480 J. ANDRZEJEWSKI, MIAZGA
sza ociosana, wyobrażałem ją sobie nieporównanie większą od tekstu opublikowanego w „ Twórczości”, większą, cięższą, więc i z zarysem utrwalonych kształtów wyrazistszym i rozle-glejszym. Nie był to zatem dla mnie problem zasady, lecz wy mi ar u.
Nigdy jednak w moich intencjach nie kojarzyłem tej pokusy z kondycją kapitulacji, więc z usposobieniem wyczerpania i bezsilności, który to stan wobec ogromu podjętego przedsięwzięcia narzuca rezygnację z doprowadzenia go do końca. Nie mam sympatii dla tej swoistej kokieterii, demonizującej produkt sztuki. Mitologizacja nie spełnionego osiągnięcia nie tym wyższym rejonom twórczych penetracji składa zazwyczaj wątpliwy hołd, lecz sobie samemu: zauważcie tylko -powiada głośnym szeptem artysta — jak bardzo jestem świadomy, czujny i szczery, jeśli się publicznie przyznaję do własnej bezsilności!
Jeśli już jednak padły takie słowa, jak „kapitulacja” oraz „rezygnacja ” — trudno by mi było udawać, że mnie nie dotyczą.
wtorek, 12 maja
Kapitulacja i rezygnacja - tak, jednak w tym wypadku nie wobec dzieła, lecz wobec materii, z której dzieło powstaje. Więc pokusa niedokończenia, wynikająca nie z niemożności skończenia, lecz z uświadomienia sobie, że w stosunku do materii skończenie dziełajest także niedokończeniem, więc po co udawać? w imię czego sugerować i sobie samemu, i czytelnikom, iż kończąc utwór wedle obowiązujących prawideł artystycznych osiągam więcej niż prezentując go w kształcie nie wykończonej miazgi?
środa, 13 maja
Przystępując przed dwoma miesiącami do pisania Dziennika, nie przypuszczałem, że notatki i uwagi, podjęte w intencji uporządkowania tekstu Miazgi, aby przez to uporządkowanie doprowadzić go do wersji ostatecznie wykończonej, niebawem zachłannie w ów tekst wtargną, stając się czymś w rodzaju konia trojańskiego, coraz natarczywiej rozbijającego mit wykończenia.
Ludzkość bardzo wiele zawdzięcza pięknu dzieł sztuki. Czy za element oszustwa, oszustwa podniecającego a zarazem uspokajającego, który się w nich zawiera, też powinna być wdzięczna? Być może.
Ze Swetoniusza fragment o pytaniach Tyberiusza:
„Szczególnie zajmował się poznawaniem dziejów bajecznych, popadając nieraz w brednie i śmieszność. Oto na przykład filologom, którą to kategorię ludzi, jak już powyżej wspomniałem, szczególnie lubił, takie mniej więcej zadawał pytania: «Jak się zwała matka Hekuby? jakie miał imię Achilles, gdy przebywał wśród dziewcząt? jaką pieśń zwykły śpiewać syreny? »m
Lektura opowiadań Flannery O ’Connor2X2: ich precyzyjnie wykalkulowane okrucieństwo bardziej zadziwia, niż wstrząsa, a jeśli również niepokoi, to przede wszystkim na skutek rozbudzenia ciekawości, kim była ta przedwcześnie zmarła
2,1 Gajus Swetoniusz Trankwilus, Żywoty cezarów, Księga trzecia: Tyberiusz, LXX, przeł. J. Pliszczyńska.
212 Być może chodzi o tomik F. OłConnor, Trudno o dobrego człowieka, przeł. M. Skibniewska, Warszawa 1970.