70 Wirtualny odbiorca w strukturze utworu poetyckiego
ku, który utrwalił takie a nie inne sposoby zwracania się do drugiej osoby, do „ty”1. Konwencje erotyku (oczywiście historycznie zmienne) są zjawiskiem tego samego rodzaju, co konwencje panegiryku skierowanego do władcy czy listu poetyckiego pisanego do mecenasa itp. Takie ujęcie odbiorcy bezpośrednio przywoływanego w tekście poetyckim pozwoli uniknąć nieporozumień, które powstają wówczas, gdy mówi się o nim językiem biografii.
Nieporozumienia takie bez wątpienia ujawniły się w interesującej dyskusji (pomiędzy profesorami: Czesławem Zgorzelskim, Konradem Górskim i Wiktorem Weintraubem) wokół Rozłączenia Słowackiego2 3. Kto jest adresatką wiersza? W dyskusji tej nie zwrócono uwagi na różnice istniejące pomiędzy osobą, która miała być realnym odbiorcą wiersza (tak jak odbiorca listu; może była nim rzeczywiście matka, niżej podpisany nie ma w tej materii swojego zdania), a adresatką założoną przez tekst utworu. Nie chcę bynajmniej twierdzić, że była nią akurat — jak głosi tradycja — Maria Wodzińska, ważne jest to, że wiersz mieści się w pełni w tradycjach erotyku, świadczy o tym wiele elementów, choćby owe finałowe, „dwa smutne słowiki, co się wabią płaczem”, będące jednym z topoi poezji miłosnej. Ważne jest to, że czytelnik nieświadomy biograficznych okoliczności, w jakich wiersz powstał, musi go odczytać jako erotyk i w żaden sposób nie może traktować przywoływanej w liryku osoby jako matki. Ze względu na stylistykę wiersza, mającego „istotnie charakter listu poetyckiego”1'1, nie uprzedzony czytelnik inaczej musi konkretyzować adresatkę. Tu dopiero, jak się zdaje, powstaje zasadniczy problem interpretacyjny.
Zwroty do drugiej osoby (lub zespołu osób), kryjące się za zaimkami „my”, „wy”, wiążą się z całokształtem kultury literackiej, w jakiej występują. Już proste doświadczenie czytelnicze pozwala stwierdzić, że odbiorca ów jest zupełnie inaczej kształtowany w poezji Oświecenia, a inaczej w liryce romantycznej. Różnice owe wynikają z innych stopni intymności obowiązujących w poezji obydwu epok i związanego z tym ujmowania osoby poety. „Ty” (czy „wy”) znaczy zupełnie co innego w kontekście wiersza zbliżającego się do intymnego wyznania, co innego zaś w kontekście wypowiedzi bliskiej tradycjom retorycznym. W klasycyzmie oświeceniowym poezja miała w większości wypadków charakter okolicznościowy i choć nie zawsze odznaczała się właściwościami literatury dworskiej, współżyła z wydarzeniami przebiegającymi w wyraźnie określonym i zamkniętym kręgu społecznym. Ten ostatni fakt ma oczywiście znaczenie: poeta oświeceniowy (tak jak klasycy francuscy XVII i XVIII wieku) zwracał się do znanej sobie i ograniczonej grupy społecznej, wiedział niewątpliwie dużo dokładniej, do kogo mówi, niż pisarz romantyczny, by nie wspominać już o poetach XX wieku. Działał w ustabilizowanej i tradycyjnie ustratyfikowanej rzeczywistości społecznej, przywołujące odbiorcę „ty” czy „wy” w jego poezji było więc w sposób szczególny określone i umotywowane socjologicznie, nie mogło budzić wątpliwości, do kogo w istocie jest adresowane. Do kogo — nie w sensie konkretnej osoby, czy nawet grupy osób, ale odbiorcy uogólnionego4.
Gdy rozpatruje się problem adresata w znaczeniu węższym, jako bezpośrednio (choć różnymi sposobami) przywoływanej w tekście osoby, można stwierdzić, że sfera możliwości rozciąga się od wier-szy-soliloquiów do poezji apelu. Przez wiersze-soliloąuia rozumiem wypowiedzi poetyckie organizowane jakby wyłącznie wokół postaci podmiotu, bez jakiejkolwiek aluzji do obecności ewentualnego słuchacza. Są to utwory nie tylko o sobie, ale także — oczywiście pozornie — dla siebie (byłby to więc eliotowski „pierwszy głos poety”). Wiersz taki wszakże - jak stwierdza Eliot — „pisany jest zawsze z myślą, by inni go dosłyszeli”5, zakłada więc obecność odbiorcy (w sensie szerszym), mimo że bezpośrednio się do niego nie zwraca. W poezji polskiej najkonsekwentniej dążył do tak rozumianych soli-loąuiów modernizm6. O ile soliloąuia znajdowałyby się najbliżej wzorca liryki intymnej, poezja apelu, całkowicie nakierowana na
Z tego punktu widzenia jest więc nieistotne, do jakiej konkretnie kobiety Kasprowicz adresował swe erotyki z tomu Chwile (zob. J. J. Lipski, op. cit., s. 189— —191).
Zob. Cz. Zgorzelski, Jłozłączenie”, [w:] O lirykach Mickiewicza i Słowackie go, Lublin 1961; K. Górski, Trzy notatki o Słowackim. 1. Adresatka „Rozłączenia”, „Pamiętnik Literacki” 1964, z. 1; W Weintraub, Jeszcze o „Rozłączeniu” i jego adresatce, „Pamiętnik Literacki” 1965, z 2; Cz Zgorzelski, Maria czy matka (Jc szcze o adresatce „Rozłączenia’’), tamże; K. Górski, Odpowiedź prof prof Weintrau bowi i Zgorzelskiemu, tamże.
Cz Zgorzelski, Jłozłączenie”, op cit , s 208
Nie uwzględniam tu problemu oddziaływania retoryki na poezję, mimo że jest to fakt o podstawowym znaczeniu, wymaga jednak osobnych badań. Kto wie zresztą, czy motywacje społeczne retoryki i poezji, która, znajdowała się w orbicie jej oddziaływania, nie były takie same.
T. S. Eliot, Trzy głosy poezji, przełożyła H. Pręczkowska, [w] Szkice literackie, opr. W. Chwalewik, Warszawa 1963, cytat ze s. 287.
O młodopolskiej poezji tego typu pisałem w książce Poetyka Tuwima a polska tradycja literacka, Warszawa 1962.