Rousseau, ‘Nowa. Ne foiza
obowiązek (wynikający z rozumu, poczucia wartości itp.) jest tym, co zdaje się mieć dla niego większe znaczenie. „Czuła dusza”, źródło cierpienia natomiast, jest zarazem w oczywisty sposób przedmiotem dumy jej posiadacza (Saint-Preux i, zapewne, Rousseau). Tak samo będzie później w Cierpieniach młodego Wertera i w wielu innych romantycznych utworach. Jednak romantycy zdecydowanie uznali za ważniejsze „serce” i dowodzili niezbicie, że „obowiązek” musi zejść na drugi plan. Czy nie dlatego, że Rousseau uwiódł ich sposobem przedstawiania namiętności, a nie zdołał przekonać do „obowiązku”?
Kolejne zabiegi perswazyjne Saint-Preux odwołują się do swoistego szantażu emocjonalnego: przywołuje on stary motyw upływającego czasu („przekwitająca róża”) i sugeruje, że Julia się zestarzeje, nie zaznawszy szczęścia. Straszenie dziewczyny nadchodzącą starością to, by wspomnieć tylko Ronsarda, stały chwyt uwodzicielski. I wreszcie ostatni - czytelna groźba Saint-Preux, że może popełnić samobójstwo (skała, w pobliżu której się znajduje, podobna jest do Leukate, z której skoczyć miała Safona). Wszystkie te argumenty są elementem uwodzenia - perswazji, kierowanej i do rozumu (argumenty dotyczące „praw” kochanków), i do uczuć, zwłaszcza lęku.
Czy Rousseau świadom był tego, że stwarza bohatera - uwodziciela, zresztą niespecjalnie pomysłowego, nie zaś sentymentalnego kochanka? Czy świadomi tego byli romantycy? Czy jesteśmy tego świadomi my?
Gdyby spojrzeć na zabiegi perswazyjne Saint-Preux, nie stawiają go one w zbyt dobrym świetle. Julia wydaje się bowiem, jak widzieliśmy, szczera - zarówno w słowach (kiedy - dość szybko - wyznaje Saint-Preux miłość), jak i w uczynkach (pocałunek!). Nie droczy się, nie zabiega, jest - jak na owe czasy - aż nadto bezpośrednia. Ukochany zdecydowanie nie dorównuje jej pod względem charakteru. Czy tak właśnie - i po co? - chciał Rousseau, byśmy postrzegali tę parę? Na tym miałaby polegać analogia ich losów i losów Abelarda i Heloizy?
Dość wcześnie następuje skonsumowanie związku, co stanowi perypetię fabularną i zdradza podobieństwo raczej do historii dawnych, mówiących o cudzołożnych miłościach (i, oczywiście, do historii samej Heloizy), niż do tych, które zacznie opowiadać roman-
50