Robert K. Merton
„Myślę, że Brat źle nam mię przysługuj* . czać mężczyznę tyłkiem. Lepiej jest walczyt be- ** ** ślą... Cały ten beztroski program - nie brać 1177 ^ dzić dzieci), pogmatwać mężczyźnie jego platt* * się tym Siostrom, miłośniczkom komiksów, tak ny, ponieważ Jest to coś bardzo oczywistego i one mogą zrobić dla sprawy, ponieważ potrzebę męczeństwa. Gdyby chodziło tylko o tl, «i 3 nie byłoby o czym mówić. Ale Jeżeli mówimy o lucji, o tworzeniu armii na dziś i na Jutro, to J Bracia, którzy przez ostatnie lata podnosili wrzawm J biliby lepiej, gdyby poszli do domu się uczyć” m
Zróżnicowanie wewnętrzne zbiorowości opartych aa aj jedynczym statusie stanowi strukturalne źródło wystąp* wania rozbieżnych i często skłóconych ze sobą postaw ą* telektualnych wewnątrz tych zbiorowości. Różnice raban, wieku, różnice klasowe i zawodowe dzielą tych. których łączy wspólnota rasy, płci, czy narodowości. Z tego właśni* powodu najrozmaitsze ruchy społeczne dążące do Jedności — czy to broniące status quo ruchy wzniecane przes szowinistów w okresach wojny, czy zagrażające ustalonemu porządkowi organizacje zmierzające do zwalczenia zinstytucjonalizowanych niesprawiedliwości — domagają się bezwarunkowego zaangażowania umożliwiającego, w razie potrzeby, podporządkowanie wszystkich innych lojalności tej jednej, najważniejszej.
Te sygnalizujące zaledwie problem rozważania dotyczące zespołów statusów pokazują, że hasłowe sformułowanie totalnej doktryny przynależności: tylko swoi rozumieją swoich — jest zdradliwe w swej prostocie i socjologicznie fałszywe (jak wykażemy dalej, podobnie ma się rzecz w przypadku totalnej doktryny outsiderów). Zgodnie bowiem z socjologicznym ujmowaniem statusu jednostką nie jest mężczyzna albo czarny, albo młodzieniec.
albo okre&la^ący si«W© i a\to\aciftl<( p#Birl~Ta—irirl klasy średnia) Ud. Z punktv\
» *"1 '***** yJ 1f^gSi jednostka jest ocaywlicla tym wmayal-
1 i im, rT-nt^ i- w aaleino&d od licaby roarbtit^A
_ mu tai jej przysługiwać jeszeae wiele Innych
' m i^rtj jak dawno jui pouczał nas Slmmel ,**
||aa^ jednostek ludzkich moina wywieść socjo-^ i óśrucowań wewnątrzspołecanych, nie mai
-e% choio^icznie s procesów cmysto psychicznych
__tLC wKkssa Jest licmba i rozmaitoifc grup at\-
. seBtmssdw rozdzielanych pomiędzy jednostki w Ja-— mioImi mości tym mniejsza przeciętnie licmba jed-<:c4 mających identyczną sytuację społeczną, y^^oąwszy wnioski z tych obserwacji struktural-jMlm dostrzeżemy, że zgodnie ze swymi założeniami totalnej przynależności powinna się odnosić do ^arttto niepełnych, małych zbiorowości uczestniczących m xyva samym zespole statusów. Nawet bardzo spłaszczo-
sy tespół statusów obejmujący tylko trzy afiliacje - np.
Iggi^ anglosasi, protestanci, redukowałby znacznie liczbę które, zgodnie z zasadą przynależności, byłyby zdołać do rozumienia swych towarzyszy. Liczby te będą się gwałtownie zmniejszać, Jeśli weźmiemy pod uwagę więk-flt zespoły statusów przez włączenie takich kategorii społecznych, jak płeć, wiek, klasa, zawód it<3L, aż do przypadku granicznego, w którym posiadacz bardzo złożonego zespołu statusów będzie jedyną osot>ą kwalifikującą się do przyznania mu zdolności rozumienia samego siebie. Tendencja do takiej skrajnej atomizacji jest, oczywiście, amortyzowana przez różnice ważności poszczególnych statusów, które cłiarakteryzuje rozmaity stopień dominacji, zdolności do wyróżniania i centralnoścL*7 W rezultacie, rozproszenie zdolności do rozumienia wynikające {( doktryny przynależności praktycznie nie będzie aż tak skrajne. Analiza strukturalną operująca kategoriami zespolśer