LXXXIV MECHANIZM BUDOWY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
Zielnej (15 sierpnia). W konstruowaniu struktury czasowej powieści posłużył się autor różnymi chwytami: raz opisuje życie Lipiec w ciągu jednego dnia, to znowu w ciągu kilku dni, jeszcze kiedy indziej w ciągu paru tygodni. Wszystkie powyższe konstatacje są niewątpliwie ważne. Czytelnik musi wszakże pamiętać, że to nie czas fabularny wyznacza właściwy rytm powieści. Ten wyznaczany jest w pierwszym rzędzie przez kalendarz natury. Codzienne doświadczenie uczy nas, że natura żyje własnym rytmem rocznym, wiecznie powtarzalnym. Jak przekonuje Reymont, a co dostępne jest każdemu czytelnikowi utworu, rozpadający się na cztery pory roku cykl naturalny rozpoczyna się jesienią, kiedy rolnik rzuca ziarno w glebę, a kończy latem, kiedy ziemia wydaje plon. Od tego naturalnego porządku nigdy nie ma odstępstwa. To kalendarz pierwszy i podstawowy dla natury. Ale to także kalendarz pierwszy i podstawowy dla człowieka najbliżej związanego z ziemią, dla chłopa. Kalendarz natury narzuca chłopu kalendarz prac polowych. Dwa te kalendarze od prawieków ściśle do siebie przylegają. Natura zmusza chłopa do tego, aby jesienią zaorał pola i zasiał zboże. Natura wymaga odeń, aby w okresie zimowym zajął się sprawami domu. społeczności, w której żyje, bądź pracami w lesie, nie sposób bowiem wówczas pracować na roli. Natura wypędza go wiosną z powrotem na pola: aby posadził ziemniaki, posiał jarzynę czy wysadził rozsadę kapusty. Natura nakazuje mu pielęgnować owe wysadki i rozsady, ziemniaki i zboża — aż do dnia żniw czy wykopków. Nie ma odstępstwa od tej zasady. Rolnik dobrze o tym wie, toteż podporządkowuje swe życie temu kalendarzowi. Natura jest w tym wypadku jego najlepszą nauczycielką, ale i przewodniczką, wszechwładną Panią. Rozumiał to dobrze Reymont, toteż pokazał nienaruszalność tych praw. Aby tym mocniej zaakcentować znaczenie prawa wiążącego żywot rolnika z naturalnym biegiem przyrody, dopuścił do zakłócenia tego porządku. W tomie III powieści opisał sytuację Lipiec w wiosenne dni, kiedy wszyscy gospodarze
odbywają właśnie karę więzienia za bójkę o las: Oni, najwierniejsi synowie ziemi, siedzą zamknięci za więziennymi kratami.
A tymczasem natura nie czeka:
Zwiesna już szła całym światem wraz z tym ptactwem, ciągnącym do łońskich gniazd, na wyżnich miejscach podsyćhały role, wody opadły i ziemia się prawie prosiła o pługi, o nawozy i o to ziarno święte...
A któż miał iść w pole, kiej wszystkie robotne ręce były w kremi-nale!... (II, s. 92)
Zaburzony został naturalny porządek życia na wsi. Ziemia--żywicielka stawia twarde wymagania. Żąda od gospodarzy wywiązania się z ich wobec niej obowiązków. W przeciwnym wypadku nie wyda plonów. W ostatniej chwili sytuację w Lipcach ratuje Rocho. Sprowadza do wsi z okolicznych miejscowości pomoc. Przez dwa dni kilkudziesięciu przybyszy pracuje na roli lipczaków. Pracują nie dla zarobku. Pracują, bowiem wymaga tego od nich ziemia. Wymaga tego od nich sąsiedzka solidarność, nade wszystko jednak pojęcie służby wobec natury. Dzięki ich pracy przywrócony został porządek życia w Lipcach: wykonano nakazane przez prawa natury prace połowę.
W ścisłym związku z rytmem natury pozostaje życie religijne chłopów lipeckich. Nie jest to już zależność tak ścisła, jak w omawianym wyżej przypadku kalendarza prac potowych. Niemniej twórca zwraca uwagę na powiązanie kalendarza kościelnego z kalendarzem naturalnym, powiązanie utrwalone przede wszystkim wiekową tradycją. W życiu Kościoła obowiązuje także roczny rytm czasowy. Rok kościelny zaczyna się jesienią: na przełomie listopada i grudnia, od pierwszej niedzieli adwentu. Kończy zaś po 52 tygodniach, w ostatnią niedzielę „po zesłaniu Ducha św.” W mentalności chłopa istnieje ścisły związek między tym kalendarzem, a kalendarzem natury. W swoisty sposób wykorzystał ten związek ks. Stanisław Stoja-łowski, popularny pisarz i polityk ludowy z II połowy XIX w. Na łamach przeznaczonego dla chłopów Kalendarza pism ludo-