Robert K. Merton
badanej, ponieważ outsiderzy różnią aią od py co najmniej miejscem w strukturze , '*
Hipoteza ta odznacza się pewną waż nadaje się do tego, by poddać ją m
tycznemu. Można by bowiem porównać, na c.. centrują się badania dotyczące, powiedzmy, amerykańskich prowadzone, z Jedne) strony, nych socjologów, z drugiej zaś — przez łrfuty^ by też zbadać, na czym koncentrują sią czące spraw kobiet prowadzone przez socjologów obu mą i sprawdzić, czy dotyczą one odmiennych kwestu, • 2 tak, to w Jakim stopniu i na czym polegają te rńtnlm Jedyne badanie tego rodzaju, na jakie natrafiłem, prowadzono ponad ćwierć wieku temu. WlUUm I tainel* stwierdził, ta badacze-Murzyni w swych praeaek dotyczących zachowań chętniej posługuję *»:nturw-mi analitycznymi niż morfologicznymi, że kładą nacM raczej na środowiskowe niż na biologiczne determinanta zachowań 1 że wykorzystują raczej dane uderzające I dramatyczne niż reprezentatywne. Wyjaśniano te fakty pras kastowo uwarunkowane r es en tym en ty badaczy-kf Ursynów. Ponieważ jednak to jedyne studium pomija kwestią częstości takich badań, rodzajów interpretacji, ponieważ nie operuje porównywalną próbką prac białych badaczy z tego samego okresu — wyniki nie wydają się niewątpliwe. Niemniej, pytanie pozostaje otwarte. Istnieją bowiem powody teoretyczne, by przypuszczać, że perspektywy badawcze przyjmowane przez członków badanej grupy i outsiderów będą się różnić i, być może, także ich kategorie analityczne będą odmienne. Tak więc np. weberowskie pojęcie Wertbeziehung sugeruje, że różnice w pozycji społecznej oraz wiążące się z nimi odmienne potrzeby i wartości będą wpływały na wybór problemów badawczych.**
W przeciwieństwie do skrajnej wersji doktryny głoszącej, że członkowie badanej grupy i outsiderzy muszą do-
grupy * outsiderzy
x\un>vh (i przypuszczalnie nieporównywal-i przedstawiać odmienne wyjaśnienia ,ja<WT- gdy badają te same problemy, wersja I^,li fcitna głosi jedynie, że nie będą się oni zaj-8 ^su samymi problemami, a więc że będą się po 4 ^tinujaii Z połączenia ty cli dwu wersji uzyskamy wersję doktryny przynależności, którą można iir-att sformułować w następujący sposób: przyna-
^ grupy jest nie tylko warunkiem jej rozumie-k uwhi być członkiem grupy, aby wiedzieć, co najbar-m .. laaługuje na zrozumienie, jigpg jaaae. że spoleczno-epistemologiczna doktryna >f1?Mleinoaci wiąże się z tym, co Sumner dawno już opi-y pod nazwą etnocentryzmu: „jest to nazwa technicz-
ao dla takiego poglądu na świat, w którym własna gru-zgonowi centrum wszystkiego, a wszystko inne jest ^pzane i oceniane przez odniesienie do niej**. Sumner aOB* jmctg dalej i za składnik etnocentryzmu, nie zaś
0 jego częsty korelat uznaje (zubożając w ten sposób po-anrjalną moc analityczną swego pojęcia) przekonanie,
nlainu grupa przewyższa wszystkie inne z nią spo-krrrakne: ..każda grupa pielęgnuje swą własną dumę
1 próżność, szczyci się swą wyższością, wychwala swe wla-BC świętości i spogląda z pogardą na outsiderów'.** 21 Cho-cssż bowiem uznanie własnej grupy za środek świata w praktyce jest skorelowane z przekonaniem o jej wyż-naści, to jednak obie te postawy powinny byó analitycznie oddzielone, by można było badać wzorce obcości w stosunku do danej grupy i pogardy dla niej.**
Dodatkowym bogatym źródłem dowodów etnołogics-nycłi i historycznych potwierdzających empirycznie skłonność do wiary w wyższość własnej grupy nad innymi aaa-
nymi grupami i zbiorowościami - czy to będą narody,
klasy społeczne, rasy, regiony, czy organizacje - aą M
dawne badania nad tym, co Theodore Caplow *■ akrsśtt
407