Robert K. Merton
tnfeau
m4ej 1 ot
%
jako efekt koloryzacjl: chodziło o przeć* organizacji przez jej członków. Capiow zbttfej g nizacje rozmaitych typów — od szkół tańca ds ** protestanckich i katolickich, od misji działając^ gich przedmieściach do dużych banków i od mowych do wydziałów uniwersyteckich -że członkowie tych organizacji ośmiokrotnie Wpęfl ceniają ich prestiż, niż go nie doceniają (w Porową^jjT do ocen outsiderów). Bardziej istotny dla nas wydąi, _ (akt, że choć członkowie zazwyczaj nie zgadną „ z outsiderami w kwestii pozycji swych własnych orfugfe, cji, to są z nimi raczej zgodni, jeśli chodzi o prestiż uawęk organizacji tego samego typu. Z odkrycia tego można wy. wieść socjologiczny aforyzm. Przynajmniej w tego rodzaj kwestiach, opinie „członków grupy" są bardziej godne ufania wtedy, gdy dotyczą grupy innej niż ich własna; to znaczy, wtedy gdy członkowie grup osądzają coś i par. tpektywy outsiderów, nie zaś uczestników.
Z tego rodzaju odkryć nie wynika, rzecz Jasna, ze etm>. centryzm 1 jego często korelaty w świadomości, takie jak ksenofobia, lęk przed obcymi i nienawiść do nich są nie* usuwalne. Będą nam one jednak przypominały o szeroko rozpowszechnionej tendencji do gloryfikowania przynależ* ności do grupy, tendencji osiągającej czasem stopień kwalifikujący ją jako szowinizm: skrajne, ślepe i często agresywne wychwalanie własnej grupy, statusu lub zbiorowości. Nie będziemy tutaj unikać pożytecznego dla nas terminu „szowinizm" tylko dlatego, że stał się on później słowem modnym, a jego sens został zamazany przez nieprecyzyjne posługiwanie się nim jako bronią retoryczną w konfliktach międzygrupowych. Nie będziemy także używać tego pojęcia w wąskim zakresie, zgodnym z jego sensem pierwotnym, określonym później przez Lasswella w jego krótkiej i ciętej rozprawce14, tzn. w odniesieniu do specjalnych przypadków dotyczących państwa
t4r*4««oic i. Pojadę to można w sposób użytecz-. jgfMsdbncyJoy rozszerzy6 tak:, by obejmowało skraj-. dowolnej grupy społecznej.
jHsMn znajduje swój najpełniejszy -wyraz w ideolo-a «pkMi gdy grupa podlega stressowi w związku , jtgrym konfliktem. 3STp. pod presją wojny uczonym zda-jorik naruszać normy i wartości uniwersalizmu, do iang» atk socjalizowano, i dopuszczać do tego, by ich narodowy zdominował icłi status jako naukowców.
• ni aa początku 1 Wojny Światowej blisko stu niemiec-nd aatciektual istów i naukowców — wśród nich wielu iiUnjrh. takich jak Brentano, Ehrlich, Haber, Eduard jfeiyar. Ostwald, Planck i Scbmoller — zdolnycb było do jnlpnoia manifestu, który potępiał dorobek naukowy preertwntków i oskarżał ich o nacjonalistyczną stronni-cnk, kumoterstwo, nieuczciwość intelektualną i, jeśli się ncsytać gruntownie, o brak prawdziwie twórczych zdol-aold. Naukowcy angielscy i francuscy nie pozostali da-Iflfco ar tyle w demonstrowaniu podobnych postaw.** Ctnocentryzm nie jest więc stałą historyczną. Wzma-p tą w określonych warunkach ostrego konfliktu, społecznego. Jeśli jakiś naród, rasa, grupa etniczna lub jakakolwiek inna wielka zbiorowość przez dłuższy czas wychwala swe własne pozytywne cechy i, wprost lub pośrednio, deprecjonuje cechy innych, prowokuje to i umożliwia pojawienie się przeciwstawnego etnocentryzmu.
| jeśli zbiorowość dotąd w zasadzie pozbawiona wpływów nabierze słusznego poczucia własnej rosnącej siły, to jej członkowie doznają wzmożonej potrzeby samopotwier-dzenia. W takich okolicznościach zbiorowe samouwielbienie, obecne w pewnym stopniu we wszystkich grupach, jest dającą się przewidzieć, wzmocnioną reakcją na długotrwałe niedocenianie przez outsiderów.*®
Tak więc w Stanach Zjednoczonych utrwalone przem wieki przeświadczenie, że „białe (a dla niektórych praw-