B
XC!V MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
z upodobaniem sięga po epitety kolorystyczne, które jednak nie nazywają bezpośrednio kolorów, raczej wnoszą określony ładunek nastroju („niebo przemodrzone i dziwnie łyskliwe”). Przywołane wyżej zabiegi stylistyczne, mające na celu włączenie czytelnika w proces współtworzenia wizji świata Chłopów, wpływają także na sposób ich odbioru: jako dzieła będącego w pewnym zakresie także własnością czytelnika!
Nie sposób pominąć tu milczeniem zabiegów pisarza mających na celu nadanie powieści swoistego dostojeństwa, pod-niosłości. Służą temu często stosowane przez niego inwersje, powtórzenia i paralelizmy zdaniowe (np. Maciej Boryna „domierał se tak z wolna, dochodził swojego czasu po ździebku z dnia na dzień” — II, s. 51; podkr. F.Z.). Nie unika Reymont odwołań do utrwalonych w tradycji retorycznej apostrof i eksklamacji (np. „O dolo człowiekowa, dolo nieustępliwa! O boskich przeznaczeń mocy” — II, s. 51). Dzięki takim zabiegom całe partie powieści rozgrywane są na wyższym poziomie emocjonalnego zaangażowania. Wyraźnie odbiegając od mowy potocznej, przez swe bezpośrednie sąsiedztwo z partiami dialogowymi, nawiązującymi do tej mowy, nadają tymże dialogom charakter bardziej podniosły. Kiedy indziej, dla nadania dziełu swoistej patyny dawności i podniosłości, odwołuje się Reymont do tekstów obcych. Inkrustuje nimi tekst swej powieści niby wielką kamienną mozaikę diamentami i brylantami. Grodzi w tym wypadku o wprowadzone do Chłopów w wielkiej ilości przysłowia, sentencje, porzekadła. Znamienne, że spośród ponad dwustu różnych sentencji, idiomatyzmów i przysłów tylko niewielką liczbę odnotowuje Adalberg (Księga przysłów, przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich) czy Nowa księga przysłów polskich. Wszystko wskazuje na to, że pochodzą one przede wszystkim z ustnej tradycji ludowej. Obecność tych skamielin językowych w żywej tkance powieści Reymonta to kolejny dowód jego dbałości o nadanie jej wymiarów dzieła ponadczasowego.
VB. KSIĘGA CHŁOPÓW POLSKICH
U progu swej kariery literackiej, w dniu 4 stycznia 1894 r., pisał Reymont w „Notatniku”: „Bezwzględny obiektywizm jest taką samą farsą, jak subiektywizm w literaturze jest niemożliwością. Kopie może robić fotografia, a i to niezupełnie — a cóż dopiero człowiek”1. Wydaje się, że uwaga ta w dużej mierze objaśnia strategię pisarza w Chłopach. Oczywiście, jest ta powieść w pewnym sensie fotografią wsi polskiej z II połowy XIX w., ale jest nade wszystko dziełem sztuki. Przed ukształtowaniem wizji artystycznej Lipiec Reymont zbierał, to sprawa naturalna, materiały. Zbierał je w ciągu wielu lat, przede wszystkim w okolicach rodzinnych. Z materiałami tymi postąpił jednak podobnie, jak postępuje twórca wielkiej mozaiki, który zanim przystąpi do pracy nad swym dziełem, wyprawia się na poszukiwanie tysięcy różnorodnych, o przedziwnych kolorach i kształtach kamyków. W potokach i żwirowiskach kamyki te niczym szczególnym się właściwie nie wyróżniają. Dopiero dzięki umiejętnościom i talentowi twórcy nabierają nowych znaczeń. Powstała w ten sposób mozaika do złudzenia przypomina wszystkie te okolice, skąd pochodzą kamyki. Do żadnej jednak z nich nie przystaje całkowicie. Tak jest i w przypadku Chłopów. Zbierane w ciągu wielu lat obcowania z wsią łowicką obserwacje poddał Reymont obróbce artystycznej. Polegała ona na osadzeniu ich w nowym kontekście, to znów na odkonkret-nieniu, wyolbrzymieniu czy zwielokrotnieniu. Pisarz postępował tak, gdyż domagał się tego jego temperament twórczy. A także dlatego, że tylko w takiej formie przylegały one do całości, którą był sobie wymarzył, a która miała oddawać świat wsi z czasów jego dzieciństwa i wczesnej młodości.
W.S. Reymont, „Notatniki”, rkps w Bibliotece Ossolineum (sygn. 6954/1, z. 5, s. 53), cyt. za: J. Rurawski. Władysław Reymont. Warszawa 1977, s. 88.