M-t Rozdział i
|>i/«*«I/ivvni), „tlwoistij” naturę pewnych form komizmu. Ich osobfi-W'w rzec by można, na napięciu istniejącym pomiędzy „ko
mu /ilości,)” i „niekomicznością”, na połączeniu takich jakości kon-Mylinijąi ych wartość przejawiającą się w przeżyciu komizmu, które są wobec siebie rozbieżne, niekiedy nawet - przeciwstawne. Wydaje się, ze to właśnie w tym napięciu między jakościami, w ich osobliwym zespoleniu we wzajemnych relacjach należy dostrzec czynnik, który odgrywa szczególnie doniosłą rolę w komunikacji aksjologicznej między nadawcą a odbiorcą dzieła. W tym to bowiem miejscu estetyczny aspekt śmiesznego spotyka się z tym, co pozaestetyczne, wkracza w domenę poznania, łączy się z refleksją etyczną, moralną, osobowościową: elementy należące do poszczególnych tych sfer przenikają się nawzajem i oświetlają, budując w efekcie wartość, która sięga daleko poza zakres wyznaczony komizmowi przez tradycyjny, estetyczny sposób jego pojmowania i odczuwania. Chciałbym zapytać o to, jak daleko? Dokąd sięga aksjologiczna „moc” śmiesznego? Jeśli, jak choćby w pracach Bachtina, stwierdza się, że niektóre spośród form komizmu stanowić mogą nawet istotne wyznaczniki pewnych typów światopoglądu, to cóż to w istocie znaczy? Jaki jest właściwie ów „światopoglądowy” wymiar komizmu? Manfred Geier zauważa, że świadomość ścisłego związku między przeżywaniem śmiesznego a kształtowaniem się rozumienia rzeczywistości i ludzkiego w niej bytowania odciska swe piętno w kulturze już od bardzo dawna, czego świadectwem mają być relikty przechowywane w „pamięci” języka: źródlosłowu niemieckiego słowa Witz (‘dowcip’) badacz upatruje w pochodzącym z języka indoeuropejskiego, pierwotnym ueid, słowie oznaczającym ‘widzieć’, a więc także ‘wiedzieć’7. Jakiego zatem rodzaju wiedzę przynosi śmiech? Do jakich obszarów ludzkiego doświadczenia odsyła i w jaki sposób to czyni? Czy wiedza ta dotyczy wyłącznie sfery zakazów i nakazów (moralnych, lecz nie tylko) regulujących działanie człowieka w rzeczywistości, w której przyszło mu funkcjonować, a więc jest jakąś formą kształtowania egzystencji w jej wymiarze „praktycznym”, czy
' M. tleier, Z czego śmieją się mądrzy ludzie. Mata filozofia humoru, przeł. J. Czu-ilrr, K raków 2007, s. 100.
też można wiedzę tę traktować jako jakiś rodzaj m/|Miziiani.i świata jako takiego, umożliwiający dotarcie do jego islniy i do islniy |>yinu,i nia w nim?
Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania pozwoli, jak ...../im gi/y
puszczać, wyjść w badaniach nad komizmem poza ohv/ai pnuiipi rodzaju aksjologicznej nieoznaczoności. Wydawać by su; mogło, /.<■ przekonanie o istotnej roli „powagi śmiechu” w refleksji człowieka nad kształtem rzeczywistości i nad jego własnym w niej miejscem należy do swego rodzaju pewników teorii komizmu, jest kwestią nie wzbudza jącą istotniejszych dyskusji. Stan rzeczy można by dobrze podsumować, przywołując wypowiedź Izaaka Passiego, który już kilkadziesiąt lat temu stwierdził, że „sama natura śmieszności, która ciąży ku spra wom ziemskim, materialnym, witalnym, w sposób najbardziej zdecydowany przeciwstawia się pojmowaniu artystycznej śmieszności jako czystego tworu estetycznego, zawsze należy ją traktować - zgodnie z tym, czym jest jako próbę zdecydowanej ingerencji w sferę życia. »Smiech Woltera zburzył więcej niż płacz Rousseau«”8. A jednak dokładniejsze przyjrzenie się ustaleniom dotyczącym tego, wjaki sposób kształtuje się relacja między śmiesznością i jej doświadczaniem a sposobem rozumienia świata, pozostawia po sobie wrażenie poruszania się bardziej w sferze przeświadczeń i niezobowiązujących ogólników niż pośród rozstrzygnięć mających wyraziście i precyzyjnie określoną postać. Z jednej strony, jak powiada bułgarski estetyk, nie ulega wątpliwości, że samo już ujęcie jakiegoś elementu świata lub egzystencjalnego problemu w kategoriach komiczności może być świadectwem bardzo poważnego stosunku do przedstawianego lub analizowanego zagadnienia, z drugiej strony natomiast, trudno czasem dociec, co właściwie oznacza w tym wypadku określenie serio, w jakim sensie aksjologicznym i w jakiej części horyzontu wartości umieszcza ono swój przedmiot odniesienia. Propozycje badawcze, które przedstawię, jakkolwiek nie chcą pretendować do rangi ostatecznych, pragną choć w części wypełnić pojawiającą się w tym miejscu lukę, z pewnym przybliżeniem wyjaśnić sygnalizowane tu wątpliwości.
I. Passi, dz. cyt., s. 139.