spęczniałymi pąkami, zaś i <|i liy, staw brzeżące, niby w cichuśkim dychaniu poruchiwały żółtymi Ini/liiiiii, a pędy topól rdzawe, lepkie i pachnące, a jakoby miodem > leki)< <-. otwierały się na światło niby te dzioby pisklęce... (II, s. 49)
W opisie tym pisarz odnotowuje coraz to nowe elementy ulun/,u, systematycznie zestawiając je obok siebie. To czytelnik ma je połączyć ze sobą, sfunkcjonalizować. Twórcy zależy muli' wszystko na stworzeniu nastroju Palmowej Niedzieli. Nie iiwuliu się więc odwołać do typowych dla języka poetyckiego 4 5
Por.: E. Klich, Reymontowe ..bych’’ zadzwonili, pociągnęli etc., «Język Polski» R. VII: 1922, s. 83 passim. Tamże odpowiedź J. Rozwadowskiego. Do sporu tego nawiązała następnie M. Rzeuskaw monografii „Chłopi" Reymonta, jw., s. 139, 155—156.
K. Nitsch, Mowa ludu polskiego, Kraków 1911, s. 152—154.
Dyskusję z lat pięćdziesiątych o stylizacji gwarowej w Chłopach zreferowała I. Zapolska, Dyskusja o gwarze w ,,Chłopach" Reymon-
In •(Poradnik Językowy» 1951, nr 3. Por. też: M. Kamińska, O styli-iii/l gil 'arowej w ,,Chłopach" Reymonta, Prace Polonistyczne, S. XXIV, Plńlt, s, 91 — 102; S. Kania, Analiza języka ,,Chłopów" Reymonta
moich doświadczeń), «Polonistyka» 1968, nr 1.
|u P. Itultberg, Styl wczesnej prozy fabularnej Wacława Berenta. Pi ułożył .1. Sieradzki, Wrocław 1969, s. 99.