Robert K. Merton
pa, nie podejmował on w ogóle kv/ * ne usytuowanie w społeczeństwu-tywnie na zdolności obserwocytne #*-stęp do określonych typów wiedzy * '"•-U >»
Sformułowane w sposób znotrznie • argumenty twórców socjologii takie W
skrajnej wersji doktryny przyna Uri.— popadają one w równie bf«;dna ^ cję przeciwną, tj. nie broBi,’^*** wersji doktryny outsidera ,x}' J 1 ■1 wiedza dotycząca grupy, nie zniekształcone mam 3 należność do niej, byłaby dostępna tylko out&i-h?-* Stary epistemologiczny problem podmiotu i poznania został podjęty w dyskusji o rc zumieniu Im rycznym (Verstehen). Tak więc pierwszy Slmmel, e wielokrotnie Max Weber posługiwali się znamieas-zwrotem: „nie trzeba być Cezarem, aby rozumieć Cezary Tym samym odrzucili oni skrajną postać doktryny prsyj leżności, zgodnie z którą trzeba być Cezarem, aby srea mieć Cezara, podobnie jak odrzucili skrajną wersją m tryny outsidera, zgodnie z którą aby zrozumieć CoJ trzeba nim nie być.
Konsekwencje doktryny przynależności wrinaw I wprost przez Simmla i Webera wybiegają poza zakn zainteresowań współczesnych odmian tej doktryny. Zwo lennicy doktryny przynależności utrzymują, że autentyczne rozumienie życia grupy może być osiągnięte tytki przez tych, którzy bezpośrednio w nim uczestniczą — a więc przez członków grupy. Potraktowana poważnie. doktryna ta stawia pod znakiem zapytania wartość wszelkiego piśmiennictwa historycznego, co dobrze rozumiał Weber.49 Jeżeli bezpośrednie uczestnictwo w życiu grupy jest niezbędne dla jej rozumienia, to jedyną autentyczną historią jest historia współczesna pisana we fragmentach przez tych, którzy są najpełniej zaangażowani w twórz e-
i»xigażowanych uczestników stają si^ nie stawiowią dla niej materiału wyj-mi historyk zdecyduj e się napisać lii— Innych ziii j ego własne, to nawet gdyby J Birmb i i m danej grupy pod względem naro-lii w>cku. rasy, pod względem etnicznym czy - stanie si^ outsiderem skazanym na Wędy
c n -i a lat temu i w innym kontekście Claude ». •-* >a skazał na paralelizm pomiędzy historią r.,ft Olała dziedziny „badają społeczeństwa i n n e, nr którym iyjemy. To, czy owa inność bierze się L-r> » czasowego (może być ono dowolnie małe), czy r -^-r* • m w przestrzeni, czy nawet z odrębności kultu — .— jest cechą wtórną wobec podobieństwa stano-ąFaayatko. czego jest w stanie dokonać historyk czy
r. wsx>*stko, czego można od nich wymagać - to
tyli doświadczenie cząstkowe do wymiarów czenia ogólnego, które stałoby się, właśnie dzięki [ilnitt |im jako d o ś w i a d c z e n i e dla ludzi kraju czy innego czasu. Historyk i to. gdy spełniają te same warunki: są nimi
pytani e dotyczy, rzecz jasna, kwestii, czy tow aryinaga się od historyków i etnografów, st takśe j loaych badaczy społecznych przysługuj e wyłącznie luft> a«at powszechniejsze wśród członków grupy, czy też out-
skłonni byli
odsrów. Siznmel,
po nim Schiitz
mm
conenia miejsce
łtycłz cech będzie outsider, ktdcjf | pobytu.49 W ten sposób dziwnie hl iakl ^nie Bacona Simmel rozwija że cudzoziemiec, wolny od zobowiązań wobec y—py •knej, łatwiej może spełnić strategiczną rolę węgftędnię
badacza .
431